Nadleśnictwo Włoszczowa nie chciało budować pomnika Brygady Świętokrzyskiej. Minister środowiska Michał Woś zamierza leśników zmusić.
Kult Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych to jeden z najbardziej absurdalnych elementów prawicowej polityki historycznej. W kraju, gdzie w walkę z hitlerowską okupacją angażowały się dziesiątki tysięcy ludzi, powstawały formacje i oddziały o różnym obliczu politycznym, nadzwyczajne bohaterstwo przypisuje się zgrupowaniu, które z okupantem walczyło w stopniu minimalnym, odmaszerowało z terytorium Polski dzięki porozumieniu z Niemcami, a następnie zgodziło się brać udział w akcjach dywersyjnych na tyłach armii radzieckiej. Brygada, związana politycznie z najbardziej skrajnym odłamem polskich przedwojennych nacjonalistów, ze znacznie większym zaangażowaniem atakowała oddziały partyzantki lewicowej, komunistycznej.
We wrześniu 1944 r. pod Rząbcem nacjonaliści rozbili oddział Armii Ludowej, wzięli do niewoli 32 polskich partyzantów i 73 partyzantów radzieckich. Następnie wydali w ręce niemieckie pięciu radzieckich oficerów, a pozostałych jeńców radzieckich rozstrzelali. Dziś prawicowa historiografia, przyjmując bez zastrzeżeń wyjaśnienia samych nacjonalistów, przyjmuje, że stało się tak, gdy wzięci do niewoli się zbuntowali. Trudno w to jednak łatwo uwierzyć.
W PRL pod Rząbcem wzniesiono pomnik potępiający „zbirów z NSZ”. W 2018 r. Stowarzyszenie Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej zastąpiło tablicę z tak sformułowanym napisem nową, która miała zachęcać do historycznej refleksji i uczczenia pamięci poległych: Pamięć nie umiera. Zabiła ich nienawiść. Pamięci 74 partyzantów-jeńców rozstrzelanych 8 września 1944 r. Pokój ich duszy.
Liczono, że inskrypcja zostanie zaakceptowana przez dekomunizatorów z IPN – daremnie. Dla architektów jedynej słusznej polityki był to nadal „komunistyczny pomnik” zasługujący wyłącznie na zniszczenie. Stowarzyszenie postanowiło rozebrać go we własnym zakresie. Wtedy ze swoją inicjatywą ruszyło lokalne prawicowe stowarzyszenie Lokalni Patrioci, którzy chcieliby wystawić nowy pomnik. Już nie wzywający do refleksji, lecz głoszący chwałę Brygady Świętokrzyskiej.
Właśnie ten projekt próbowało zatrzymać nadleśnictwo we Włoszczowej, które zarządza gruntami, gdzie miałby stanąć pomnik. W piśmie, które pojawiło się dziś na Twitterze, sugeruje Lokalnym Patriotom upamiętnianie Brygady Świętokrzyskiej w innym miejscu – bo w okolicach Rząbca żyją jeszcze potomkowie zabitych podczas bitwy żołnierzy Armii Ludowej. – W tej sytuacji trudno o zachowanie neutralnego charakteru pomnika – czytamy w piśmie.
Wystarczyło, by pismo zaczęli z oburzeniem komentować prawicowi internauci i dziennikarze, by głos zabrał minister Michał Woś, kierujący resortem środowiska. Minister, któremu podlegają Lasy Państwowe, zapowiedział, że pomnik nie tylko powstanie, ale też zostanie sfinansowany przez nadleśnictwo, które sceptycznie odniosło się do idei jego wzniesienia.
– W Rząbcu w miejscu bitwy Brygady Świętokrzyskiej NSZ z sowietami i ich pachołkami pomnik powstanie, a dla naprawienia błędu nadleśnictwo będzie współfinansować jego budowę. W tej sprawie Lasy Państwowe wszczęły postępowanie wyjaśniające – napisał Woś na Twitterze.
Jak widać w Polsce nie ma miejsca na opinie w sprawach historycznych, które choćby na centymetr odbiegałyby od skrajnie prawicowego wzorca nakreślonego przez IPN. Historia spod Rząbca jest kolejnym takim przypadkiem – po ul. Łupaszki w Białymstoku czy próbie upamiętnienia w nazwie ulicy robotniczej przeszłości Żyrardowa. Nigdzie prawica nie potrafiła zdobyć się na to, by uszanować lokalną pamięć.
Na forsowanie własnej wizji przeszłości zwrócił uwagę poseł Maciej Konieczny (Lewica Razem).
– Prawo i Sprawiedliwość jak widać gotowe jest nawet wbrew woli lokalnej społeczności czcić pamięć skrajnie prawicowych bojówek walczących o “Polskę, w której żaden Niemiec, Żyd, Ukrainiec czy Litwin nie może zostać uznany za pełnoprawnego obywatela” – skomentował sprawę na Facebooku. – W oddziałach Armii Krajowej walczyło ok. 400 tysięcy osób. Wiele z nich czeka jeszcze na godne upamiętnienie. Jednak polski rząd ulegając naciskom nacjonalistów i neofaszystów bardzo dba o upamiętnienie formacji, która marzyła o zaprowadzeniu w Polsce nacjonalistycznej dyktatury.