23 listopada 2024
trybunna-logo

Powtórka z rozgrywki?

Urodziłem się w czasach pierwszej „Zimnej Wojny”. Wtedy światowy podział wydawał się prosty. Autorytarny, ekspansywny Związek Radziecki plus sojusznicy zblokowani wojskowo w Układzie Warszawskim oraz w Radzie Wzajemnego Pomocy Gospodarczej. Blok misjonarzy „komunizmu” i gospodarki nakazowo – rozdzielczej. Marzących o cywilizacyjnym poziomie Zachodu, zwycięstwie w wyścigu do dobrobytu.

Po drugiej stronie był bogaty, demokratyczny, wolnorynkowy Zachód. USA i europejscy sojusznicy. Zblokowani militarnie w NATO, integrujący się w EWG, potem Unii Europejskiej.

Poza nimi był jeszcze „Trzeci Świat”. Państwa Afryki i Azji wyzwalające się z kolonialnych kajdan. Nałożonych im w poprzednich wiekach przez europejskie państwa demokratycznego Zachodu. Wtedy ukształtował się zwyczaj, że konkurujące bloki nie walczą zbrojnie na swoich terytoriach, tylko państw świata Trzeciego.

Początkiem końca tamtej „Zimnej Wojny” było wyrwanie z bloku radzieckiego „komunistycznych” Chin przez dyplomację USA. W roku 1972, kosztem popieranej wcześniej Republiki Chińskiej na Tajwanie. Końcem końca był rozpad ZSRR oraz Układu Warszawskiego i RWPG w latach dziewięćdziesiątych XX wieku.

Nowa „Zimna Wojna”, wedle zapowiedzi prezydenta USA Bidena, ma stać się kolejną konfrontacją demokratycznego Zachodu z autorytarną, agresywną Rosją oraz innymi państwami niedemokratycznymi. Przede wszystkim z Chinami.

Zapewne uda się Rosję osłabić militarnie, wspierając ukraińską armię i gospodarczo nakładając uciążliwe sankcje. Nie da się jednak prowadzić podobnej polityki wobec ChRL. Bo autorytarny, lecz także merytokratyczny i pragmatyczny, Pekin nie pali się do militarnej konfrontacji ze zjednoczonym Zachodem.

Zachodowi pozostanie rywalizacja gospodarczo- cywilizacyjna i ideologiczna. Trudna do wygrania, bo gospodarka chińska nadal jest rozwojową i innowacyjną.

To w Chinach zaczynają się globalne łańcuchy dostaw przeznaczone dla naszej Europy. To Chiny mają portfel pełen amerykańskich obligacji.

Zresztą antagonizowanie gospodarcze Unii Europejskiej z Chinami, Unii osłabionej wojną gospodarczą z Rosją, może doprowadzić do kłopotliwych rozłamów w bloku demokratycznego Zachodu.

Składającego się przecież z różnych demokracji. Wedle rankingu Economist Intelligence Unit/EIU/ oceniającego stan demokracji, Chiny zajmują tam 148 miejsce na 167 państw. Ale nasza Polska plasuje się jedynie na 51 pozycji. Obok Argentyny, Surinamu i Indonezji. Gorzej wypadają Bułgaria, Chorwacja, Węgry, Rumunia i Ukraina.

Czy nasza sojusznicza, nieortodoksyjnie demokratyczna Turcja ma mandat do udzielania lekcji demokracji autorytarnym Chinom?

Poprzednią „Zimną Wojnę” demokratyczny, wolnorynkowy Zachód wygrał, bo miał lepszą gospodarkę i nie dopuścił do bezpośredniego starcia wojsk obu militarnych bloków.

Teraz gospodarki naszego, demokratycznego Zachodu nie błyszczą wielce na tle autorytarnej reszty świata.

Lekarzu zacznij się leczyć wpierw?

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Wyzdrowieliśmy?