29 września 2024
trybunna-logo

Ręka do zgody

Jarek Ważny

Pawła Kukiza nie znam. Tzn. rozmawiałem z nim dwa razy w życiu, ale to chyba za mało, żeby móc powiedzieć, że się kogoś zna. Znają go za to moi koledzy ze środowiska, i mają o nim cokolwiek różne zdanie, z przewagą tego gorszego. Idzie im zwykle o to, że na swoich plecach wwiózł do Sejmu Bosaka i ekipę i się z nimi dobrze dogaduje, ale to akurat jego osobista fanaberia, że lubi bardziej młodych narodowców od lewicy, za co specjalnie ganić go nie można. Ale nie lubić już tak.

Pamiętam, było to na krótko przed tym, gdy wydaliśmy z Kultem płytę „Prosto”. W Tarnowie, Paweł Kukiz zaczepił na parkingu hotelowym Kazika i próbował go przekonać do wsparcia jego, na ongiś sztandarowego pomysłu, znaczy się do JOW-ów. Kazik, jak to Kazik, wysłuchał z uwagą, swoje sobie pomyślał, ale w politykę nie wszedł, bo to nie jego buty. Paweł Kukiz natomiast poszedł w nich bardzo dziarsko i doczłapał się na salony sejmowe.
Od dawna słucham z uwagą tego, co Kukiz proponuje i obserwuję, jak ewoluuje jego postać i jego propozycje. Nigdy nie ukrywałem, że jego ostentacyjna wręcz odraza do środowiska LGBT mnie napawa odrazą do niego samego, jak i do każdego, kto w inności widzi strach; zastanawiam się, czy taki ktoś nosi w sobie jakiś potężny uraz z dzieciństwa czy może nieprzepracowaną traumę, bo gdzie jak gdzie, ale w środowisku z którego i ja i Paweł Kukiz się wywodzimy, jest sporo osób o odmiennej orientacji, więc nie wiem, czemu ma służyć ta nagonka. Podobnie, jeśli nie jeszcze bardziej, irytująca jest jego afirmacja środowiska narodowców, które co prawda z wolna zrywa z nim współpracę, ale którą Kukiz zaprosił na swoje listy. Choćby przez wzgląd na te dwie sprawy zgody między mną a nim nie będzie, o czym nie omieszkałem mu napisać na jego profilu fejsbukowym, gdyż mimo różnić, tam należymy do grona „przyjaciół”. A napisałem to, gdy usłyszałem wypowiedź Pawła Kukiza w jednym z programów telewizyjnych, nawiązującą do jego najnowszych propozycji, z którymi chce wyjść do szerokiego spektrum politycznego w kraju, żeby uzyskać dla nich jak największe poparcie. I to, Szanowni Państwo, jest ten moment i ten czas, kiedy można by pokazać, że jeżeli ma się na sercu ojczyzny dobro i pomyślność, to warto by się sprzymierzyć z samym diabłem, żeby oddać kraj we władanie obywateli a nie partii, o co i mi zawsze w życiu szło.
Kukiz proponuje m.in. możliwość startu w wyborach do Sejmu dla każdego kto chce, a nie tylko dla partyjnych nominatów; obligatoryjność uznawania wyniku referendów; możliwość odwołania posła przed upływem kadencji-to akurat najbardziej mi się podoba. Obiecywałeś, że zrobisz to i to-zawierasz z Narodem kontrakt, a my-wyborcy sprawdzamy. Do połowy kadencji nie zrobiłeś nic-to paszoł won. Trzeba było nie obiecywać, albo nie kandydować. Pod karabinem nikt nie trzymał. Proponuje jeszcze Kukiz „sędziów pokoju”, ale nawet nie wiem, o co w tym chodzi. Wiem natomiast, że choćby dla tych trzech pierwszych propozycji, które nie są ani lewicowe, ani prawicowe, ani centrowe, dotychczasowy duopol PiS-PO oraz suflujący im wiecznie PSL, nie zgodzi się na takie diktum, bo to dla nich polityczna śmierć i przerwanie „złotego wieku” dojenia Polski. A skoro oni się na to nie zgodzą, to co stoi na przeszkodzie, żeby podobnie jak w przypadku kontraktu poseł-Naród, podobnego kontraktu, czegoś na kształt porozumienia ponad podziałami, nie podpisały razem, no właśnie, Razem, Kukiz, Narodowcy, Zieloni, Ruchy Miejskie i cały polityczny plankton i kanapa? Niemożliwe powiecie. A to niby czemu? Przeca w tej propozycji brak jakiejkolwiek ideologii. Na to czas przyjdzie później. Tymczasem jednak, diagnoza Kukiza jest jak najbardziej trafna. Żeby odbetonować polityczną scenę, trzeba przerwać ten trwający od lat pokaz walki na pokaz, bo zarówno i czarnym i czerwonym idzie o to samo; żeby zostało, tak jak jest. Wtedy, po wyborach, zamienią się najwyżej miejscami między opozycją a koalicja, a ta żenująca i tocząca Polskę jak gangrena sytuacja, będzie trwać w najlepsze. Nie wierzycie? Spójrzcie co dziś się dzieje z wytrychem o nazwie „komisja śledcza”, używanym do wyważania drzwi, gdy na światło dzienne wypływa jedna czy druga afera. Były „taśmy prawdy” za Platformy. PiS chciało komisji, bo to jedyna możliwość wyjaśnienia sprawy, PO nie chciało o tym słyszeć. Co mamy dzisiaj? Jak śpiewał mój kolega na płycie „Oddalenie”, choć zamieniliście się miejscami, nadal jesteście dokładnie tacy sami. I zostaniecie.
Gdyby ten scenariuszu zgody pomniejszych z różnych bander na zmiany w polskiej polityce się powiódł, partie i organizacje które by go sygnowały, pokazałyby społeczeństwu, przynajmniej ja tak to widzę, że zależy im naprawdę na kraju, a to co deklarują, nie jest tylko gadaniem dla gadania. Tak jak zmiana dla samej zmiany nie jest, nomen omen, dobrą zmianą.

Jarek Ważny

Jarek Ważny – dziennikarz i muzyk w jednej osobie. Jest absolwentem dziennikarstwa UW. Występował z takimi formacjami jak Większy Obciach, The Bartenders i deSka, Vespa, Obecnie gra na puzonie w grupie Kult a także z zespołami Buldog i El Doopa. prowadzi także bloga „PoTrasie”

Poprzedni

Socjal popłaca

Następny

Nie leczyć LGBT

Zostaw komentarz