W czasach mojej młodości ówczesne władze straszyły społeczeństwo bońskimi rewizjonistami, wrogami ludu, a nawet stonką ziemniaczaną. Dziś, kiedy osiągnąłem wiek mocno już dojrzały straszą Władimirem Putinem.
W ich mniemaniu, każdego dnia, już przy śniadaniu prezydent Rosji obmyśla chytre sztuczki zmierzające do skompromitowania i połknięcia młodej polskiej demokracji. – Jakby tu zorganizować drugą Jałtę – frasuje się Władimir Władimirowicz przy jajeczku. – Co tam zmalował Kaczyński – ciekawi się przy twarożku. Przy omlecie rozmyśla o Petru, a przy łyku świeżego soku martwi się o Schetynę. – Dajcie mi owsianki i zdjęcie Macierewicza – woła do obsługi, bo nic tak go nie wprowadza w dobry humor jak wejrzenie w szlachetne oblicze ministra obrony.
Sekretne zamiary wschodniego despoty odkrył niedawno Jacek Żakowski. Nie odnoszą się one do Chin czy do Stanów Zjednoczonych, ale do Polski. Okazuje się, że w naszym kraju zainstalowała się frakcja putinowska, która nie tylko sypie piasek w tryby i wkłada kij w szprychy, ale chce oderwać Polskę od Zachodu i włączyć ją do imperium Putina. W tym celu podsyca nieufność do instytucji zachodniego świata, do komisji weneckiej, komisji europejskiej, a nawet samego Donalda Tuska, by zmniejszyć opór wobec przesuwania Polski na Wschód.
Ze szczególną perfidią frakcja putinowska burzy proeuropejski obraz Polski marząc, by wspólnota zachodnia chciała się nas pozbyć, uznając, że Polska z oczywistych powodów nie może być jej częścią. Szczytem tupetu i bezczelności stronników Putina jest dążenie do rozsadzenia zachodniej wspólnoty od wewnątrz. W tym celu niszczy się jej solidarność, stymuluje podziały, paraliżuje wspólne przedsięwzięcia. Jest przecież oczywiste, że zjednoczony Zachód jest groźny dla Putina, a Zachód skonfliktowany wewnętrznie staje się jego łatwym łupem. Nadszedł czas próby – woła Żakowski. Wszyscy, którzy realizują strategię Putina, nawet nieświadomie nie mogą udawać, że są po właściwej stronie. Muszą zdecydować: wybierają Zachód, albo wolą putinowski Wschód i walkę z Zachodem.
Rozgorączkowany w tropieniu frakcji putinowskiej redaktor Żakowski nie odniósł się do autorów niedawnej uchwały Sejmu dotyczącej walki o suwerenność. A szkoda, bo posłowie uchwalili, iż „Sejm RP wzywa rząd do przeciwstawienie się̨ wszelkim działaniom przeciwko suwerenności państwa oraz stwierdza, że obowiązkiem rządu jest obrona interesu narodowego i ładu konstytucyjnego w Rzeczypospolitej”.
Jeśli zatem Putin ma złe zamiary wobec Polski, to inicjatywa posłów sytuuje ich po stronie prozachodnich patriotów, czy raczej przeciwnie? Nieustraszonych antyputinowców, czy zwolenników prezydenta Putina?