„1. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej.
2. Prezydent czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.” Konstrukcja RP, art. 126
„Zwracam się do Narodu Polskiego – do wszystkich obywateli, którzy swą myślą i pracą tworzą nasz wspólny, społeczny i państwowy byt…
Musimy przebudować gospodarkę. Musimy ukształtować nowy, demokratyczny ład. Pragnę być prezydentem porozumienia, reprezentantem wszystkich Polaków.”gen. Wojciech Jaruzelski
Przed nami kolejne wybory, tym razem prezydenckie. Mamy w pamięci-jeszcze na świeżo wrażenia, „gorące refleksje” po wyborach parlamentarnych 13 października. O czym świadczą-ciśnie się pytanie. Po pierwsze-o nas, wyborcach. Że poparliśmy partię, która 500+ zrealizowała jako swoją obietnicę i wzmocniła ją 13 emeryturą, czym uzyskała wyborczą siłę, nie tylko w miastach ale i na wsiach. Odrzuciliśmy informacje medialne, że w 2018 r. mimo właśnie 500+ przybyło prawie 100 tys. dzieci żyjących w skrajnej biedzie. Ubóstwo wzrosło z 4,7% do 6%, do czego przyczynił się wzrost inflacji i brak waloryzacji świadczeń socjalnych. Zapomnieliśmy, nie słuchaliśmy racji ekonomistów, np. prof. Grzegorza Kołodko, proszę przypomnieć sobie rozmowy w TVP i przeczytać rozmowę z Profesorem w Przeglądzie nr 28 z 8-14.7.2019) oraz kilku polityków Lewicy, publikacje w Trybunie. Ponadto, uwierzyliśmy że koszty te pokrywa partia rządząca z własnej kasy, co jest wierutnym kłamstwem. Też nie chcemy wiedzieć, że dotacje otrzymuje ze skarbu państwa, ok.18, 5 mln zł rocznie, więc są to nasze, wyborców pieniądze. Po drugie-przywódcy, przynajmniej dwóch partii opozycyjnych, mówiąc wprost PSL i PO mieli do szkoły „pod górkę” i nie mogli pojąć podstawowych reguł z takiego przedmiotu jak matematyka. Że ma wpływ na liczenie głosów, o czym w Polsce wiadomo od 2001 r. gdy obowiązuje metoda d’Hondta. Ale nie ma się co dziwić, to zaledwie albo aż 18 lat, choć powiedzenie „Polak przed szkodą i po szkodzie głupi”, znane jest od 2 wieków (może przed najbliższymi wyborami politycy dowiedzą się, kto i kiedy tę mądrość powiedział). W tej matematyce, szło o zatrzymanie dalszego procesu niszczenia demokracji i gospodarki poprzez populistyczne obietnice. Bo zmiana układu sił w Sejmie skłoniłaby rząd do rozsądku i korekty. Kilka milionów wyborców nie chce zrozumieć skutków swej decyzji. Za „głupotę” zapłaci każdy z nas, gdy budżet państwa będzie musiał szukać oszczędności, by „bronić” przed inflacją, m.in. przez podwyżki podatków, różnych dostaw, usług itp. Wtedy będziemy usprawiedliwiać to „ogólną sytuacją”, wskazując na UE, nie pamiętając już swoich pozornie „trafnych wyborów” Może zastanowimy się co zrobić by ta maksyma do bólu dosadnie, nie opisywała nas po kolejnych wyborach. Spodziewam się na łamach Trybuny publikacji naukowych i publicystycznych autorytetów, dokonujących wnikliwej, wyważonej i mądrej oceny kampanii. Liczę głównie na wnioski adresowane do wyborców i politycznych partii, z myślą o wyborach prezydenckich.
Kim jest Prezydent?
Nie idzie tu o personalia, ale o kompetencje, którym zgodnie z Konstytucją powinien sprostać. Ta odpowiedź – proszę raz jeszcze przeczytać cytowany na wstępie zapis art. 126, musi, dosłownie musi opierać się na wieloaspektowej ocenie stanu dzisiejszego Polski oraz na przewidywaniu przyszłości. I to „zadanie” musi, powinien wykonać każdy z nas wyborców. Po wyborach parlamentarnych, w których wzięło udział ponad 61% Polaków uprawnionych, jest iskierka nadziei, że zaczynamy odpowiedzialnie myśleć o sobie i Polsce. Co to znaczy, ktoś zapyta. Najprostsza odpowiedź jest taka. Wybrany przez nas Sejm czy Senat podejmuje ustawy, których część nie wymaga – z mocy prawa – zgodności z prawem UE. Możemy je dowolną ilość razy zmieniać i poprawiać. Dla przykładu – przez ostatnie 4 lata rządów 70 razy zmieniano ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych; 36 razy prawo energetyczne; 24 razy prawo telekomunikacyjne. I co, komu z tego powodu wstyd? Przecież wielu spośród tych posłów wybraliśmy kolejny raz, warto się zastanowić, kto nas ośmiesza. A jeśli zdarzyło się, że złamaliśmy prawo UE np. w kwestii „reformy” sądownictwa, to mamy proces sądowy przed trybunałem Unii, co niektórzy politycy i publicyści bagatelizują, obłudnie tłumacząc „naszym prawem do wolności”, czyniąc z kilku milionów Polaków, po prostu ciemniaków. Czy choćby pod tym względem Prezydent nie powinien znać reguł, prawodawstwa UE, być – wręcz nieustępliwym strażnikiem Konstytucji? Dlaczego tak nie było – pomyślcie Państwo. Ponadto, ma Polaków, reprezentować poza granicami kraju. Na czym to „przedstawicielstwo” ma polegać, wyrażać się? Właśnie wiedzą polityczno – gospodarczą, poziomem kultury i wyobraźnią cywilizacyjną. Każdy z nas potrafi zdefiniować te pojęcia i oczekiwania.
Właśnie myślenie, refleksje – wsparte zawodową i polityczną wiedzą, życiowym doświadczeniem i wyobraźnią – w tych wyborach będą szczególnie potrzebne. Jeśli Państwo Czytelnicy zechcą zapytać o tę „szczególność potrzeby” – proszę, zwróćcie uwagę na zapis art. 126 Konstytucji, cały V rozdział. Po przeczytaniu i chwili namysłu spróbujcie – odpowiedzieć na pytanie – jakie przymioty charakteru, wiedzę i doświadczenie w zakresie teorii i praktyki funkcjonowania władzy państwowej powinien posiadać kandydat, by mógł być „gwarantem ciągłości” tej władzy. Zastanówmy się na czym umiejętność realizacji tej „gwarancji” ma polegać? Czy na posłuszeństwie wobec „szefa partii sprawującej kierowniczą rolę”, czy na toczeniu „wojenek na górze” (wielu już zapomniało), czy całkowicie innym, koncyliacyjnym modelu pełnienia roli właśnie gwaranta trójpodziału władzy i demokratycznego ładu wewnętrznego. Czy nadal o stanowisku sędziego prokuratora ma decydować „życiorys”, czyli do „robił” w PRL, stanie wojennym. Jeśli tak – obyśmy się nie zdziwili, gdy za kilka lat nowe pokolenie zapyta „co pan robił w III RP, bo teraz mamy IV RP”. Jeśli był pan sędzią, prokuratorem z nadania „tamtej władzy” – to „czas na zmiany”. Jak długo będziemy „potępiać ludzi żyjących, uczących się i pracujących w PRL”, kto wreszcie temu położy stanowczy kres? Czy blisko 20 lat życia w 3 tysiącleciu nie nauczyło nas, że na polskiej ziemi jest i powinno być miejsce dla każdego, kto tu chce uczciwie żyć i pracować? Inaczej mówiąc-„pracą tworzyć nasz wspólny, społeczny i państwowy byt”, a nowy prezydent powinien „być prezydentem porozumienia, reprezentantem wszystkich Polaków”. Sięgnijcie Państwo do Autora tych słów, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, tamtego czasu, wyciągnijmy wnioski.
Prezydent z Lewicy
Szczególnie liczę na Lewicę – SLD i PPS, ich wyborców. Dlaczego tylko na nich, ktoś z przekąsem zapyta, mając na myśli „ogórkowy” eksperyment. Oczywiście, każda partia polityczna, obywatele mają prawo zgłaszać kandydata, zgodnie ze wspomnianym rozdziałem V Konstytucji. Bo poprzedniczki obu tych partii dowiodły, mają historyczne doświadczenia w odpowiedzialności za Polskę. Tak, nie pomylili się Państwo Czytelnicy – odpowiedzialność za Polskę i to najczęściej w ważnych historycznie, wręcz przełomowych momentach. Nie czas i miejsce by je opisywać. Dość wspomnieć – ostatni Prezydent PRL i pierwszy Prezydent III RP, gen. Wojciech Jaruzelski, po decyzjach ratujących głównie Solidarność przed „bratnią pomocą” w zrozumieniu przez nią ówczesnej sytuacji politycznej w Europie i pozycji Polski, co powinno być a nie było, głównie dla jej kręgów kierowniczych oczywiste i zrozumiałe. Wraz z gronem reformatorów czynił usilne starania poprzez PRON, Radę Konsultacyjną, wprowadzanie demokratycznych mechanizmów sprawowania władzy, np. trybunały, reformę gospodarczą – wreszcie Okrągły Stół, do przygotowania obywateli na konieczność dalszych reform i zmian. Do uświadomienia im tej konieczności i możliwości jej sprostania bez rozlewu krwi, metodą pokojową. Dziś dla wielu, szczególnie młodych może się to wydawać i dziwne i anachroniczne, bo przecież Polska, nasza państwowość istnieje, bez ofiar. Właśnie o tę „państwowość” szeroko, wieloaspektowo rozumianą na „dziś i jutro” idzie. Jak należy ją rozumieć w praktyce, w europejskiej i światowej rzeczywistości, dowiódł swoją 10. letnią prezydenturą Pan Aleksander Kwaśniewski, wprowadzając Polskę do polityczno-militarnego systemu bezpieczeństwa oraz systemu społeczno-gospodarczego i demokracji w krajach UE. Nam, wszystkim Polakom powinno, musi zależeć aby Polska korzystała z tych osiągnięć racjonalnie na dziś i wyobrażalnie możliwe na jutro. Tu celowo kładę akcent na wyobrażenie – jak zahamować dalszą dewastację by nie powiedzieć niszczenie już uzyskanych i wdrożonych reguł demokracji? Jeśli ktoś w tym miejscu zechce ocenić te moje wywody jako„górnolotne pustosłowie”, proszę bardzo. Tylko niech się zastanowi nad znanym już kilka razy w różnej tonacji wypowiadanym ostrzeżeniem Niemiec. Sprowadza się ono do wiązania przestrzegania zasad demokracji, prawa i praworządności przez dane państwo UE z wysokością finansowych dotacji właśnie z UE, które mogą na różne sposoby mocno uderzyć po kieszeni każdego z nas. Kto temu ostrzeżeniu nie daje wiary, niech zechce„pouczyć” się na przykładzie Wielkiej Brytanii – nie mogą doliczyć się zysków i strat z członkostwa w UE, „chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko”, choć nie idzie o łamanie zasad demokracji a zyski. My pamiętajmy, że Polsce daleko do potencjału ekonomicznego Anglików i pozycji w UE, a ich „kombinacje” mogą finansowo odbić się na naszych zasobach finansowych.
Profesor-Prezydent
Analiza obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej i społecznej w Polsce i Europie daje liczne sygnały do przyjęcia kilku podstawowych kryteriów wobec prezydenta Polski:
– po pierwsze: powinien być profesorem. Tak, profesorem, człowiekiem nauki o dość bogatym dorobku naukowym i zawodowym w swojej profesji. Byłaby też dobrze widziana praktyka na stanowisku państwowym, ministerialnym;
– po drugie: jednocześnie być znanym ekspertem, wprost specjalistą w „dziedzinie UE”. Właśnie Unia, z nią przecież Polska powinna wiązać swoją przyszłość, pisałem wyżej co jej zawdzięczamy. A czego oczekujemy? Obok wdrożenia obowiązujących zasad prawa i ładu demokratycznego, także zapewnienia bezpieczeństwa polityczno-militarnego. Ta sfera odpowiedzialności spoczywająca na członkostwie w NATO, wymaga innego spojrzenia. Nasze położenie geograficzne i doświadczenia przeszłości niezbicie wskazują, iż przyjaciół powinniśmy szukać blisko siebie. Po prostu być „sąsiadem potrzebnym” dla innych Warto spojrzeć na potencjały militarne i powiedzieć sobie jasno – przyszłość Polski to POKÓJ!;
– po trzecie: jest nam nieodzowny strategiczny plan przyszłości. Jeśli chcemy być krajem rozwijającym się wieloaspektowo, taki „plan” jest palącą potrzebą. Mam przekonanie, iż człowiek nauki, o szerokich horyzontach potrafi dobrać, skupić ekspertów i wskazać cele naukowych prognoz, np. w sferze: nauki i szkolnictwa, służby zdrowia, gospodarki i spraw socjalnych, praworządności, obrony i bezpieczeństwa (pokojowej współpracy).Taki przykład. Na użytek wyborczy eksponowano sprawę służby zdrowia, pokazując jakie są zaniedbania. Zapytam – czy brak lekarzy pojawił się dopiero 1-2 lata temu i nikt nie był w stanie tego przewidzieć? Proszę pokazać dziś, po wyborach jaki to program ochrony zdrowia miała i realizowała koalicja PSL – PO, co przez 4 lata zostało zmarnowane? A obecna władza – jakim to „programem zdrowia” i sukcesami w realizacji może się poszczycić? Dlaczego wyborcy są traktowani jak „bezmyślna masa”, a oczekuje się nich poparcia. Stanisław Cat-Mackiewicz jest autorem sentencji – „Polacy są jak piękna kobieta kochająca się w durniach. Człowiek inteligentny jest u nas z reguły nie lubiany i nie budzi zaufania. Natomiast iluż ludzi zupełnie niemądrych korzystało w Polsce z ogromnego autorytetu osobistego…Ponieważ mówili to, czego wszyscy chcieli, więc Polacy mieli do nich zaufanie jako do wielkich polityków. Zjawisko stale dające się obserwować w naszym narodzie”.
Państwa Czytelników zachęcam do poszukania odpowiedzi na pytanie – czy Lewica ma profesorów dających rękojmię spełnienia oczekiwań i wyzwań wobec Urzędu Prezydenta RP, trzeciej dekady XXI wieku?