16 listopada 2024
trybunna-logo

Rząd zachęca do nienawiści

Organizacje monitorujące incydenty na tle rasistowskim i ksenofobicznym alarmują, że w ostatnim czasie drastycznie wzrosła liczba ataków na obcokrajowców. Wrogość wobec „obcych” nasiliła się zwłaszcza w zeszłym roku, na fali straszenia Polaków rzekomym najazdem uchodźców z Bliskiego Wschodu. Tymczasem rząd Beaty Szydło właśnie zlikwidował rządową radę ds. zwalczania dyskryminacji, ksenofobii i nietolerancji.

W Polsce w ostatnich miesiącach drastycznie wzrasta liczba incydentów o podłożu rasistowskim i ksenofobicznym – alarmują aktywiści broniący praw człowieka. Co jakiś czas media informują o przypadkach pobicia obcokrajowców, niezależnie od tego, czy są to osoby od lat mieszkające w Polsce i mające polskie obywatelstwo, czy też są to turyści, którzy w naszym kraju postanowili spędzić wakacje. Tym, co przeszkadza „prawdziwym Polakom” jest ich nieco ciemniejszy odcień skóry i egzotyczny, jak na Polskę, wygląd owych niemile widzianych przez nich przybyszów. O ile jeszcze kilka lat temu takie przypadki nie były zbyt częste, to od ubiegłego roku wyjątkowo nasiliła się czujność „prawdziwych Polaków”, którzy zaczęli wyszukiwać w tłumach elementów „obcych rasowo” jak świnia trufli.

Jak informują działacze zajmujący się tego rodzaju zjawiskami, napady i przemoc dyktowana uprzedzeniami rasowymi w ubiegłym roku wzrosły kilkakrotnie w porównaniu do lat ubiegłych.

Polska dla Polaków

Rada do spraw zwalczania ksenofobii została powołana w 2011 r. Nawet jej zwolennicy przyznają, że od tego czasu niewiele zdziałała, nie znaczy to jednak, że nie jest ona potrzebna.

W ostatnich miesiącach odnotowano kilkadziesiąt przypadków pobić obcokrajowców ze względu na ich kolor skóry – zbyt ciemny, jak na gust „prawdziwych Polaków”. Z atakami z pobudek politycznych spotkali się również działacze Kampanii Przeciw Homofobii, których warszawska siedziba była już kilkakrotnie atakowana w ostatnich miesiącach. Niektóre z tych ataków zostały zarejestrowane przez monitorujące placówkę kamery ochrony i zapis z nagrań nie pozostawia wątpliwości, że te działania trudno nazwać „chuligański wybrykami”, jak zwykła to czynić prokuratura, by umorzyć kolejne śledztwo w tej sprawie. Zdaniem działaczy LGBT, władze nie umywają ręce i udają, że nic złego się nie dzieje.

W 2013 r. z pobudek rasistowskich i ksenofobicznych dokonano 835 przestępstw (odnotowanych przez policję). Rok później liczba tego rodzaju ataków wzrosła do blisko 1,4 tys., a w ubiegłym roku przekroczyła 1,5 tys. W tym roku liczby te z pewnością będą jeszcze wyższe, ostatnio nie ma bowiem praktycznie dnia, byśmy nie słyszeli informacji o kolejnym pobiciu jakiegoś cudzoziemca. I nie są to wcale uchodźcy z Bliskiego Wschodu, przed których obecnością tak bardzo przestrzegają środowiska narodowe, a którzy jeszcze nie trafili do Polski. Wystarczy, że ktoś różni się wyglądem od stereotypowego, przeciętnego Polaka, żeby nie mógł się już czuć bezpiecznie na ulicach polskich miast.

Polskie władze bagatelizują to zjawisko. Co więcej, nie tylko udają, że narastająca ksenofobia nie jest żadnym problemem, ale wręcz zdają się wspierać środowiska stojące za tego rodzaju działaniami. Najlepszym przykładem jest sympatia, jaką ze strony rządzących cieszą się takie organizacje, jak ONR, która niedawno zorganizowała marsz ulicami Białegostoku, wykrzykując otwarcie rasistowskie, antysemickie i ksenofobiczne hasła. Jak już pisaliśmy w „Trybunie”, takie zachowania zbagatelizował poseł PiS, Stanisław Pieta, który pytany o wydarzenia w Białymstoku stwierdził, że mieszczą się one w ramach wolności słowa. Ten sam poseł był jednocześnie przeciwny istnieniu Komunistycznej Partii Polski, która nie głosi takich haseł, a wręcz stara się zwalczać wszelkie przejawy dyskryminacji.

Podczas wstąpienia 2 maja, z okazji Dnia Flagi Jarosław Kaczyński – formalnie lider PiS, a faktycznie główny rozgrywający polską sceną polityczną – stwierdził, że Polska nie powinna się stosować, jak to nazwał, do poprawności politycznej. Powiedział on wprost: „Oczywiście, nie przyjmiemy żadnych ustaw o mowie nienawiści, tym podobnych wynalazków zmierzających do tego, by wolność wyeliminować”. Oznacza to, że Polska pod rządami PiS zamierza kontynuować przyzwolenie na rasizm i ksenofobię, przy czym teraz narodowcy i neofaszyści dostali jasny komunikat, iż obecny rząd nie będzie im robił problemów z tego powodu. Poprzedni rząd PO-PSL jedynie udawał, że problemu nie dostrzega.

Zamiatanie pod dywan

27 kwietnia premier Beata Szydło wydała zarządzenie, na mocy którego zlikwidowano rządową radę ds. zwalczania dyskryminacji, ksenofobii i nietolerancji (Zarządzenie nr 53 Prezesa Rady Ministrów z dnia 27 kwietnia 2016 roku, Monitor Polski z 29 kwietnia 2016 roku, poz. 413). Do zadań Rady – powołanej przez Donalda Tuska – należało m.in.: „zapewnienie koordynacji działań organów administracji rządowej oraz ich współdziałania z organami samorządu terytorialnego i innymi podmiotami, w zakresie przeciwdziałania i zwalczania dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji”.

W skład rady wchodzili wyznaczeni przez poszczególnych ministrów sekretarze lub podsekretarze stanu, Pełnomocnik ds. Równego Traktowania, prezes GUS, Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców, Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do Spraw Dialogu Międzynarodowego, przedstawiciele policji, straży granicznej, rzecznika praw pacjenta, służby celnej.

Przyzwolenie władzy

Zdaniem obecnego rządu, taka Rada nie jest do niczego potrzebna. Pomijając fakt jej dotychczasowej nieefektywności, warto mieć na uwadze ideologię, do jakiej – nieoficjalnie i nieformalnie – odwołują się środowiska skupione wokół obecnej władzy. Jest to ideologia, która nie tylko bagatelizuje, ale pochwala a wręcz zachęca do czystek rasowych, religijnych i politycznych. Rządzący nie muszą robić tego bezpośrednio, bo są obudowani organizacjami, które zrobią to za nich, przyciągając przy tym do obozu władzy ludzi sfrustrowanych, podatnych na tego rodzaju ideologię.

W poniedziałek ofiarą rasistowskiego ataku padł Paweł Demirski, znany dramaturg i pisarz. Stanął on w obronie pakistańskiego studenta, którego wygląd najwyraźniej nie spodobał się „prawdziwym Polakom”. Do incydentu doszło w Warszawie. Demirski zamieścił w mediach swoje zdjęcia po pobiciu przez „patriotów”. Komentujący ów incydent internauci sami zauważyli, że rosnąca ostatnio liczba ataków na tle rasistowskim i ksenofobicznym jest wynikiem otwartego przyzwolenia na takie działania ze strony obecnej władzy..

Poprzedni

Wielka dama w świecie sportu

Następny

W poszukiwaniu sukcesu