Nie wykluczam, że do wcześniejszych wyborów dojdzie, bo proces erozji tego układu jest już bardzo widoczny. Jeden z czynników, który może odsuwać prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów, to fakt, że PiS dopiero za jakiś czas będzie miał dostęp do ogromnych pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Oczywiście pieniądze będą dla całej Polski, ale to rząd będzie je rozdysponowywał – mówi prof. Andrzej Rychard w rozmowie z Justyną Koć (wiadomo.co)
JUSTYNA KOĆ: MEN pracuje nad modernizacją Polskiej Akademii Nauk, jednocześnie ma zostać powołana Międzynarodowa Akademia Kopernikańska. Czy brał pan udział w jakichś konsultacjach jako szef jednego z instytutów?
ANDRZEJ RYCHARD: W żaden sposób nie było to konsultowane nie tylko na poziomie instytutu, ale jak wiemy z wypowiedzi pana prezesa akademii, także nie było konsultacji z władzami akademii. Przyznam, że informacje na temat planowanych zmian czy modernizacji były dla nas wszystkich sporym zaskoczeniem.
Co stoi za tym pomysłem? Bo wygląda na to, że będzie to niejaki przewrót kopernikański w polskiej nauce…
Z tego przewrotu kopernikańskiego nie będzie w znaczeniu, w jakim dokonał przewrotu Mikołaj Kopernik. Moim zdaniem za tym pomysłem stoją dwie nie do pogodzenia ze sobą intencje. Z jednej strony deklarowana chęć silnego umiędzynarodowienia tego nowego ciała, które powstanie, ale z drugiej strony chęć podporządkowania go sobie, a także chęć zadekretowania administracyjnego wysokiej pozycji naukowej. Tego się nie da zrobić, zatem oceniam ten pomysł jako szkodliwy i to niezależnie od tego, czy on jest w jakiś sposób wymierzony intencjonalnie w PAN.
Słyszymy ze strony przedstawicielstwa MEN, że nie jest wymierzony, ale obiektywnie Polska nie jest na tyle bogatym krajem, aby istniały dwie równoległe struktury. Ta Akademia Kopernikańska ma być strukturą z bardzo poważnymi zadaniami, zatem też pewnie z poważnymi finansami. To oznacza nie tylko zabieranie finansów PAN, ale konsumowanie nakładów na naukę w ogóle i na szkolnictwo wyższe również.
Uważam, że do umiędzynarodowienia polskiej nauki powinno się dążyć poprzez dofinansowanie tych, którzy są już dobrzy, najlepsi, np. uniwersytetów badawczych, które niedawno powołano właśnie jako instytuty mające promować innowacje badawcze, czy chociażby właśnie PAN, która w rankingach ma bardzo silna pozycję, szczególnie gdy traktowana jest jako integralna całość. Na tym należałoby się skupić. Gdyby były jasne kryteria i każdy instytut by wiedział, że przeskoczenie z jednej kategorii do drugiej wiąże się z istotnym zwiększeniem finansowania, to byłby czynnik motywujący.
Prezydent zwołał Radę Gabinetową, po której powiedział, że premier i minister zdrowia poinformowali go, że sytuacja wygląda lepiej niż się spodziewali. Zastanawiam się, czy to pudrowanie rzeczywistości, czy żart, skoro po raz kolejny liczba zgonów z powodu COVID sięgnęła niemalże 1000.
Trudno to interpretować, bo jeżeli wygląda to lepiej niż rząd się spodziewał, to jestem zaskoczony, także dlatego, że nigdy nie słyszałem, aby rząd spodziewał się, że będzie gorzej niż jest. Raczej słyszymy ciągle, że zbliżamy się do przełomu fali i bardzo dobrze sobie radzimy. Ciekawy zatem jestem, jakie były te przewidywania rządu, skoro tak dziś mówi.
Samo spotkanie interpretuję po prostu jako próbę zaznaczenia obecności pana prezydenta w tej próżni informacyjnej, w jakiej sam się znalazł.
Oczywiście nie można wytłumaczyć tej ciszy i nieobecności prezydenta, używając argumentu, że taka jest konstrukcja konstytucyjna. Oczywiście, że konstytucja nie daje silnej egzekutywy prezydentowi, ale w sytuacji pandemii to nie o egzekutywę chodzi, tylko o rodzaj bycia z narodem, bycia ze społeczeństwem.
Przepraszam, że używam tak wielkich słów, ale po pierwsze są one lubiane przez ekipę rządzącą, a po drugie akurat w tym przypadku są na miejscu. Prezydent powinien pokazać, jak ważna jest solidarność, jak ważne jest racjonalne zachowanie. To jest ogromne pole do działania dla takiego urzędu. Do tego nie potrzeba Rady Gabinetowej, bo przecież nikt nie oczekuje od prezydenta Dudy, że ten stanie na czele walki z pandemią, bo to nie jest jego rola. Natomiast bycie z narodem w tak trudnym czasie już tak. Przyznam, że zastanawiające jest, dlaczego tego nie robi, jakby nie miał woli.
A może nie jest zdolny, nie potrafi?
Nie wchodzę w głębszą diagnozę, skąd wynika brak woli. Być może jest niezdolny, choć potrafi doskonale wykazać wolę, i to skuteczną, przy mobilizacji swojego elektoratu. Takiego głosu, nawet tylko do swojego elektoratu, również zabrakło.
Od jesieni rząd jest w permanentnym kryzysie. Czy dojdzie w końcu do przesilenia, czy obóz władzy będzie tak gnił do terminowych wyborów?
Myślę, że warto tu odnieść się do ostatniego wywiadu prezesa Kaczyńskiego, który jest bardzo realistyczny i uczciwie oddaje intencje; PiS nie chce przyspieszonych wyborów, ale nie wyklucza ich. Ja uważam tak samo i nie wykluczam, że do wcześniejszych wyborów dojdzie, bo proces erozji tego układu jest już bardzo widoczny. Jeden z czynników, który może odsuwać prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów, to fakt, że PiS dopiero za jakiś czas będzie miał dostęp do ogromnych pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Oczywiście pieniądze będą dla całej Polski, ale to rząd będzie je rozdysponowywał.
Gdyby doczekali do wyborów w nominalnym terminie, to mogliby zacząć sypać groszem właśnie z Funduszu Odbudowy UE. Wiemy, że PiS doskonale potrafi to robić, nie tylko w kampanii.
Wątpliwości budziłby fakt, że fundusze nie byłyby wykorzystywane w takim kierunku, w jakim powinny, czyli na misję rozwojową. Niestety w dużym stopniu podejrzewam, że będzie to raczej misja wyborczo-socjalna. Bardzo chciałbym zresztą zobaczyć w końcu dokładny projekt tej innowacyjności i tego nowoczesnego rozwoju, któremu te pieniądze mają służyć.
Drugim argumentem jest fakt, że w ostatnim czasie PiS przekonywał, że przejęcie władzy przez opozycję może być groźne dla Polski, nie tyle z powodu ideologii LGBT, gender, lewactwa itd., tylko jako główne niebezpieczeństwo wymienia się chaos, który przyjdzie, jeżeli opozycja dojdzie do władzy.
W czasach pandemii to może być rzeczywiście poważny argument, bo straszenie pogorszeniem sytuacji może sprzyjać konsolidacji tego obozu władzy. Oczywiście gdyby ta diagnoza była trafna, to wynikają z niej także lekcje dla opozycji.
Krótko mówiąc, opozycja nie powinna tak mocno zapowiadać, że jak dojdą do władzy, to wszystko poodwracają, ale wysyłać komunikaty, że zapewnią poczucie bezpieczeństwa i stan wolności. Opozycja musi potrafić odciąć się od dorabianej jej gęby „producenta chaosu”. Na razie tego nie widzę. Natomiast narracja PiS-u, że rządząca opozycja to chaos, szczególnie w pandemii musi budzić niepokój.
Sadzę też, że Jarosław Kaczyński traci swoją pozycję demiurga i proces utraty sterowności wewnątrz koalicji rządzącej jest coraz bardziej widoczny.
Zresztą ten chaos jest tak naprawdę wewnątrz obozu rządzącego, ale dość skutecznie próbuje odwrócić sprawę i zarzucać chaos opozycji. Sama władza przedstawiaj się tak: różnimy się w niektórych kwestiach, ale zapewniamy porządek i spokój, nad wszystkim panujemy.
Jeżeli Solidarna Polska rzeczywiście zagłosuje przeciw ratyfikacji funduszy unijnych, to czy Kaczyński zdecyduje się na rząd mniejszościowy, czy przełknie tę gorzką pigułkę i będzie udawał, że nic się nie stało?
Solidarna Polska może zagłosować przeciw i to może być przyczyną wypchnięcia jej z koalicji i powstania rządu mniejszościowego, aczkolwiek sama ustawa może przejść głosami opozycji. Zresztą sytuacja opozycji jest bardzo trudna, bo głosowanie przeciw natychmiast uruchomi narrację: głosowanie przeciw jest głosowaniem przeciwko Polsce.
Jeżeli rzeczywiście ziobrzyści będą przeciw, to może to być początek rządu mniejszościowego, co w konsekwencji może prowadzić do wcześniejszych wyborów.