16 listopada 2024
trybunna-logo

Prostactwo nobilitowane

W Polsce, zwłaszcza w ostatnich latach, prostactwo doznało nadzwyczajnej nobilitacji. Stało się kanonem obyczajowym, wzorcem zachowania, symbolem ogłady, tak jak Zenek i disco polo zostały wykreowane na symbol muzyki klasycznej.

Przykłady do naśladowania i utwierdzania w przekonaniu, że w prostactwie nie ma nic nagannego, idą z samych szczytów władzy. Kłamstwa, krętactwa, szalbierstwa, bezczelne „na chama” manipulowanie prawem, głosowaniami w Sejmie, wciskanie kitu, polityczna korupcja, są przyrodzonymi właściwościami prostactwa, tak jak i przekonanie o własnej wyższości nad innymi, co prostak utożsamia z uprawnieniem do narzucania wszystkim swojej woli i żądania by jego poglądy uznawali za własne.

Prostactwo często obnaża się w stosunku do kobiet. Z jednej strony publiczne obcałowywanie im dłoni, nierzadko z jednoczesnym wyrywaniem obcałowywanych rąk ze stawów przy podnoszeniu dłoni do ust całującego, z drugiej strony nakładanie im kajdan prawnych i moralnych, brutalne pozbawianie ich praw do stanowienia o sobie, i konsekwentne przywracanie dla nich reguły z czasów Cesarstwa Niemieckiego – Kościół, Kuchnia, Dzieci.

Prostak jest przekonany, że każdą jego ściemę wszyscy powinni przyjąć jako prawdę objawioną.

Narzuca ci na jaki spektakl teatralny możesz iść, a na jaki masz szlaban. Uznaje, że zajmowane stanowisko upoważnia go/ją do głoszenia jedynie słusznej prawdy, np. że szczepienie przeciw covidowi, jest ryzykowne, bo to eksperyment. Ogłasza swoje opinie urbi et orbi, chociaż ma pojęcie o medycynie jak kura o pieprzu.

Prostak na każdą sprawę patrzy jak koń z klapkami na oczach. Oto na „polskim ładzie” tracą, kilka tysięcy złotych rocznie, rodzice (głównie matki) samotnie wychowujący dzieci. A przecież to im w pierwszej kolejności należało się finansowe wzmocnienie. Po tygodniu od wejścia w życie ustawy, gdy podniesiono larum pojawiły się jakieś mgliste obietnice innego rozwiązania tej sytuacji. Ale gdzie indziej jest pies pogrzebany. Wg pisowsko-prawicowej ideologii samotne matki są zakałami narodowo-chrześcijańskiego społeczeństwa i w zasadzie nie powinny mieć żadnych praw.

Premier przeprasza nauczycieli i policjantów za to, że w styczniu otrzymali niespodziewanie zmniejszone wynagrodzenia. Przy okazji odium winy zrzuca na samorząd, na księgowych… Samą wpadkę nazywa „drobną pomyłką”, i obiecuje szybką korektę.

Dla Mateusza Morawieckiego, śpiącego na milionach, to drobna pomyłka. Dla tysięcy ludzi żyjących z przysłowiowym ołówkiem w ręku, od pierwszego do pierwszego, 200-300 złotych, których im niespodziewanie zabrakło, to na przykład niemożność zapłacenia w tym miesiącu jakiejś raty, składki… co wiąże się najczęściej nie tylko z finansowymi konsekwencjami.

Prostactwo przejawia się m.in. w robieniu wszystkiego, nawet ustaw, na kolanie, bez należytej staranności, po prostu niechlujnie. Najnowszym tego przykładem jest „ polski ład”, a przecież sama nazwa, każdego prawdziwego patriotę zobowiązywałaby przy pracy nad nim do szczególnej staranności.

Prostactwu nieznane jest pojęcie finezji. Wali na odlew metalową rurką. No, chyba że za finezję uznamy zawinięcie tej rurki w gazetę lub wypowiedź ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro na konferencji prasowej 7 stycznia br., kiedy na pytanie dziennikarza, zareagował niby dowcipem, że pytanie redaktora może być potraktowane jako podżeganie do przestępstwa.

Sypią się te prostackie potknięcia jedno za drugim.

Sprawa „Pegasusa” bezlitośnie obnażyła prostactwo władzy w okłamywaniu społeczeństwa i ośmieszyła tych wszystkich którzy na początku rżnęli przysłowiowego głupa udając że nie mają pojęcia o co chodzi.

Prostackie, stawiające na otumanienie społeczeństwa, są wyjaśnienia dotyczące inflacji, pogorszenia warunków życia.

A propos. Podobno już na początku 2023 roku wszyscy, którzy stracili na „polskim ładzie” w 2022 r., będą wzywani do organów ścigania jako podejrzani, by zeznali, przy pomocy jakich przekrętów udało się im ten rok przeżyć.

Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale do środowiska ludzi kultury prostactwo powinno mieć najtrudniejszy dostęp.

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego z samej definicji jego stanowiska powinien być wzorcem najlepszych manier, bon tonu, jak wzorzec metra w Sevres. Tymczasem obecny minister Piotr Gliński jest wzorcem ale nietaktownych zachowań, zwłaszcza w stosunku do dziennikarzy, których traktuje z góry, łaje, poucza, burczy, na każdym kroku okazuje im swoją wyższość.

Podobnie jego wice, Jarosław Sellin, który usiłuje tresować dziennikarzy, kiedy mogą go o coś zapytać, na jakich zasadach i w jakich okolicznościach. Ciekawe, czy Sellin, kiedy sam był dziennikarzem, to np. z każdym politykiem wcześniej umawiał się na rozmowę i przestrzegał wyznaczonych przez tego polityka reguł rozmowy?!

Jarosław Sellin jest z wykształcenia historykiem. Należałoby więc założyć, że słyszał o znamienitym chińskim filozofie Konfucjuszu (551-479 p.n.e.). Powiedział on m.in. Szlachetny człowiek wymaga od siebie, prostak od innych.

Oczywiście prostactwo nie jest wyłączną przywarą obecnie rządzących, acz to oni doprowadzili do jego rehabilitacji, nobilitacji i nadali mu statut powszechnie panującego obyczaju.

Przejawia się on np. w tym., że wielu którzy dochrapią się jakiegoś stołka, nawet niewielkiego, z miejsca uważają się za coś lepszego od innych, z którymi już można się nie liczyć, mieć per nogam (oczywiście z wyjątkiem okresu wyborczego).

Kilka lat temu, jako redaktor naczelny biuletynu jednego z dużych stowarzyszeń przeprowadzałem (drogą korespondencyjną) wywiad z pewnym posłem PO (chyba już nie ma go w Sejmie). Odpowiedzi pana posła wymagały kilkakrotnych uściśleń. Wszystkie z nich nie przysyłał bezpośrednio do mnie tylko do szefa stowarzyszenia. Ja dla pana posła, który miał usta pełne frazesów o równości, szacunku dla innych, itp. nie byłem godnym partnerem.

Nie byłem też godnym partnerem dla pewnej pani poseł, przykro pisać, z lewicy, która publicznie wiele mówi m.in. o pedofilii, ale innych, nota bene wspierających ją w tej sprawie, nie uznaje za godnych siebie; podobne doświaczenie miałem z prezesem pewnej Komisji do Walki z…

Ostatnio, przy okazji wydania przeze mnie książki o pedofilii „Piekło niejedno ma imię”, miałem do czynienia z kilkoma wydawnictwami i hurtowniami książek. Do jednych prostactwo się nie przedarło. Kultura, uprzejmość na każdym kroku. W innych, jak np. w jednym z największych warszawskich wydawców i hurtowników, po pierwszej rozmowie, w której nietuzinkowi przedstawiciele firmy zadeklarowali chęć współpracy i umówili się niezwłoczną ich realizację, zapadła cisza, kontakty zostały zerwane, telefony zamilkły. Podobnie „kulturalnie” zachowała się jedna z największych hurtowni książek na południu kraju, z Krakowa, która sama wyszła z propozycją współpracy. A przecież zarówno w jednym jak i w drugim przypadku, zamiast niegrzecznego prostackiego milczenia, wystarczyłaby jedna rozmowa telefoniczna zamykająca sprawę. I zasadom dobrych obyczajów stałoby się zadość.

Prostactwo rozpełzło się po całym kraju. Nadęło się, rozpycha łokciami i szarogęsi. Dochodzi przy tym do absurdów, tragifars, niewyobrażalnych rozmiarów głupot i podłości.

Zenitem prostactwa była dla mnie wypowiedź doradcy prezydenta o bohaterkach Powstania Warszawskiego, pani Wandzie Traczyk Stawskiej i jej koleżance: – Zdemenciałe archeocelebrytki.

Tzw. szary prostak mając takie wzorce utwierdza się w przekonaniu, że postępuje właściwie skoro prostactwem emanują i szczycą się osoby z czubka rządzącej choinki.

Od pewnego czasu Jaśnie Prostactwo zaczęło sprowadzać się z miasta na wieś i jęło nie tylko narzucać swoje zasady, ale i zmieniać prawa natury. Szczekanie towarzyszy psu od kiedy pojawił się na świecie. Początkowo niektórym jaśnie prostakom zaczęło przeszkadzać, że psy pełniące obowiązki stróża gospodarstwa szczekają w nocy. Teraz już przeszkadza im szczekanie w ciągu dnia. Nasyłają na właścicieli psów policję, sypią się mandaty (ciekawe czy policjanci karzą się mandatami, gdy szczekają ich służbowe psy?); a nawet żądają pozbycia się psów.

Ba, niektórym przeszkadza gdakanie kur, pianie kogutów i żądają ich wybicia, a nawet do rzezi doprowadzają.

Jednak przebił wszystkich pewien jaśnie prostak, który zażądał policyjnej interwencji wobec kombajnisty zbierającego nocą na polu zboże!

Jeden z moich znajomych uczonych kolegów, pół roku temu rozprawiając o pogarszającej się sytuacji w kraju prorokował wykorzystując tytuł Stefana Żeromskiego – Rozdziobią nas kruki, wrony.

Nie zdążą. Wcześniej, jeśli się nie ockniemy, zatoniemy w bagnie nobilitowanego prostactwa.

Poprzedni

Pytania do Tuska

Następny

Flaczki tygodnia