16 listopada 2024
trybunna-logo

Polska ponad wszystko?

Zastanawiam się, jak należy rozumieć deklarację „Polska ponad wszystko” wygłaszanej z nadzwyczaj wielką determinacją ostatniej niedzieli na V Hajnowskim Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Jak to jest, że znajdując sobie argument w postaci swojego kraju, można tak po prostu szerzyć kult mordercy na grobach jego ofiar, w obecności ich bliskich, cudem ocalałych z rzezi?

Czy jest to wynikiem absolutnego pozbawienia wiedzy czy celowe nie dopuszczanie jej do siebie z obawy przed brakiem równie parszywych tematów do walki?

Amatorzy maszerowania, którzy jak się okazało po raz kolejny w dużej mierze jednak z Hajnówki nie pochodzili, z charakterystyczną dla siebie straszliwą łatwości usprawiedliwiają każdy z „wyczynów” swoich „bohaterów”. Jednym z nich jest postać kpt. Romualda Rajsa „Burego”, którego oddziały podziemia niepodległościowego 74 lata temu miały spacyfikować wsie w okolicach Bielska Podlaskiego. Według niektórych, ci cywile, z dzieckiem w kołysce włącznie, mieli być komunistami, których należało zgładzić.

Choć mord na 79 prawosławnych cywilach został zakwalifikowany w 2005 roku przez Instytut Pamięci Narodowej jako ludobójstwo, uczestnicy Marszu chcąc, jak to określili w swoich mediach, „obalić ostatni bastion komuny w Polsce”, jednak w marszu wyruszyli.

Choć minęło tak wiele lat od tamtych wydarzeń, w uczestnikach wydarzenia wciąż żywa wydaje się być nienawiść nie do sprawców – ale do ofiar. Choć nie ulega wątpliwości, że jedynie postrzeganych przez swój własny jakże kulawy pryzmat. Kim były bowiem ofiary tamtych wydarzeń? Czy biedna i wyczerpana ludność, rodziny z dziećmi, mogłaby rzeczywiście chcieć wówczas angażować się w ruchy komunistyczne? Czy po prostu broniła swojego dobytku przed okradaniem ich przez partyzantów, którzy zamiast rzeczywiście podejmować walki z oddziałami w dużych miastach, zajmowali się czyszczeniem spiżarek czy okradaniem furmanów z koni w małych wioskach.

Choć dyskusje nad sensem i motywami walki Żołnierzy Wyklętych skutecznie zablokowano, to wciąż jak widać, dzięki wsparciu rządzących, nie brakuje tych, którzy z banerami „Zawsze w pamięci żołnierze wyklęci!” wciąż wychodzą na ulice czcząc ludobójców.

Szczęśliwie jednak nie tylko ci byli obecni ostatniej niedzieli w Hajnówce.
Tego dnia w południe, jeszcze zanim udało się zwieźć z całej Polski wszystkich ultraprawicowych uczestników V Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowane zostały społeczne uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji w 1946 roku. W ramach inicjatywy zapoczątkowanej przez społeczników i mieszkańców, pod hasłem „Wiecznaja Pamiat”/”Wieczna Pamięć” zorganizowano spotkanie, które jest odpowiedzią na marsz środowisk narodowych. Jego celem nie była jednak konfrontacja z narodowcami, a upamiętnienie najważniejszych – czyli każdej z ofiar.

Znaczenie spotkania nadaje dodatkowo społeczne przeświadczenie, że ci którzy zostali pozbawieni życia w imię niezrozumiałych decyzji, byli zwyczajnymi mieszkańcami, którzy nie myśląc o jakichkolwiek różnicach tworzyli swoją lokalną społeczność.

Obok mieszkańców, aby jasno pokazać swoje stanowisko po stronie ofiar, na spotkaniu pojawili się między innymi samorządowcy i posłowie Lewicy wraz ze swoim kandydatem na prezydenta Robertem Biedroniem.

Może nie dziwić dlaczego nie było tam Andrzeja Dudy. Temat mógł okazać się dla niego zbyt ryzykowny jak na czas kampanii. Obojętność jest jednak głosem akceptacji dla zła, który zawsze będzie usłyszany.

Poprzedni

Proszę Pani, tak się wyborów nie wygrywa

Następny

Gospodarka 48 godzin

Zostaw komentarz