Prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, postanowił pomóc przedsiębiorcom (d. „badylarzom”, potem „handlarzom”, jeszcze potem „kupcom”), którzy stracili na rządowej decyzji o zamknięciu cmentarzy w dniach największego chryzantemowego i zniczowego boomu. Prezydent uruchomił kilka specjalnych punktów, gdzie można było kupować kwiaty „na później”. „Bądźmy solidarni”, zachęcał.
Bardzo przepraszam pana prezydenta, ale nigdzie nie poszedłem! Niczego nie kupiłem. Zostałem w domu, jak pan premier Morawiecki kazał-prosił-namawiał-tumanił. Mówiąc językiem demonstrującej młodzieży – mam w dupie ich kłopoty, a nawet solidarność, o którą pan prosił. Jestem solidarny z dziewczynami, z kobietami i z tymi mężczyznami i chłopakami, którzy wzięli je pod rękę mówiąc: „Nie będziesz szła sama”. To mnie wzrusza. Jestem dumny z moich córek i moich wnuczek, które szły przez wiele godzin przez ulice Warszawy… Ale, żeby wzruszyć się losem wyborców PiS? To ponad moje siły. Ponad moje poczucie obywatelskości. Obywatelskość to wzajemność, to „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”, to „jeden drugiego brzemiona noście”, to: „dziś ja pomogę tobie, jutro ty mnie”. Otóż oni, wyborcy PiS, mają mnie gdzieś. Ja to czuję, ja to wiem. Tacy, jak ja, siedemdziesięciolatkowie, tylko przeszkadzają, jesteśmy dla nich „komunistami” i „złodziejami”. „Komuch” stał się w ustach wyborców PiS drugim, po „kurwie” słowem najczęściej używanym w trakcie wypowiadania się na dowolny temat. A może nawet już pierwszym. Ja całe życie biorę odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Niech i oni choć raz wezmą za swoje i przez chwilę przestaną się wozić na dyrdymałach o „prostym człowieku”, którego ciągle ktoś „ograbia” i „oszukuje”, choć przecież wszyscy mamy „takie same żołądki”.
PiS nigdy nie kryło się ze swoimi planami, obnosiło się wręcz z nimi – po kościołach, po wiecach, na Jasnej Górze, w radyjku Rydzyka, w jego telewizji, w swojej, wszędzie. Jego przywódcy jasno i wyraźnie mówili, że chcą wziąć kraj za mordę, ukrócić władzę samorządów, założyć kolczatkę na sądownictwo, spełnić wszystkie postulaty kościoła od pieniężnych po aborcyjne. Nie kryli, że „teraz kurwa oni”. Nie kryli się również ze swoimi kłamstwami, nigdy się ich nie wypierali, puszczali je po prostu w niepamięć, bynajmniej nie odwołując niczego. A kłamie PiS od zarania, od oseska, kiedy było jeszcze maleńkim, wierzgającym zabawnie nóżkami Porozumieniem Centrum. Jego lider wyrósł na kłamstwie jak na Bebiko. Tylko, że nic nie było tajne, ukrywane. Wystarczyło słuchać ze zrozumieniem. Wystarczyło mieć oczy i uszy otwarte. I myśleć.
Niby protestowali przeciwko prywatyzacji, ale Express Wieczorny z budynkami zacharapcili, „Srebrną” utuczyli, słowem nie pisnęli też, gdy likwidowano PGR-y, choć mogli – pełnili ważne funkcje w państwie, w każdym rządzie mieli swojego ministra.
Ich wyborcom jednak nic nie przeszkadza – ani wtedy nie przeszkadzało, ani dziś – łapówki, milionowe odprawy, poważne posady dla durniów, kompromitacje. Ani maseczki, ani respiratory, ani Duda z „ruchadłem”, ani Kinga niczym Kola, ani okradzione PCK, czy dzieci skazane na reformę równie nieudaną jak sztuczna szczęka tej pani… Nic. „Bioro, ale i dajo”…
Otóż nie epizodyczny Kaczyński jest groźny, tylko jego wyborcy. 10 milionów ludzi od z górą pięciu lat świadomie wybiera i pozwala panoszyć się w państwie durniom, wątrobiarzom, zakompleksiałym niedoukom, zadufanym ignorantom, kościelnym podnóżkom. Przyglądając się obojętnym wzrokiem pozwalają dewastować Polskę. Drą japę dopiero, gdy kij spada na ich plecy.
Może więc tegoroczne Święto Zmarłych, to jest ten moment, kiedy zacznie te główki drążyć myśl, że nie „ich wyrolowano”, tylko oni sami siebie „wyrolowali” – przy pomocy wyborczej kartki.
Przejrzałem pobieżnie wyniki wyborów do Sejmu z roku 2019 w okołowarszawskich powiatach skąd pochodzą warzywa i owoce sprzedawane na bazarach, a na Wszystkich Świętych chryzantemy.
Okręg Płock – obejmował m.in. powiaty ciechanowski, gostyniński, mławski, płoński, przasnyski, sierpecki, sochaczewski. Prawo i Sprawiedliwość zdobyło tu 52,45 proc. Druga Koalicja Obywatelska – 16,85 proc, PSL – 15,17 proc, SLD – 8,76 proc.
Okręg Radom – m.in. powiaty białobrzeski, grójecki, kozienicki, lipski, radomski. PiS – 57,82 proc. głosów, KO – 17,15 proc, PSL – 10,2 proc, SLD 7,43 proc.
Okręg Siedlce. Obejmował m.in. powiaty garwoliński, łosicki, makowski, miński, ostrołęcki, sokołowski, węgrowski, wyszkowski. PiS – 59,76 proc, KO – 13,94 proc, PSL – 11,94 proc, Lewica – 6,45 proc.
Frekwencja w woj. mazowieckim wyniosła 69,46 proc. To nie były wyniki przypadkowe!
Rzućmy jeszcze okiem na poszczególne miasta znane z tego, że od lat są centrami rejonów zapatrujących Warszawę w produkty rolno-spożywcze.
Garwolin. Tu PiS wystawiło 24 kandydatów i uzyskało 9 mandatów. Garwolinianie wybrali m.in Krzysztofa Tchórzewskiego, późniejszego min. energetyki w rządach Szydło i Morawieckiego, który wpakował miliard w blok węglowy elektrowni w Ostrołęce, który nigdy nie powstanie. O czym zresztą Tchórzewskiego wszyscy uprzedzali. Dla porównania – PSL zdobyło w Garwolinie 1 mandat, a SLD ani jednego.
Zakroczym. PiS – 6 mandatów, KO – 4, PSL – 1, SLD – 1; Grójec – PiS 6 mandatów (na 18 startujących), PSL – 1, (na 18 kandydatów). W okręgu radomskim (do którego przynależał Grójec, absolutnym zwycięzcą wyborów został Marek Suski – prawdziwa pociecha polskiego parlamentaryzmu. Dostał bez mała 70 tys. głosów. Następny w kolejności Piotr Fogiel, obecnie zastępca rzecznika rządu, uzyskał bez mała 27 tys. Wyborcy PiS nie mogą powiedzieć: „nie wiedziałem”, „myślałem, że” itp. PiS zwyciężył w legalnych wyborach i ma demokratyczny mandat. I choć ja na PiS nie głosowałem, muszę to uznać i ponosić koszty wybryku, jakiego świadomie, z własnej woli dopuścili się moi rodacy. Niech więc teraz nie prawią dyrdymałów, że ich ktoś oszukał. Zresztą kogo oszukano? Ich, czy znowu mnie? Przecież dostaną 180 mln. zwrotu za te niesprzedane chryzantemy. I to nie Morawiecki sprzeda w tym celu swe przepisane na żonę działki, ani nie podzieli się z nimi Szumowski tym, co zarobiły jego spółki, to znowu pójdzie z moich podatków.
W tej sytuacji – choć rozumiem podłość własnej nieobywatelskości, proszę panie prezydencie nie wymagać ode mnie jeszcze jednego poświęcenia. Nigdzie nie poszedłem! Przynajmniej zaoszczędziłem na koszty wywozu śmieci i inne usługi miejskie, które pan podnosi. Ja rozumiem – rząd, który sobie moi współobywatele wybrali, akurat z Warszawą toczy najbardziej zajadłą wojnę i dławi ją finansowo. Tylko, że ja muszę za to płacić! Nie kupiłem więc w tym roku chryzantem ani lampek. Przynajmniej tyle mogę. A rodzicom jakoś się wytłumaczę.