22 listopada 2024
trybunna-logo

Rozważania z defiladą w tle

Przy okazji defilady wojskowej w dniu 15 sierpnia wyszły na powierzchnię wszystkie problemy polskiej armii i Polski, jako kraju.

 

Chodzi o cały kompleks spraw związanych z naszymi tradycjami militarnymi, polityką medialną, szczególnie dotyczącą historii oraz aktualnym poziomem uzbrojenia w konfrontacji z wymogami XXI wieku. Zwraca uwagę przede wszystkim wizerunkowy brak spójności pomiędzy rzeczywistością i historią a symboliką płynącą z tego, co ujrzeliśmy na Wisłostradzie i w powietrzu nad Wisłą.
Trzeba zwrócić uwagę, że defilada odbywała się w roku 100-lecia odzyskania niepodległości, a jej wymiar historyczny i propagandowy nastawiono na mające mieć miejsce za dwa lata 100-lecie Bitwy Warszawskiej. Przede wszystkim symbolika nawiązująca do konfrontacji polsko-rosyjskiej, kiedy wiadomo, że w tym 100-leciu miały przynajmniej miejsce trzy wielkie wydarzenia, z których Bitwa Warszawska może być jedynie epizodem w konfrontacji z kilkuletnimi zmaganiami Polaków na frontach I wojny światowej i najbardziej krwawej II wojny światowej, oraz wielkimi ofiarami, jakie ponieśliśmy jako naród. Wiąże się z tym absolutnie niespójny i zakłamany przekaz historyczny dotyczący II wojny światowej, w którym zapomina się przynajmniej o dwóch sprawach: po pierwsze o sprawcach tej wojny i po drugie o proporcji wysiłku i liczbie ofiar na frontach wschodnim, zachodnim i południowym.

Istotną sprawą treści tej defilady jest wystąpienie prezydenta RP i zawarta w nim deklaracja wzrostu polskiego budżetu obronnego do poziomu 2,5 proc. PKB. To istotna deklaracja, złożona, jak można rozumieć, aby zadowolić naszego sojusznika zza oceanu po żądaniach podczas ostatniego szczytu NATO. Inne kraje sojusznicze, jak wiadomo jej nie podjęły. Deklaracja budzi zdziwienie, została złożona bowiem bez zachowania odpowiednich procedur wymaganych przy konstrukcji budżetów państwa i porozumienia na szczeblu parlamentarnym. Jest w opinii publicznej niezadane pytanie, szczególnie po ostatnich dwóch latach rządów koalicji prawicowej w MON, o realizację zatwierdzonego przez Sejm budżetu obronnego i celowość wielu wydatków, z pytaniem o tzw. gospodarność w tle.

Generalnie problem, z jakim spotyka się dziś Polska na tle innych krajów, położonych szczególnie w Europie Środkowej, dotyczy ewentualności wybuchu konfliktu militarnego i zachowania stanu bezpieczeństwa, pozwalającego na realizację w dalszej perspektywie naszych interesów narodowych w ramach m.in. Unii Europejskiej. Polska myśl polityczna początku XXI wieku zdominowana jest przez fobie historyczne potomków właścicieli utraconych w wyniku porozumień w Jałcie i Poczdamie ziem na Wschodzie. Nie bierze ona pod uwagę, co widać w codziennych przekazach medialnych rządu i jego prominentnych przedstawicieli, realiów, jakie wytworzyły się w wyniku zmian globalnych po roku 1989 i nowych kart, które próbuje otworzyć prezydent Donald Trump po spotkaniu na szczycie w Helsinkach. Jest ona absolutnie oderwana od rzeczywistości, również europejskiej, gdzie dominują idee współpracy i rozwoju, a nie wojny.

Polska polityka międzynarodowa i polityka bezpieczeństwa powinny zostać określone, w sytuacji, jaka powstaje dziś w świecie, w ramach porozumienia wszystkich sił parlamentarnych i opozycji pozaparlamentarnej. Nie może ona być dziełem jednej opcji politycznej i jednego punktu odniesienia. Już dziś sytuacja ta działa na szkodę interesów Polski w dłuższej przestrzeni czasowej. Coraz więcej środowisk i doświadczonych polskich polityków i intelektualistów uważa, co widać w polskich mediach, że polityka oparta o realizowane błędne założenia, przynosi szkodę. Generalnie w zrównoważonym dziś świecie wojna nuklearna nie jest możliwa, a na wojnę lokalną na naszych ziemiach, może wygodną nawet dla niektórych, po doświadczeniach XX wieku pozwolić sobie jako Polacy nie możemy.

Wracając do defilady 15 sierpnia. Założeniem jej organizatorów było przekazanie społeczeństwu, że jesteśmy gotowi do wojny na Wschodzie i nie oddamy piędzi ziemi potencjalnym najeźdźcom. Znamy takie przekazy z 1939 roku i wiemy jak to się skończyło.

Defilada nie pokazała, jak i w jaki sposób jesteśmy gotowi do pokoju – czy jesteśmy w stanie skutecznie odstraszać, ale również efektywnie współpracować. Jak zauważyliśmy, stan naszych sił obronnych jest na złym poziomie. Opiera się głównie o stare, muzealne uzbrojenie, w części pamiętające lata 70. ubiegłego wieku. Przestarzałe są, nawet te najnowocześniejsze F16 na tle konstrukcji, które posiadają inne kraje. O ile wiem, nie zdołaliśmy tej wielkiej inwestycji zbrojeniowej rozliczyć – może ktoś odpowie, co jest z tzw. offsetem?

15 sierpnia byliśmy świadkami wielu symbolicznych przekazów, które warto zapamiętać, bowiem one stanowić będą o przyszłości: to sierżant dowodzący grupą żołnierzy naszego największego sojusznika, to stare poradzieckie helikoptery broniące polskiego nieba, to dwóch spieszonych huzarów przypominających chwałę polskiego oręża, to wreszcie prezydent honorujący publicznie „wyklętego”.

Poprzedni

Operacja „Dunaj” – doświadczenia i wnioski dla Polski (część II)

Następny

Kombatanci AL zapraszają

Zostaw komentarz