22 listopada 2024
trybunna-logo

Radźcie sobie sami

Podwyżka płacy minimalnej deklarowana przez partię władzy budzi kontrowersje. Wizja kraju dobrobytu roztaczana przez PiS możliwa jest jednak do wyobrażenia jedynie przez tych, którzy nie mają w życiu nic do stracenia.

Poruszanie się w terminologii płacy minimalnej wydaje się jednak wprowadzać w błąd przeciętnego odbiorcę programu wyborczego PiS. To nie płaca minimalna, a średnie zarobki jest tym wskaźnikiem, który właściwie oddaje poziom zamożności społeczeństwa, o który pozorny wzrost tak zabiega PiS. Choć premier Morawiecki zapewnia inaczej, analizując poziom średnich zarobków w UE, nasuwa się logiczny wniosek, że jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim Polska rzeczywiście stanie się tym krajem, który dogoni Zachodnią Europę. Przykładowo, gdyby Polska rozwijała się w równie szybkim tempie jak obecnie, średnie zarobki Niemiec moglibyśmy dogonić za 18 lat, Francuzów za 14 lat, a Norwegów za lat 34. Nie ulega wątpliwości przecież, że Polska nie będzie wiecznie rozwijała się w takim tempie jak obecnie. Choćby więc PiS stanął na głowie, Polacy będą jeszcze przez wiele lat uznawali Niemcy czy inne kraje Europy za bardziej atrakcyjne ekonomicznie. Tym bardziej interesujący jest jeden z argumentów szczodrych pomysłodawców podwyżki, jakoby dzięki niej mieliby powrócić do kraju polscy emigranci. Tak się niestety składa, że polscy emigranci, zwłaszcza ci wykwalifikowani, nie zamierzają wracać. Zgodnie z najświeższymi raportami to właśnie obecna sytuacja polityczna najbardziej zniechęca Polaków do podjęcia decyzji o przeniesieniu się do Polski. Sytuacja ekonomiczna czy sytuacja w branży w której mogliby ewentualnie podjąć pracę wpływają na ich decyzję w znacznie mniejszym stopniu. Gdyby jednak zdecydowali się wrócić i założyć swoją własna działalność gospodarczą, perspektywa podwyżki płac minimalnych mogłaby ich jeszcze bardziej zniechęcić.
Podwyżka to jednak nie tylko zagrożenie dla przedsiębiorców, szczególnie tych małych i średnich zatrudniających niewielką liczbę osób, a które mogą być jeszcze na etapie wczesnego rozwoju. Nieprzemyślane konsekwencje skokowego wzrostu płacy minimalnej uderzą w znacznym stopniu również w służbę zdrowia. Wiele już obecnie zadłużonych placówek będzie potrzebowało znacznie większych środków do utrzymania się, a co się z tym wiąże będą zmuszeni do podniesienia cen odpłatnych świadczeń medycznych. W sytuacji, kiedy państwowa służba zdrowia absolutnie już i tak nie radzi sobie z realizacją usług, taki scenariusz może odbić się już tylko na pacjencie, który nie będzie mógł ostatecznie skorzystać z opieki medycznej na rozsądnych warunkach, zarówno korzystając z państwowych jak i prywatnych usług. Kolejnym aspektem jaki warto podjąć pod rozwagę, jest brak możliwości uniknięcia spłaszczenia się siatki wynagrodzeń, na skutek czego wykwalifikowany pracownik, na przykład fizjoterapeuta, może odebrać pensję równą wynagrodzeniu mniej wykształconej salowej, która na skutek administracyjnej decyzji będzie objęta nową ustawą o płacy minimalnej. Oczywiście możemy spodziewać się, że ostatecznie pensja każdego z nich będzie musiała proporcjonalnie wzrosnąć, jednak środki na ten cel placówka medyczna będzie musiała znaleźć we własnym zakresie.
Dotychczasowa wysokość płacy minimalnej była jednak czasem jedynym argumentem do tego, aby nisko wykwalifikowany pracownik otrzymał umowę o pracę z pełnym zakresem świadczeń, a nie umowę śmieciową, której jestem przeciwnikiem. Biorąc pod uwagę wszelkie rozważania, tak radykalna podwyżka, która miałaby zadziać się już 1 stycznia jest niesprawiedliwa. Niesprawiedliwa dla każdego pracodawcy, dla samorządów, dla instytucji, które muszą wygenerować środki na ostatnią chwilę. Dobrze prosperujące firmy, pracodawcy z doświadczeniem, choć to o ich potencjalnych problemach mówi się najwięcej, rzeczywiście mogą poradzić sobie i z tym wyzwaniem.
Argument aby w Polsce nie budować grupy ludzi, którzy zarabiają bardzo źle, co podkreśla w swoich uzasadnieniach Kaczyński wydaje się być racjonalny. Tak samo jak i ten, aby Polska  nie była dla innych krajów zasobem taniej siły roboczej. Jednak decyzje w tym zakresie nie powinny być realizowane na poziomie administracyjnym, zmuszając niejako pracodawców do poddania się nowym zasadom. Ustalanie płacy minimalnej to decyzja w żadnym wypadku nie polityczna, a ekonomiczno-społeczna. To mądrze prowadzona gospodarka ma stanowić zapewnienie dla przedsiębiorcy do tego, że podnosząc płacę minimalną, będzie w stanie zatrudniać pracownika na długookresowe umowy bez zagrożenia koniecznością jego przedterminowego zwolnienia. Mając jednak na uwadze przykład z Węgier, gdzie idol prezesa wprowadził podobny system podwyżek, zwolnienia są jak najbardziej prawdopodobne. Wkład wnoszony przez pracownika musi przecież odpowiadać kosztom jakie pracodawca ponosi w związku jego zatrudnieniem.
Bez względu na moc podjętych do tej pory argumentów negujących jak też potwierdzających słuszność przyjęcia programu PiS, nikt nie poddaje pod wątpliwość rzeczywistych intencji pomysłodawców. Podwyżka płacy minimalnej trafia przecież w punkt do elektoratu PiS, który zdecydowanie nie zastanawia się nad tym co stanie się z nim w kolejnych latach. Mając w perspektywie tak znaczącą dla siebie podwyżkę, rozsądnie pouczony przez swoich braci w sutannach bez zająknięcia pójdzie na wybory i zagłosuje.

Poprzedni

Upadek Najwyższej Izby

Następny

Popieram Gadzinowskiego

Zostaw komentarz