22 listopada 2024
trybunna-logo

Ratusz stawia ultimatum dla Ikonowicza

Postawiono nam ultimatum: albo wyrzucimy z biura ukraińską matkę z dziećmi, albo stracimy lokal – relacjonuje Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Jego zdaniem warszawski samorząd domagając się eksmisji naraża ich na traumę. Burmistrz Woli podkreśla, że uchodźcom trzeba pomagać odpowiedzialnie.

Z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę wolonatriusze przez kilka tygodni w ramach czynu społecznego remontowali i przystosowali biuro Ruchu Sprawiedliwości Społecznej do potrzeb uchodźców. Gdy lokal był już gotowy jedna z działaczka RSS Mirka spotkała na ulicy Ukrainkę Marinę – uciekinierkę z zbombardowanego Mikołajowa, która z trójką nastoletnich dzieci po przyjeźdźie do Polski nie miała gdzie mieszkać.

„Wiem, że istnieją przepisy, które zabraniają zamieszkiwania w biurze. Ale są też takie, które zabraniają bombardowania ukraińskich miast, a Putin się nimi nie przejmuje” – mówi z rozgoryczeniem lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotr Ikonowicz.

RSS pomaga potrzebującym od wielu lat

W trzypokojowym lokalu jego partii przy Elektoralnej 26 od wielu lat działa Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej, która pomaga ludziom zagrożonym eksmisją. „Ludzie nie chcą wynajmować mieszkań matkom z dziećmi, bo boją się, że nie będą mogli ich później eksmitować” – twierdzi Ikonowicz. Dlatego Marina błąkała się po warszawskich ulicach z kartką, że szuka jakiegokolwiek dachu nad głową. Cała czwórka wprowadziła się na Elektoralną, a Ikonowicz i jego wolontariusze swoje działania pomocowe zaczęli prowadzić w jednym zamiast w trzech pokojach.

Chcą odebrać im biuro

„Teraz miasto grozi nam, że jak matka z dziećmi, która uciekła przed rosyjskimi bombami z Mikołajowa, się nie wyprowadzi, to nam odbiorą biuro, które wynajmujemy od Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami Dzielnicy Wola” – mówi Ikonowicz.

Ratusz oskarża Ikonowicza

Burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski uważa, że Ikonowicz rozmija się z prawdą. „Lokal przy ul. Elektoralnej 26 jest wykorzystywany przez najemcę niezgodnie z jego przeznaczeniem, dlatego został on pouczony o tym, co powinien zrobić, by zapewnić przebywającym tam osobom bezpieczeństwo. Między innymi w zakresie bezpieczeństwa przeciwpożarowego, czy higieniczno-sanitarnego” – tłumaczy. W piśmie adresowanym do RSS napisano, że lokal użytkowy nie spełnia warunków do zamieszkiwania ludzi. Dzielnica podkreśla, że choćby zabezpieczenia przeciwpożarowe są inne dla biura, a inne dla mieszkania. Problem polega też między innymi na tym, że w lokalu brak łazienki z prysznicem.

„Właśnie uzyskaliśmy, w innej komórce miejskiej zgodę na przerobienie łazienki, tak żeby był w niej prysznic. Gromadzimy środki, mamy już fachowców, którzy podjęli się dokonać tego remontu w czynie społecznym” – tłumaczy Ikonowicz. Dodaje, że mimo tego urzędniczka z ZGN postawiła ultimatum: albo wyrzucą matkę z dziećmi, albo stracą lokal i zniknie z mapy miasta miejsce, które ludzie zagrożeni eksmisją nazywają ostatnią deską ratunku.

Przyjaciół nie opuszcza się w biedzie

„Dla nas Marina i jej dwie córki i syn, to nie tylko uchodźcy, ale i przyjaciele. A przyjaciół nie opuszcza się w biedzie. Nie widzę powodu, żeby warszawski samorząd kontynuował dzieło rozpoczęte przez rosyjskiego okupanta. Dzieło krzywdzenia tej rodziny” – mówi Ikonowicz. Podkreśla, że dzieciaki, które uciekły przed bombami potrzebują pomocy ekonomicznej, a nie kolejnej traumy, jaką byłaby eksmisja. „Mimo, że Konstytucja w art. 75 nakazuje władzy publicznej przeciwdziałać bezdomności, samorządy są głównym podmiotem eksmitującym.  Chętnie byśmy Marinie i dzieciom pomogli coś wynająć i pomoglibyśmy też płacić czynsz. Wprawdzie ceny są astronomiczne, ale jakoś byśmy się zrzucili. Tylko, że teraz to prawie niemożliwe, bo właściciele boją się wynajmować matkom z dziećmi. Mówią, że taką rodzinę w razie czego trudniej wyrzucić. A mieszkań do wynajęcia jest mniej niż potrzebujących. Czemu trudno się dziwić wobec wielomilionowej fali uchodźców” – kontynuuje Ikonowicz.

Burmistrz zapewnia, że dla matki z dziećmi znajdzie się miejsce

Burmistrz Strzałkowski zwraca uwagę, że pomoc, zwłaszcza długofalowa, musi być udzielana odpowiedzialnie. „Warto zwrócić uwagę, że gdy w trakcie kryzysu uchodźczego na potrzeby pomocy ofiarom zbrodniczego reżimu przygotowywaliśmy miejsca w budynkach o przeznaczeniu komercyjnym, dokonywaliśmy dodatkowych zabiegów, by spełnić te wymagania, o których przypomnieliśmy najemcy” – odpowiada włodarz Woli. Dzielnica na zlecenie wojewody zapewnia miejsca noclegowe w przystosowanych budynkach Atrium i Ilmetu. Zapewnia, że znalazłoby się tam miejsce dla Mariny i jej dzieci.

„Te miejsca przypominają obozy dla uchodźców. Zbiorowe sale, zero prywatności. Jak w takich warunkach miałyby mieszkać straumatyzowane nastolatki? To skandaliczna propozycja” – odpowiada burmistrzowi Ikonowicz.

PAP/JM

Poprzedni

Rusza ekstraliga

Następny

Iga Świątek w półfinale