16 listopada 2024
trybunna-logo

Powstanie w Warszawie

Ocena celowości wywołania i skutków Powstania Warszawskiego od lat dzieli Polaków i to nie według kryteriów politycznych, ale głównie poprzez udział emocji w ocenie historii. Potwierdzeniem tego są tegoroczne obchody 74. rocznicy wybuchu powstania w Warszawie. Trudno nam, Polakom być obojętnym wobec powstania. Dziesiątki tysięcy polskich rodzin straciło w Warszawie swoich bliskich. Wszyscy, którzy przeżyli, utracili dorobek życia i szanse na wiele lat. Wszyscy, którzy przeżyli, wyszli z powstania okaleczeni psychicznie, do dziś bowiem padają pytania, jaki to miało sens? Bilans ofiar jest znany – ponad 200 tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy straciło życie, zrujnowane zostało milionowe miasto z zamiarem wykasowania go z mapy Europy. W trakcie dwumiesięcznych walk oddziały powstańcze straciły bezpowrotnie blisko 16 tys. żołnierzy – z czego 10 tys. poległych oraz 6 tys. zaginionych, których należy uznać za zabitych. Rannych zostało ok. 20 tys. powstańców – w tym 5 tys. ciężko. Do niemieckiej niewoli trafiło ok. 15 tys. żołnierzy (w tym ok. 900 oficerów i 2 tys. kobiet). Duże straty poniosły również oddziały 1. Armii Wojska Polskiego. W walkach o Pragę, a zwłaszcza podczas prób forsowania Wisły oraz wspólnych walkach z powstańcami na Czerniakowie, utraciły one blisko 5,5 tys. zabitych i rannych. Straty niemieckie wyniosły 2000 żołnierzy. Okupant niemiecki nie szczędził sił, aby odwet za powstanie był dotkliwy i wielowymiarowy, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Zarówno w Powstaniu, jak i wcześniej, od momentu wybuchu II wojny światowej podstawą ruchu oporu byli żołnierze środowisk socjalistycznych wywodzący się z PPS. Oni organizowali działania zbrojne w Gdyni w ramach akcji „Czerwonych Kosynierów” i w Warszawie w ramach „Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy” w 1939 roku. Później opór socjalistów koncentrował się wokół organizacji Polskich Socjalistów, Gwardii Ludowej WRN, Robotniczej Partii Polskich Socjalistów. Był także obecny w obozie w Auschwitz. Socjaliści z wymienionych formacji wzięli udział w Powstaniu Warszawskim w ramach oddziałów Armii Krajowej na Żoliborzu, gdzie rozpoczęli powstanie, w Śródmieściu i na Mokotowie. Wielu z nich oddało życie za wolną Polskę.
Z ubolewaniem przyjmuję jednak zbyt daleko posunięty umiar w analizie i ocenie powodów decyzji politycznej i wojskowej w sprawie wybuchu powstania. Przez te lata powiedziano już wiele. Szczególnie cenię tutaj kolejne wydania znakomitej, obiektywnej pozycji Jana Ciechanowskiego „Powstanie Warszawskie”.
W jednym z wywiadów mówiąc o ówczesnej sytuacji Ciechanowski stwierdza: „Masakra Warszawy była owocem zupełnie nietrafnej oceny sytuacji pod względem politycznym i geostrategicznym. Nałożyły się na to ambicje jednego człowieka, Okulickiego. Powstanie nie musiało i nie powinno dojść do skutku”. Jest to kwintesencja jego głębokiego wywodu naukowego, którego nie przyjmują do dziś niektóre środowiska emigracyjne i prawicowe. Przed samym wybuchem Powstania wiadomo było, że Armia Czerwona przegrała z Niemcami jedną z największych bitew pancernych II wojny światowej pod Wołominem. Fakt ten skrzętnie ukrywa się do dziś. O ile w sprawie oceny skutków powstania mamy narodowy consensus – liczby nie kłamią, o tyle spory dotyczą diagnozy ówczesnej sytuacji i przyczyn wybuchu powstania. Siły polityczne prawicy prowadzą dziś grę zarówno osobą Józefa Piłsudskiego jak i wybranymi faktami z historii II RP. Również Powstanie Warszawskie jest przedmiotem tej gry. Dość subiektywne, odbiegające od rzeczywistości oceny ówczesnego stanu relacji pomiędzy członami koalicji antyhitlerowskiej i roli Polski na tym tle służą budowaniu tezy o słuszności decyzji. Wiemy już od dawna, że decyzja ta nie była słuszna. Kazimierz Pużak powiedział później: „To są sprawy bolesne. To są sprawy podejrzane… Wszystkich nas zaskoczyli…” Romantyczne wątki w naszej kulturze historycznej mają swoje znaczenie w zbiorowej świadomości obejmującej przeszłość, niewiele jednak znaczą w relacjach ze współczesnym światem dziś i w przyszłości.
Chciałbym wierzyć, że kolejne lata będą przynosiły w narodowej debacie o Powstaniu Warszawskim coraz więcej obiektywizmu. Należy składać hołd bohaterom, należy jednak trzeźwo oceniać stan faktyczny i podłoże polityczne podjętych wówczas, 1 sierpnia 1944 roku decyzji. Piszę to z wielką troską i odowiedzialnością, należę bowiem do rodziny, dla której mit Powstania Warszawskiego ma ogromne znaczenie.

Poprzedni

Nie cierpię Muzeum Powstania

Następny

Lewica to ludzie pracy

Zostaw komentarz