23 listopada 2024
trybunna-logo

„Prezydent porozumienia, reprezentant wszystkich Polaków”…

PHOTO: WOJTEK LASKI / EAST NEWS Wybory prezydenckie przeprowadzone przez Zgromadzenie Narodowe PRL. Wybory zostaly przeprowadzone na podstawie ustalen Okraglego Stolu. Jedynym kandydatem byl dotychczasowy Przewodniczacy Rady Panstwa general Wojciech Jaruzelski, ktory zdobyl 270 glosow na 537 mozliwych. Warszawa, 19.07.1989 N/Z: general Wojciech Jaruzelski sklada przysiege. Presidential elections conducted by the National Assembly of the People’s Republic of Poland. The elections were result of Round Table Agreements. The Chairman of the Concil of State general Wojciech Jaruzelski was the sole candidate. He recieved 270 votes out of 537 possible. Warszawa, 19.07.1989 Pictured: general Wojciech Jaruzelski takes an oath.

„Pragnę być prezydentem porozumienia, reprezentantem wszystkich Polaków. Chciałbym więc pozyskać również zaufanie i tych, którzy wyrażają sprzeciw wobec mojej osoby. Nie jest to zadanie łatwe. Podejmę je, choć nie jest pozbawione goryczy. Mojej drogi życiowej, też nikt nie słał różami”.
gen. Wojciech Jaruzelski

Cóż za zbieg historycznych dat, pisałem w poprzednim tekście, akcentując 19 lipca 1943 r.- dzień, gdy młody zesłaniec syberyjski Wojciech Jaruzelski stawił się w obozie sieleckim nad Oką i 46 lat później, gdy Zgromadzenie Narodowe wybrało Generała Prezydentem Polski (DT, 7-8 lipca 2021).
Dziś wśród młodego pokolenia Polaków mało kto wie, że 20 września 1944 r. zmieniono ustawę o kompetencjach Przewodniczącego Krajowej Rady Narodowej i wprowadzono nazwę urzędu Prezydent Krajowej Rady Narodowej, którym został Bolesław Bierut. Funkcję tę pełnił do 4 lutego 1947 r., tj. do dnia otwarcia posiedzenia Sejmu Ustawodawczego i przekazania mu funkcji Rady. Od 5 lutego 1947 do 22 lipca 1952 r. był on Prezydentem Rzeczypospolitej (tak wtedy brzmiała nazwa naszego państwa) o statusie prawnym Głowy Państwa. Tego dnia została uchwalona nowa Konstytucja, która zniosła urząd prezydenta oraz wprowadziła nową, oficjalną nazwę państwa – Polska Rzeczypospolita Ludowa (PRL).Od 23 lipca był Bolesław Bierut nadal Prezydentem, ale już wybranym przez Sejm Ustawodawczy, do 20 listopada 1952 r. Tego dnia pracę rozpoczęła Rada Państwa określana mianem Kolegialnej Głowy Państwa. Był to organ nowy, dotychczas nie znany w polskim systemie ustrojowym. Funkcjonował 37 lat.

Kandydat… rezygnuje…

Propozycja przywrócenia urzędu prezydenta Polski padła podczas Okrągłego Stołu. O kandydacie, gen. Wojciechu Jaruzelskim – mówiono w kuluarach obrad. Po wyborach 4 czerwca 1989 r., nazwisko stało się „tematem publicznym”. Wtedy gorąca atmosfera rozliczeń i obelg, że za stan wojenny- tego przypominać nie muszę-a ton i skalę nadawało Kierownictwo Solidarności – teraz już przez Obywatelski Klub Parlamentarny (OKP)-groziła unicestwieniem osiągniętego porozumienia. Ale ono dla Generała miało pierwszorzędne znaczenie. Nie było to „znaczenie pod publiczkę”! 30 czerwca 1989 r. na XIII Plenum KC PZPR złożył rezygnację wyjaśniając, iż „kluczową sprawą dla Polski jest obecnie integracja, nauka nowych form życia publicznego, najszerzej pojęte porozumienie narodowe … Chcę jasno i otwarcie stwierdzić, że są to nie tylko hasła i dążenia, lecz również kamienie milowe linii politycznej, którą starałem się urzeczywistnić. Jeśli jednak na drodze do porozumienia, do zjednoczenia sił społecznych pojawia się przeszkoda, choćby tą przeszkodą miał być Wojciech Jaruzelski – jest jedno możliwe wyjście. Najwyższy interes państwa, świadomość dramatyzmu obecnego okresu, a przede wszystkim poczucie odpowiedzialności każą wyciągnąć nawet takie wnioski, które może ktoś uznać za krzywdzące czy niesprawiedliwe”. Proszę, by Państwo Czytelnicy jeszcze raz przeczytali ten fragment. Proszę o zwrócenie uwagi na słowa- „porozumienie nie jest tylko hasłem i dążeniem”. Że tak dyplomatycznie i zręcznie Generał dziękował większości Polaków za sprzeciw wobec obelg i krzywdzących oskarżeń, które mocno, boleśnie Go zabolały (wiem z późniejszych rozmów). Dominowały w dyskusjach parlamentarzystów, w mediach były swoistą sensacją. Jak pamiętam – były wyrazem „otwartej demokracji i prawdy”- tak je „rozumieli” i w tym celowali aktywiści opozycji, głównie Solidarności. Państwo też chyba pamiętają! Zwracały uwagę zagranicznej prasy i polityków. To przez Okrągły Stół, niemal „wymuszony” na solidarnościowej opozycji, m.in. przez skrzydło reformatorskie PZPR (także na „swoim betonie”), Papieża i zachodnich polityków – Polska była i obiektem zainteresowania i wzorem do naśladowania. „Zasługi Solidarności” w doprowadzeniu do „tego mebla” polegały na jej „łaskawej zgodzie” na przystąpienie do rozmów. Wiem, że ocena ta może zaboleć garstkę uczciwych działaczy Solidarności- przepraszam Panów, wśród nich Józefa Piniora i Janusza Onyszkiewicza. I proszę wskazać dowody, że ta ocena jest zbyt surowa!

Rekomendacja

Zgromadzenie Narodowe- Sejm i Senat, zebrani na wspólnym posiedzeniu 19 lipca, o godz.15 min.10, rozpoczęło obrady pod przewodnictwem Marszałka Sejmu, prof. Mikołaja Kozakiewicza.. Przyjęto regulamin wyborów, wzorowany na założeniach regulaminu z 1922 r. Przed zakończeniem tej części obrad, Marszałek – zgodnie z regulaminem- wezwał do zgłoszenia kandydatur na urząd prezydenta i ogłosił 30 min. przerwy. Obrady wznowiono o godz. 17 min. 40., a jedynym kandydatem był gen. Wojciech Jaruzelski, pisałem rok wcześniej

Marszałek stwierdził, „że w czasie ogłoszonej przerwy, zgodnie z wymogami Konstytucji i regulaminu zgłoszona została kandydatura na urząd Prezydenta obywatela Wojciecha Jaruzelskiego”. Jako pierwszy zabrał głos przewodniczący Klubu Poselskiego PZPR, prof. Marian Orzechowski. Myślą przewodnią uczynił próbę odpowiedzi na pytanie „kim powinien być człowiek piastujący ten wielce zobowiązujący i zaszczytny, najwyższej godności w naszej Ojczyźnie urząd” I odpowiadał – „powinien być przede wszystkim żarliwym patriotą, zdeklarowanym rzecznikiem porozumienia i dialogu, dla którego dobro narodu i Rzeczypospolitej jest i będzie wartością najwyższą. Doświadczony i sprawny polityk o bogatymi różnorodnym dorobku w służbie społecznej…Powinien to być wytrawny mąż stanu, cieszący się rozległym i nie kwestionowanym autorytetem na Wschodzie i na Zachodzie… Takim właśnie człowiekiem jest Wojciech Jaruzelski”. Kończył słowami- „Gorąco zachęcam obywatelki i obywateli posłów i senatorów do udzielenia poparcia dla kandydatury Wojciecha Jaruzelskiego. Zmierzajmy tym odpowiedzialnym wyborem ku nadziei, tak dzisiaj niezbędnej w życiu narodu”.

Głos Klubu Poselskiego OKP

W imieniu Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego zabrał głos jego przewodniczący, prof. Bronisław Geremek. Podkreślił, że dokonane już zmiany nie są w pełni demokratyczne, że „obecne wybory Prezydenta PRL takiego charakteru nie mają… że zgłoszona została jedna kandydatura”… Oświadczył, że „czynimy własnym stanowisko Lecha Wałęsy wyrażone w oświadczeniu z 14 lipca, że wewnętrzna i międzynarodowa sytuacja Polski narzuca to, że Prezydentem może zostać jedynie osoba reprezentująca rządzącą koalicję”. Proszę, by Państwo byli uprzejmi chwilę zastanowić się nad powyższym oświadczeniem i odpowiedzieć sobie na kilka choćby takich pytań – jak rozumieć „czynienie własnym stanowiska Lecha Wałęsy”; co to znaczy, że „sytuacja… narzuca” do tego „osobę reprezentującą rządzącą koalicję”? Nie mam zamiaru podpowiadać Państwu „jedynie słusznych odpowiedzi”- znacie je z autopsji. Zamierzam tylko przypomnieć niektóre fakty i wydarzenia, np. takie. Po pierwsze- sytuacja wewnętrzna. Wiadomo, że chodzi o gospodarkę. Stąd proszę sobie przypomnieć, co Solidarność, a doradcy i eksperci w szczególności- wśród których był Pan Profesor uczynili by reforma gospodarcza była wprowadzona ustawą pod koniec 1981 r., a nie prowizorium na początku 1982 r. Jaki swój wkład merytoryczny w jej przygotowanie mogą przedstawić eksperci i doradcy? Co Solidarność zrobiła, by pomóc wdrożyć jej 10-cio punktowy plan? Czyżby Pan Profesor zapomniał grozę awantury bydgoskiej? Jakie sam i koledzy zajęli stanowisko wobec II etapu tej reformy w referendum, do czego namawiali członków Solidarności. A dyskusja w Redakcji „Robotnika”, 27 sierpnia 1981 r., gdzie m.in. mówi- Jan Lityński: „obserwujemy rozpad gospodarki i rozpad państwa. <solidarność> ten rozkład przyspieszyła, paraliżując niejako organy władzy. W tej sytuacji powstają wielorakie niebezpieczeństwa. Jednym z nich jest radykalizm typu KPN-owskiego. Drugie niebezpieczeństwo, któremu Związek już uległ, to rozprzestrzenienie się ruchu walki o żywność”; Jacek Kuroń: „po raz pierwszy zaczynam myśleć, że mogła by nam grozić wojna domowa”; Bronisław Geremek: „kraj znajduje się w sytuacji zagrożenia narodowego, jakich było niewiele w historii Polski. Grozi nie tylko interwencja, ale i upadek z przyczyn wewnętrznych (…) Katastrofa jest faktem oczywistym. Jest to katastrofa wciągająca. Nikt, z siedzących przy tym stole nie wie jak wyjść z kryzysu”. Co Pan Profesor z kolegami uczynił, by do tego nie doszło? Zachęcam żyjących działaczy ekspertów Solidarności, by uczcili rok 40-lecia stanu wojennego publikacją listy swoich konkretnych zabiegów i działań, np. by zreformować gospodarkę, by uniknąć stanu wojennego. Czy za to wszystko odpowiada tylko władza?

Po drugie- sytuacja zewnętrzna: przecież był świadkiem rozmowy prezydenta USA George’a Busha z Kierownictwem i doradcami, skutkiem czego Lech Wałęsa wydał wspomniane oświadczenie. Jak je rozumieć- czy aby nie swoistą „ingerencję” USA w wewnętrzną sprawę Polski? Ktoś powie, że w dobrej wierze. Słusznie, że tak. Ale ta „dobra wiara” oznaczała brak zgody- właśnie USA na władzę OKP, a konkretnie jej prezydenta! Elegancko uświadomił to ekspertom prezydent USA, sami tego nie potrafili dostrzec i pojąć. Czyżby „interes narodowy” Profesor i jego koledzy rozumieli tak, jak w 1981 r.? Oto dowód. 6 kwietnia 1989 r.(dzień po Okrągłym Stole) Margaret Thatcher rozmawiała w Londynie z Michaiłem Gorbaczowem. Powiedziała -„Najbardziej interesujące rzeczy dzieją się w Polsce. Spotkałam się z Wojciechem Jaruzelskim. Jest znaczącym i uczciwym politykiem, który robi wszystko dla swojego kraju, w tym bardzo trudnym momencie rozwoju. Spotkałam się z przywódcami Solidarności i wielokrotnie radziłam im, aby dążyli do dialogu z rządem. I nie ograniczali się do konfrontacji”. Czy te rady Pani Premier nie spodobały się Profesorowi i kolegom? Wciąż „żyli” rokiem 1981 – taką nieomylną „wiarą w konfrontację”? Wtedy i 8 lat później była fikcją, co dyplomatycznym językiem mówili im przywódcy Zachodu. Także Papież- Polak, przez znanych biskupów.

Po trzecie- rządząca koalicja. To przecież ta sama i ten sam Generał w 1981 r. i w 1989. Wtedy, 8 lat wstecz byli „źli”, oskarżani o najgorsze- teraz okazali się autentycznie dobrzy. To prezydent USA 10 lipca mówił m.in. w Sejmie- „Oddaję cześć generałowi Jaruzelskiemu za jego przywództwo”. To „przywództwo” obejmowało przecież stan wojenny, za który jego poprzednik ukarał Polskę (nie tylko Generała, rząd, partię – jak niektórzy uparcie głoszą), ale też Solidarność restrykcjami, które do końca 1984 r. kosztowały Polaków 13 mld dolarów. Bush słowami- „cześć za przywództwo”- finezyjnie zmienił tamtą amerykańską ocenę Generała i stanu wojennego. Stanął po stronie tej części zachodnich polityków i prasy, którzy wówczas nazywali Generała patriotą, np. Papież- Polak w Belwederze 1983, pisałem wcześniej kilka razy. Żal, wielki żal, że Profesor tego nie zauważył, nie zrozumiał- nawet wiosną i latem 1989 r., piszę ze wstydem. Natomiast tę finezję „naprawy błędnej oceny” dostrzegła prasa USA, np. The New York Times 14 lipca pisał- „Domysły, że generał Jaruzelski może ponownie zgłosić swą kandydaturę, nasiliły się w czasie wizyty Busha. Obaj przywódcy znajdowali się często obok siebie, a Bush mówił przy wielu okazjach pozytywnie o posunięciach Generała, mających na celu popieranie zmian… Pojawiają się także nie potwierdzone informacje, że Bush dyskutował impas w sprawie wyboru Generała w Gdańsku”. Zapytam żyjących jeszcze doradców, ekspertów Kierownictwa Związku- kto zaprzeczy tej ocenie i „domysłom” prasy USA sprzed 32 lat? Powtórzę- w roku 40-lecia stanu wojennego opublikujcie, upowszechnijcie stenogramy z tych rozmów, niech „Naród wie”! Niech wreszcie pozna Panów horyzonty myślenia i poczucia odpowiedzialności.

Pan Przewodniczący wspomniał, że „Klub Obywatelski wyrasta z doświadczenia lat 80-tych, z posiewu nadziei, którą była Solidarność i doświadczenia unicestwienia tej nadziei 13 grudnia 1981 r., momentu wprowadzenia stanu wojennego przeciwko Solidarności. Zapomnieć tego nie podobna”. Czytałem ten tekst wiele razy, by poznać styl, sposób myślenia, wyobraźnię Autora. Staram się zachować dozę szacunku, wyrozumiałości dla Profesora i ekspertów Dlaczego tylko tyle? Powiem wprost- to też uważam niemal za nadmiar. Może ktoś zapytać – skąd we mnie taka surowość, krytycyzm. Bo gdy tak jak Profesor myślą miliony „zwykłych ludzi” Solidarności – proszę się nie obrażać, w pełni rozumiem. Tego nauczył ich m.in. Profesor z kolegami! Ale jeśli to mówi z Wysokiej Trybuny Sejmu, uważam za brak osobistego poczucia odpowiedzialności i za tych „zwykłych ludzi” i za Polskę. Czyżby w tym „posiewie nadziei” nie posadzono plennych „chwastów” w postaci strajków, nienawiści, „wciągającej katastrofy”, o której sam mówił? Nie wiedział Profesor, że 13 grudnia uchronił przed bratobójczą walką domową, na jaką zanosiło się 17 grudnia nie tylko w Warszawie? Nie miał czasu przez lata 80-te przypomnieć sobie przebiegu obrad KKP 11-12 grudnia (był obecny), ostrzeżeń np. Ryszarda Reiffa przez dniem 17 grudnia- zapowiedzianymi wielkimi manifestacjami? Nawet wspomniana dyskusja z Bushem nie skłoniła Profesora do trzeźwiejszego spojrzenia, nie mówiąc o spotkaniu Klubu z Generałem! Zgadzam się z Panem prof. Geremkiem co do jednego – „unicestwienia nadziei” na „zwiedzenie” Syberii, tak może rozumiał interwencję, o której mówił. Żyjącym Kolegom Profesora mówię wprost- stan wojenny był ratunkiem dla Solidarności jako Związku, głównie dla Panów ekspertów imiennie! Oszczędził cierpień i bólu właśnie tym „zwykłym ludziom”- także i Wam Panowie! Napiszę o tym niebawem. Wiele lat później miałem zaszczyt rozmawiać z Generałem. Uważał Profesora za członka niewielkiej grupki „czołówki” w miarę rozsądnie myślących, darzył szacunkiem.

Głosy pozostałych Klubów Poselskich

Poseł Aleksander Bentkowski w imieniu Klubu PSL stwierdził, że „Klub nasz nie w całości popiera wybór gen. Wojciecha Jaruzelskiego… bo nie wszyscy ludowcy są przekonani… czy nowy rząd nie podejmie próby wyprowadzenia kraju z kryzysu, wspierając się na krzywdzie chłopa”. Krótko omówił krzywdy, jakie spotkały rolnictwo od początku Polski i wyraził nadzieję, że „wybrany Prezydent wzniesie się ponad podziały i różnice ideologiczne, polityczne… stanie się Prezydentem wszystkich Polaków, którego jedynym drogowskazem jest dobro Narodu i dobro Ojczyzny”. Tak sobie myślę czytając kolejny raz to wystąpienie- czyżby Generał w oczach ZSL, dopiero co „przebranego” za PSL – był odpowiedzialny za „krzywdy chłopa”? Ciekawe, co powiedzieliby ludowcy, którzy przez okres PRL piastowali funkcję np. marszałka Sejmu, a teraz?
Poseł Jan Janowski, w imieniu Klubu SD stwierdził, że podczas spotkania z Klubem, kandydat przyjął 5-cio punktowy program Stronnictwa, stąd „znacząca większość członków Klubu wyraża aprobatę dla jego kandydatury”. Zdumiewa ta „wyrozumiałość”.

Poseł Józef Wójcik w imieniu Klubu PAX potwierdził „stanowisko Klubu wcześniej już publicznie wyrażone, angażujące się w kandydaturę Wojciecha Jaruzelskiego na ten najwyższy urząd”. Podkreślił, że „światopogląd katolicki, zobowiązujący do aktywności doczesnej w imię wspólnego dobra, ma w Polsce szczególne znaczenie, jako wyraz ugruntowanych przekonań milionów Polaków”. Oby tak chcieli rozumieć i myśleć inni, ci „publiczni katolicy”.

Poseł Tadeusz Nowicki w imieniu Klubu Unii Chrześcijańsko-Społecznej, po ocenie sytuacji w Polsce i Europie stwierdził, że posłowie „w głosowaniu kierować się będą najlepiej pojętym poczuciem odpowiedzialności za losy Ojczyzny”.

Poseł Ryszard Gajewski, w imieniu Klubu Polskiego Związku Katolicko-Społecznego (PZKS), omówił zadania czekające Polskę. Przypomniał, że PZKS „sprzeciwiał się delegalizacji Solidarności, odrzucał projekt nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym i wstrzymał się od akceptacji dekretu Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego”. Uznał, że taka postawa „daje prawo do pozytywnego zaopiniowania kandydatury generała Wojciecha Jaruzelskiego”. Widział w tym wyborze „wybitną rolę…wybieranego przez nas Prezydenta”. Wreszcie „coś” z katolickiej szczerości (pisałem o tym przed rokiem).</solidarność>

Wybór i zaprzysiężenie

Po 30 min. przerwie wznowiono obrady i przystąpiono do wyboru, przez odczytywanie nazwiska i wrzucanie głosu do urny. Sekretarze przeliczyli głosy i okazało się że: głosowały 544 osoby; głosów nieważnych oddano 7; ważnych 537; bezwzględna większość wynosi 269; a Generał uzyskał 270 głosów.

Gdy w Sejmie toczyła się debata, Generał w biurze początkowo oglądał transmisję na żywo, potem wyłączył telewizor (całość obejrzał z kasety VHS następnego dnia). Kilka dni później – na pytanie dziennikarza powiedział- „gdybym to wszystko oglądał wówczas na żywo, prawdopodobnie nie przyjąłbym urzędu. Traktuję godność, honor, może w sposób anachroniczny ale nie rozciągliwie”.

O godz. 22.min.40, witany oklaskami wszedł na salę obrad. Złożył ślubowanie i wygłosił krótkie orędzie kończąc słowami-„Z najlepszą wolą, zgodnie ze złożonym ślubowaniem będę służył Narodowi, służył Ojczyźnie. Tej, która nie zginęła, tej, która jest i która będzie”. Oceńcie, przypomnijcie sobie Państwo-co Generał uczynił, jak służył „porozumieniu w praktyce” jak OKP wspierało Prezydenta w tych wysiłkach, zapytajcie znanych posłów z tamtego czasu.

Znamienne oceny

Zygmunt Broniarek wybór Generała na Urząd Prezydenta przewagą 1 głosu, oceniał tak- „Można założyć, że każdy, nawet najmniejszy plus na jego (Generała – moje G.Z) korzyść liczył się. Takim plusem i to wcale nie małym było poparcie Busha … Opinie dziennikarzy dotyczyły nie tylko Busha i Wałęsy. Dotyczyły one także dwóch innych mężów stanu – Jana Pawła II i Michaiła Gorbaczowa, bowiem i oni zainteresowani byli utrzymaniem znacznego stopnia stabilizacji w kraju. W związku z tym w Waszyngtonie powstało powiedzenie: >Jaruzelski został wybrany prezydentem nie jednym głosem większości w polskim parlamencie, ale sześcioma – Papieża w Watykanie; Gorbaczowa w Moskwie; Wałęsy w Gdańsku oraz trzema głosami Busha. Dlaczego aż trzema? Bo oddanymi przez niego w Waszyngtonie, w Warszawie i w Gdańsku”.

Profesor Karol Modzelewski w interesującej książce „Zajeździmy kobyłę historii”… pisze, iż do wyboru Generała przyczynili się też posłowie opozycji demokratycznej, którzy albo nie wzięli udziału w wyborze, albo oddali głosy nie ważne. Wykazali się „umiejętnością myślenia geopolitycznego”. Mam do tego „myślenia” poważne wątpliwości, ale to moja sprawa. Natomiast w książce-wywiadzie pt. „Polska Ludowa”, Roberta Walenciaka z prof. Andrzejem Werblanem Profesor wyjaśnia, iż Generał został wybrany przewagą dwóch, a nie jednego głosu. „Niejaki >>wybitny polityk<< ale kiepski matematyk, Jan Maria Rokita powiedział, że skoro większość względna wynosi 50% plus 1, to wykuglował, że Jaruzelski wybrany został jednym głosem. A tak naprawdę-dwoma.” Krótka statystyka… Generał jest jedynym Prezydentem PRL, wybranym pod rządami Konstytucji 22 lipca 1952 r., przez Zgromadzenie Narodowe. Funkcję pełnił do 30 grudnia 1989 roku, czyli przez 165 dni PRL, gdy zmieniono nazwę Państwa na Rzeczypospolita Polska. Jedynym- po zmianach ustrojowych- i zarazem pierwszym Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, sprawującym ten Urząd z wyboru Zgromadzenia Narodowego, przez 357 dni, czyli do 22 grudnia 1990 r. Łącznie przez 522 dni. Czas tej, zaledwie 1,5 rocznej prezydentury dostarczył faktów i wydarzeń, które w oczach Europy czyniły Polskę nadal zachęcającym przykładem, zaś rozwaga i skuteczność działań Generała świadczyły o postawie Męża Stanu. Że był i pozostanie w pamięci milionów Polaków „tym, który odważył się być mądrym”. Może Państwo zechcą odnieść je do dnia dzisiejszego?

Poprzedni

Nowa Lewica ma dwie drogi

Następny

O polskich mediach na nowy tydzień

Zostaw komentarz