Ta riposta Jerzego Urbana, wówczas rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego , wypowiedziana w latach osiemdziesiątych, przeszła do historii jako symbol arogancji władzy. Teraz ciśnie się na usta na nowo.
W piątek 14 lipca 2020 spotkały się dwie wiadomości.
Pierwsza to ogłoszone przez GUS wstępne wyniki gospodarcze za drugi kwartał 2020, z których wynika, że PKB skurczyło się w II kwartale b.r. o ponad 8 proc. Druga to informacja o uchwaleniu przez Sejm ustawy o podwyżce od 40 proc. do ponad 50 proc. wynagrodzeń osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie: prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, posłów i senatorów, ministrów i v-ce ministrów, wojewodów itp.. Koincydencja czasowa tych dwóch wiadomości chyba nie jest przypadkowa i nasuwa skojarzenia o których piszę dalej.
Za uchwaleniem ustawy głosowali posłowie PiS, ale także znaczna część posłów opozycji.
Niedawno Sejm, również głosami części opozycji przegłosował ustawy t.zw tarcza antykryzysowa, w której rzekomo w celu ratowania gospodarki zapisano możliwość obniżania wynagrodzeń dla zatrudnionych. Wielu przedsiębiorców skwapliwie z tego skorzystało.
Jako wyjątkową perfidię trzeba więc traktować stwierdzenie, które znalazło się w uzasadnieniu projektu wygłoszonego przez posła PiS Jarosława Zielińskiego.
„Wniosek spełnia oczekiwania, żeby państwo było skromne, ale wynagrodzenia odnosiły się do tego co się dzieje na rynku” Poseł miał tu na myśli wzrost wynagrodzeń w gospodarce w ostatnich dwóch latach. Zapomniał dodać, że w świetle ostatnich statystyk to już przeszłość.
PiS oczekuje od społeczeństwa zaciskania pasa, ale uważa, że nie dotyczy to rządowych elit.
PiS liczy, często słusznie na krótką pamięć wyborców. Dwa lata temu w imię populistycznych haseł i autopromocji Prezesa Kaczyńskiego, wynikającej z oburzenia wyborców na przyznanie sobie przez rząd Beaty Szydło olbrzymich nagród, obniżono pensje posłów i senatorów oraz członków rządu o 20 proc.
Przy okazji obniżono też odgórnie wynagrodzenia samorządowców, o których wysokości ,w imię zasad samorządności, powinny decydować organy samorządu.
PiS będąc w opozycji uważał, że dotacje dla partii politycznych są za duże. Teraz, bez żenady, uchwalił ich znaczące podwyższenie.
Dziwi tylko, że swoim zwyczajem PiS nie umieścił zapisów proponowanej ustawy w zapisach dotyczących walki z pandemią. Nietrudno przecież uzasadnić, że podwyżki te spowodują lepszą pracę tych, których dotyczą i dzięki temu sprawniej będą przeciwdziałać skutkom gospodarczym pandemii. Żartuję sobie- myślę, że niekoniecznie.
Oburzenie budzi, że znaczna część opozycji, mając na co dzień usta pełne frazesów o pazerności członków obozu rządzącego, często zresztą bardzo słusznych, dała się przekupić w imię własnych korzyści finansowych. Jeśli dali się raz masowo przekupić to w przyszłości niektórzy z nich mogą czuć się usprawiedliwieni, że ulegną obietnicom PiS i zasilą ten obóz w imię nowych korzyści.
Opozycjo- dałaś się złapać w sprytnie zastawione sidła.
Nie znajduję zrozumienia dla faktu, że za ustawą głosowała znaczna część posłów lewicowych.
Niestety, stosunkowo krótko po wyborach, lewica pokazuje, że daleko jej do zwartości i zachowania pryncypialności w głoszonych poglądach.