16 listopada 2024
trybunna-logo

Pomylił psa z dzikiem

Przed sądem w Lublinie ruszył proces Stanisława A., oskarżonego o zastrzelenie psa należącego do mieszkanki wsi Dubica.

Do zdarzenia doszło w maju bieżącego roku. Anna Czeczot spacerowała lasem ze swoimi trzema psami. Zwierzęta biegły przed nią leśną drogą. W pewnym momencie padł strzał. Kobieta zobaczyła, że jeden z jej ulubieńców został trafiony. Kula przebiła czaszkę zwierzęcia na wylot. Mężczyzna zbiegł z miejsca zdarzenia, mimo iż właścicielka krzyczała, aby się zatrzymał.
Myśliwy utrzymuje, że pomylił psa z dzikiem. Do strzału skłonił go również brak smyczy i kagańca u zwierzęcia.

– To był duży pies, mocno zbudowany w kłębie – zaznacza adwokat mężczyzny Stanisław Gerlach. – Właścicielka nie powinna wypuszczać go bez smyczy i bez kagańca. Teren był objęty wirusem ASF. Poza tym, jest uchwała rady gminy Wisznice, która zakazuje właścicielom puszczania dużych psów bez smyczy – podkreśla prawnik.

Anna Czeczot uważa takie tłumaczenia za niepoważne.Podobnego zdania jest jej adwokat. – Nie wierzymy, że myśliwy z 30-letnim stażem nie odróżnił psa od dzika – zaznacza Sebastian Śniosek – Poza tym, brak jest informacji o obwodach kół łowieckich i polowaniach. Nawet w urzędzie gminy nie ma ogólnodostępnych informacji – podkreślił pełnomocnik pokrzywdzonej, która podnosi też, że teren objęty polowaniem nie był właściwie oznaczony, więc pies mógł biegać bez smyczy.

W wersję oskarżonego nie uwierzył też Sąd Rejonowy w Lublinie, który w październiku wydał wyrok nakazowy, skazując mężczyznę na rok ograniczenia wolności oraz 20 godzin prac społecznych. Stanisław A. od wyroku się odwołał.

Poprzedni

Patointeligencja? Nie, patoburżuazja!

Następny

Jordańska spółka widmo

Zostaw komentarz