16 listopada 2024
trybunna-logo

Polityka antyzagraniczna PiS

„Polityka antyzagraniczna” tak określam politykę rządu Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich latach, z kilku powodów.

Tak słabej pozycji międzynarodowej Polska od dawna nie miała. Polska traci prestiż, wiarygodność i wpływy w światowej polityce. Jak stwierdziła to konferencja byłych ambasadorów RP w swoim oświadczeniu 31 maja 2018r. „obecne władze czynią z Polski państwo słabe, izolowane i samotne. Dorobek polityki zagranicznej niepodległej Polski jest marnotrawiony i niweczony”.
Polska jest członkiem Unii Europejskiej, ale nie ma dziś wzorowych stosunków z żadnym państwem tego ugrupowania jak również nie ma bezkonfliktowych stosunków z państwami nie należącymi do UE. W interesie każdego państwa jest zabieganie o dobre, przyjazne stosunki z sąsiadami. Tymczasem Polska ma napięte stosunki z Rosją, problemy z Białorusią i poprawne choć nie najlepsze stosunki ze Słowacją, Czechami i Niemcami. Nic więc dziwnego, że tracimy wpływy na arenie międzynarodowej.
Niemcy są naszym największym partnerem handlowym. Tymczasem raz po raz ze strony polskiej pojawiają się wypowiedzi drażniące naszego zachodniego sąsiada. Świadczą o tym żądania nowych odszkodowań mimo, że sprawa ta została dawno uregulowana. Nie służą dobrze stosunkom dwustronnym nieodpowiedzialne wystąpienia ambasadora RP w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego.
Nie tylko nie potrafimy wykorzystać naszego członkostwa w Unii Europejskiej dla wzrostu znaczenia Polski, ale nieodpowiedzialnymi zachowaniami osłabiamy naszą pozycję w tym ważnym ugrupowaniu. Niejako symbolem naszego braku znaczenia dla członkostwa w UE było usunięcie przez ówczesną premier Beatę Szydło flagi unijnej z siedziby Rady Ministrów. Do Trybunału Sprawiedliwości UE napływają skargi na Polskę za łamanie prawa unijnego. W wyniku werdyktu Trybunału Sprawiedliwości władze polskie zmuszone były do rezygnacji ze zmian m. in. w ustawach o sądownictwie, w tym w ustawie o Sądzie Najwyższym oraz o wycince drzew w Puszczy Białowieskiej.
Przykładem amatorszczyzny i porażki polskiej dyplomacji była konferencja w Warszawie 14 lutego br. o Bliskim Wschodzie. Inicjatorem tej konferencji była administracja Donalda Trumpa. Amerykanie chcieli zorganizować tę konferencję w Europie Zachodniej lub w Maroku, ale żaden kraj nie zgodził się na rolę gospodarza. Poniżające dla nas było to, że konferencję w Warszawie zapowiedzieli Amerykanie zanim jeszcze pojawiły się o tym informacje ze strony polskiej. Uznano to za przykład klientelizmu i serwilizmu rządu polskiego wobec Waszyngtonu. Początkowo Amerykanie chcieli z tego spotkania, w którym wzięło udział ponad 50 państw uczynić antyirański show. Nawet padło słowo „wojna” przeciw Iranowi. Ale nie znalazło to poparcia wśród innych państw. Kilka krajów zbojkotowało spotkanie w Warszawie.
Konferencja w Warszawie była niewypałem politycznym i obfitowała w liczne skandale, do czego przyczynili się głównie Amerykanie i Izraelczycy. Według informacji prasy zagranicznej premier Netanjahu miał oświadczyć, że Polacy mordowali Żydów, co mogło sugerować że czynili to wszyscy Polacy. Dziennikarka z amerykańskiej stacji NBC Andrea Mitchell w relacji z Warszawy dezinformowała Amerykanów, że w czasie powstania w warszawskim getcie powstańcy żydowscy walczyli z polskimi i nazistowskimi władzami. Nawet organizacje żydowskie w Stanach Zjednoczonych zaprotestowały przeciw temu kłamstwu. Dziennikarka amerykańska po licznych protestach przeprosiła za swe kłamliwe wypowiedzi.
Stany Zjednoczone były reprezentowane na warszawskiej konferencji przez wiceprezydenta Mike’a Pence’a oraz sekretarza stanu Mike’a Pompeo. Amerykanie wykazali się ignorancją przypominając Polakom o należnych im odszkodowaniach za mienie znacjonalizowane w powojennej Polsce. Zapomnieli, że Polska w 1960 r. podpisała porozumienie z rządem USA w wyniku którego zgodziła się zapłacić 40 mln. ówczesnych dolarów za znacjonalizowane mienie amerykańskie. Przedstawiciele rządu PiS nie wyjaśnili Amerykanom, że ich żądanie nie ma podstaw prawnych.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości w ciągu ponad trzech lat sprawowania władzy doprowadził do znacznego osłabienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Dotyczy to pogorszenia stosunków bilateralnych z wieloma państwami jak również pozycji naszego kraju w strukturach międzynarodowych takich jak UE, NATO, ONZ. W mediach zagranicznych często wspomina się Polską ksenofobię i antysemityzm oraz brak gotowości do przyjmowania uchodźców.
Do osłabienia pozycji i wpływów Polski na arenie międzynarodowej przyczyniają się mankamenty polskiej służby dyplomatycznej. Z MSZ zwolniono wielu doświadczonych dyplomatów. Na czele polskich placówek zagranicą stoją ludzie niedoświadczeni i pozbawieni obycia międzynarodowego. Prawo i Sprawiedliwość nie chce wręcz korzystać z doświadczonych osób, jeżeli nie mają one związku z ich partią i ich poglądami.

Poprzedni

„Wyborcza” dała do pieca

Następny

Diabeł w szczegółach

Zostaw komentarz