17 listopada 2024
trybunna-logo

Promień nadziei z biblioteki

W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaworznie odbyło się spotkanie z prof. Janiną Milewską-Dudą i prof. Janem Tadeuszem Dudą, rodzicami prezydenta RP. Promowali książkę pt. „Rodzice Prezydenta”. Wspominali też czasy, gdy poznali się właśnie w Jaworznie.

Już na samym początku prof. Janina Milewska-Duda wspominała dzieciństwo w Jaworznie. Miała 3 lata, gdy z rodzicami i rodzeństwem przyjechali do tego miasta. Urodziła się jednak w Gorzowie Wielkopolskim. – W Jaworznie chodziłam do przedszkola w dzielnicy Wesołe Miasteczko. Tam moja mama pracowała jako kierowniczka baru, a później kierowała górniczą stołówką. Później chodziłam do jaworznickiej szkoły podstawowej i do I Liceum Ogólnokształcącego na Podwalu – wspominała. Mieszkali na Osiedlu Stałym. Pani Janina dobrze wspominała dzieciństwo, kolegów, czasy spędzone w Jaworznie. – Gdy miałam 17 lat, pojechałam do Łodzi na studia chemiczne na Politechnice łódzkiej. I muszą przyznać, że wtedy bardzo tęskniłam za domem. Na szczęście rodzina przysyłała listy. Tata miał ogromne poczucie humoru. Gdy powiedziałam mu, żeby pisał do mnie długie listy, to dla żartu wycinał karteczki, lepił je ze sobą i rzeczywiście te listy były bardzo długie – wspominała ze śmiechem mama prezydenta. Jak więc poznali się z Janem Dudą? – To było właśnie w Jaworznie. Moja koleżanka miała kontakty z krakowskimi studentami, bo sama studiowała w Krakowie, i pewnego razu, gdy przyjechałam do domu na wakacje, Basia zaproponowała mi, aby spotkać się ze studentami, którzy mieli praktyki w jaworznickiej kopalni. Wśród nich był właśnie Jaś – uśmiecha się pani Janina. – I tak spotkaliśmy się na całe życie. Małżeństwem jesteśmy do 46 lat – dodaje. Pobrali się, gdy mieli po 21 lat. Wspominają, że na początku im się nie przelewało, ale wierzyli, że dadzą radę. – I daliśmy – podkreśla prof. Jan Duda. Urodził się w Starym Sączu, a do Jaworzna trafił zupełnym przypadkiem. – Na pierwszym roku studiów mieliśmy do wyboru półroczne praktyki robotnicze w kilkunastu miejscach. Z kolegami rzuciliśmy losy i w ten sposób wypadło Jaworzno. Ucieszyłem się, bo Jaworzno to duże miasto. Na dodatek bardzo mi się ono podobało. Przyjechałem tu pod koniec lutego i zacząłem prace w kopalni Komuna Paryska jako robotnik dołowy. Najpierw poznałem swoją przyszłą teściową, panią Zenię, która była kierowniczką stołówki. Jasię poznałem w czerwcu. Odkryłem skarb i nie było sensu z tego skarbu już rezygnować – wspomina. Z pewnością dlatego, wiedziony uczuciem, już po praktykach przyjechali z kolegą do Jaworzna na… biwak. Odwiedzał swoją przyszłą żonę. Pewnego razu ktoś ukradł z namiotu pana Jana i jego kolegi materac. – Nie mieliśmy więc na czym spać. Kolega poprosił mnie, abym zwrócił się do Jasi z prośbą, by poratowała nas jakiś swoim materacem. Poszedłem do niej, ale wstydziłem się przyznać, że przychodzę z interesem. I w końcu spaliśmy w namiocie na gołej ziemi – uśmiecha się pan Jan. Przyznaje, że został jaworznianinem sercem i zawsze chętnie odwiedza to miasto. Dziadkowie Andrzeja Dudy leżą na cmentarzu na Łubowcu. W Jaworznie nadal mieszka jego ojciec chrzestny, brat mamy prezydenta – też Andrzej. Rodzice prezydenta RP wspominali też czasy studenckie, opowiadali o swoim stosunku do Boga, rodziny, pracy. Odpowiadali na pytania widzów, zebranych na sali.
Przyznać musimy, że jest to historia doprawdy wzruszająca. W końcu pan prezydent ciągle opowiada o mrocznych czasach PRL, o okrutnej komunie, co naród niewoliła, o niezłomnych, którzy nigdy się nie podali, a tu tymczasem – szczęśliwe dzieciństwo, fantastyczna szkoła, studia obojga rodziców, praca zaraz po studiach, ciepłe wspomnienia. Prawdziwe światełko w mrocznym tunelu polskich dziejów pod sowieckim butem.

Poprzedni

Depesza z Warszawy

Następny

Zwarci i gotowi