Czy Polacy „wyssali antysemityzm z mlekiem matki”? Prędzej z przekazu kościoła katolickiego, tak bardzo miłującego bliźnich. Dalej jest noc.
Wypowiedź ministra spraw zagranicznych Izraela o tym, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki” wywołała w Polsce szeroką falę oburzenia. Politycy od prawa do lewa w tym oburzeniu się zagotowali żądając kategorycznie przeprosin, nie stroniąc od określeń wypowiedzi Katza jako haniebne, niedopuszczalne itp. Zarówno wypowiedź izraelskiego polityka jak i reakcja polskich elit politycznych mają miejsce w czasie ważnych kampanii wyborczych w obydwu krajach. Obawiam się przeto, że naturalna dla kampanii wyborczych skłonność polityków do stosowania ostrej kreski, uproszczonego, dosadnego języka doprowadzi do zagubienia w tym tumulcie, w tym hałasie pokrzykiwania i potupywania sedna problemu.
Wypowiedź ministra spraw zagranicznych Izraela o tym, że „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki” wywołała w Polsce szeroką falę oburzenia. Politycy od prawa do lewa w tym oburzeniu się zagotowali żądając kategorycznie przeprosin, nie stroniąc od określeń wypowiedzi Katza jako haniebne, niedopuszczalne itp. Zarówno wypowiedź izraelskiego polityka jak i reakcja polskich elit politycznych mają miejsce w czasie ważnych kampanii wyborczych w obydwu krajach. Obawiam się przeto, że naturalna dla kampanii wyborczych skłonność polityków do stosowania ostrej kreski, uproszczonego, dosadnego języka doprowadzi do zagubienia w tym tumulcie, w tym hałasie pokrzykiwania i potupywania sedna problemu.
Przez 300 lat w Bazylice Katedralnej w Sandomierzu prezentowany był olbrzymich rozmiarów obraz namalowany na zlecenie kapituły katedralnej, przedstawiający porywanie chrześcijańskich dzieci przez Żydów, mordowanie ich i „przerabianie na macę”.
Obraz ukryto dopiero w 2006 r. ale przez 3 stulecia, umocniony autorytetem Kościoła, kształtował świadomość ludu bożego. Czy wszystkie polskie dusze zostały zatrute tym przekazem? Czy wszyscy Polacy „wyssali antysemityzm z mlekiem matki”? Z pewnością nie wszyscy, ale z pewnością wielu.
W kilka tygodni po złożeniu poselskiego ślubowania w 1993 r. dowiedziałem się, że nazwisko moje znalazło się na słynnej „Liście Wrzodaka” – wykazie posłów na Sejm, będących według autora listy pochodzenia żydowskiego. Zdziwienie i zaskoczenie moje i mojej rodziny było ogromne, ale ponieważ znalazłem się w bardzo dobrym, szanowanym przeze mnie towarzystwie, pomimo absurdalności tej informacji, nie protestowałem. Lista do niedawna osiągalna była w Internecie – dzisiaj jej już nie ma. Jest za to dostępna „Lista Raczkowskiego – czyli świecznikowych osób i ich pochodzenie”. Oczywiście chodzi wyłącznie o pochodzenie żydowskie.
Brak reakcji władz na antyżydowskie ekscesy, skandal po ujawnieniu zbrodni w Jedwabnem, brak jakiejkolwiek (poza usiłowaniami dezawuowania) reakcji na monumentalną monografię Barbary Enkelking i Jana Grabowskiego „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” wskazują, że problem istnieje.
Naukowa badania opinii Polaków o Żydach prowadzone są w Polsce od bardzo dawna – nijak jednak wyniki tych badań nie przekładają się na decyzje polityczne. Warto więc może przypomnieć, że jeszcze niedawno (lata 90-te) ponad 50 proc. Polaków deklarowało niechęć do Żydów, a tylko 15 proc. sympatię. Co ciekawe, wyniki zauważalnie zmieniły się po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, ale i tak, jeszcze w 2008 r. około 1/3 Polaków Żydów nie lubiła. (A. Sułek, „Zwykli Polacy patrzą na Żydów”, Nauka, 2010).
A oto synteza wyników sondażu w Warszawie: „Sondaż przeprowadzony wśród warszawskich, wydawałoby się kosmopolitycznych, licealistów mówi, że aż ponad 60 proc. z nich zdecydowanie nie chciałoby, by ich dziewczyna lub chłopak byli Żydami. 45 proc. młodzieży twierdzi też, że nie chciałoby nikogo o żydowskich korzeniach w swojej rodzinie, a podobny odsetek zarzeka się, iż nie chce Żydów w sąsiedztwie.”
Nieodparcie więc narzuca się pytanie: co przez 29 lat po demokratycznej transformacji ustrojowej zrobiono w Polsce, aby przed tą nacjonalistyczną, antyżydowską (ale przecież nie o Żydów tu chodzi) trucizną uchronić młode pokolenia, których przyszłość i powodzenie nierozerwalnie związane są z koniecznością współistnienia z przedstawicielami innych kultur? Nie zrobiono praktycznie NIC. Nic nie zrobiły rządy, nic nie zrobił Kościół – poza oczywiście gestami i czysto propagandowymi zabiegami, mającymi na celu uspokojenie międzynarodowej opinii publicznej i prezentowanie „właściwego” wizerunku Polski w świecie.
Zamiast więc miotać groźby i obelgi pod adresem izraelskiego ministra, właściwą reakcją polskich polityków powinno być zaproponowanie poważnego, długofalowego programu, który wyrwie Polaków z zatrutych czeluści nacjonalizmu. Że można coś konkretnego zrobić niech przykładem będzie Luksemburg – urzędowo jak najbardziej katolicki kraj. W tym oto państwie zniesiono niedawno naukę religii w szkołach zastępując ją lekcjami „Życie i społeczeństwo”, skupiającymi się na wartościach wspólnego współistnienia. Można.
Polecam to rozwiązanie naszym politykom – szczególnie tym po lewej stronie sceny.
Tekst ukazał się na blogu „Jacka Uczkiewicza wołanie na puszczy”.