17 listopada 2024
trybunna-logo

Śmieciówki uderzają w budżet

Od 6 do 8 mld zł rocznie traci budżet państwa z powodu zatrudniania ludzi na czarno”. Z kolei preferowanie przez część przedsiębiorców zatrudniania ludzi na umowach cywilnoprawnych, zamiast na etatach, odbija się na kondycji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych który już dzisiaj ma coraz poważniejsze problemy z wypłatą bieżących emerytur.

O problemie zatrudniania pracowników na innych niż oparte na Kodeksie pracy umowach dyskutowano podczas posiedzenia Rady Ochrony Pracy. Jest to specjalny organ działający przy Sejmie. W spotkaniu, oprócz min. działaczy związków zawodowych, uczestniczyli też przedstawiciele Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Głównego Urzędu Statystycznego, Najwyższej Izby Kontroli oraz Główny Inspektor Pracy, Roman Giedroyć.
Zdaniem uczestników spotkania, tendencja do zastępowania tradycyjnych umów o pracę (na etacie) umowami cywilnoprawnymi (zlecenia, o dzieło) oraz zatrudniania ludzi „na czarno” – a więc bez żadnej umowy – ma wymierny wpływ na kondycję budżetu państwa. Jak oszacowano, z tego powodu co roku do budżetu nie wpływa od 6 do 8 mld zł. Jest to połowa kwoty, jaką budżet ma ponosić corocznie na realizację rządowego programu „500+”, ocenianego przez opozycję, zwłaszcza z partii neoliberalnych, jako wyjątkowa, wręcz nierealna rozrzutność publicznych pieniędzy. Straty, jakie dla budżetu państwa oraz instytucji państwowych wynikają z powodu unikania przez tzw. pracodawców zatrudniania ludzi na podstawie normalnych umów o pracę, już jednak nie budzą takiego oburzenia przedstawicieli tych partii.

Na czarno

Główny Inspektor pracy stwierdził, że bardzo trudno jest wyliczyć liczbę osób zatrudnionych nielegalnie. Instytucje państwowe mogą opierać się jedynie na szacunkach w tej sprawie. Z ich danych wynika, że na 12,5 mln obecnie zatrudnionych bez umów może pracować 600 tys. osób.
Ma to poważne skutki dla budżetu państwa, ponieważ od tych zarobków nie są odprowadzane podatki ani składki na ubezpieczenia emerytalne czy zdrowotne. Jeszcze trudniej oszacować, ilu pracowników „na czarno” w ogóle nie dostaje wypłat za swoją pracę, a doskonale wiadomo, że zdarza się to nierzadko. Pracownik, który nie ma jakiejkolwiek umowy o pracę często nie jest w stanie udowodnić, że za wykonaną pracę należy mu się wynagrodzenie. Problem ten dotyczy zwłaszcza pracujących w Polsce obcokrajowców (głównie zza naszej wschodniej granicy), których dość łatwo oszukać i zastraszyć. Tego rodzaju przypadki opisywaliśmy na łamach „Dziennika Trybuna”.
Kolejnym problemem, który trudno ująć w liczby, jest zastępowanie dotychczasowych umów o pracę umowami cywilnoprawnymi. Część przedsiębiorców w taki właśnie sposób próbuje ciąć koszty funkcjonowania swoich firm albo po prostu zwiększać swoje zyski. Kosztem interesów zatrudnianych przez siebie pracowników. Umowy te nie podlegają bowiem pod przepisy Kodeksu pracy, takie jak m.in. ustawowa płaca minimalna, czy obowiązkowe składki społeczne. Od tego roku część umów śmieciowych – umowy-zlecenia są już jednak obłożone obowiązkowymi składkami na ZUS, co ma ogromne znaczenie nie tylko dla budżetu państwa i ZUS-u, ale też dla sytuacji samych pracowników. Takimi składkami nie są wciąż jednak objęte umowy o dzieło, od których odprowadzany jest jedynie podatek dochodowy.

Pracownicy nie mają wyboru

Z przedstawionych statystyk wynika, że omijanie Kodeksu pracy przy zatrudnianiu nasila się od 2009 r. W 2015r. w podmiotach objętych kontrolami PIP pracę na podstawie umów cywilnoprawnych świadczyło ponad 580 tys. osób, co oznacza 13,1 proc. ogółu pracujących. Są to dane wynikające z przeprowadzonych przez Inspekcję kontroli w części zaledwie zakładów pracy, nie można więc wykluczyć, iż zatrudnionych w ten sposób jest znacznie więcej pracowników. W 2014r. odsetek ten wynosił 14,6 proc., w 2013r. – 12,8 proc., w 2012r. – 12,6 proc., w 2011r. – 10,7 proc., w 2010 r. – 10,9 proc., zaś w 2009 r. – 9,5 proc.
Według szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w 2014 r. (na podstawie danych z PIP, Ministerstwa Finansów oraz NIK), zastępowanie umów o pracę umowami śmieciowymi może co roku kosztować budżet państwa od 650 mln do 1,25 mld zł.
Według GUS, w 2012 r. zatrudnionych wyłącznie na podstawie umów cywilnoprawnych było 1,35 mln osób, w 2013 r. – 1,4 mln, w 2014 r. – 1,3 mln. Z danych Urzędu wynika, że 29 proc. tego rodzaju umów – nie objętych Kodeksem pracy – dotyczy ludzi młodych, w wielu 25-34 lat. Jak się okazuje, aż w 80 proc. przypadków to osoby zatrudniające narzucały taką formę zatrudnienia, zaś sami pracownicy nie mieli specjalnego wyboru poza ewentualną rezygnacją z takiej pracy.

Komentarz

Wprowadzenie – obok tradycyjnych umów o pracę – dodatkowych form zatrudnienia miało na celu ułatwienie życia przedsiębiorcom. Określano je mianem „elastycznych form zatrudnienia”, które w pierwszej kolejności miały ułatwiać nie tylko zwalnianie pracowników, ale też zachęcać do zatrudniania nowych. Miało to być więc lekarstwo na wysokie bezrobocie. Zdaniem zwolenników tego rodzaju „ułatwień”, dzięki nim przedsiębiorcy mieli chętniej zatrudniać ludzi, ponieważ zatrudnianie w oparciu o śmieciówki nie oznaczało dla właściciela „cyrografu”, jakim miały być rzekomo umowy o pracę, objęte ochroną Kodeksu pracy. Miała to być również szansa dla pracowników, by mogli zdobyć jakiekolwiek źródło dochodów w dobie wysokiego bezrobocia. Po latach okazuje się jednak – czego dowodzą dane różnych urzędów państwowych – że przedsiębiorcy nie tyle chętniej zatrudniali w oparciu o takie umowy nowych pracowników, co zamieniali ich dotychczasowe etaty na śmieciówki, żeby w ten sposób zaoszczędzić albo zwiększyć swoje zyski. Taka zamiana polegała bowiem głownie na pozbyciu się przez właścicieli firm kosztów zatrudniania, ale dla objętych nią pracowników wcale nie oznaczała zmiany zakresu obowiązków czy wysokości wynagrodzeń (chyba że na gorsze). Dopiero po kilku latach, gdy okazało się, że rozpowszechnienie umów śmieciowych ma znaczący wpływ na przychody do budżetu państwa oraz kondycję finansową takich instytucji, jak np. ZUS, zaczęto bić na alarm. Obecny rząd podjął już konkretne kroki, aby takie omijanie prawa ukrócić. Zobaczymy, czy uda mu się to zrealizować i w jakim zakresie.

Poprzedni

Kanada po raz drugi z rzędu najlepsza

Następny

KOD a SLD