16 listopada 2024
trybunna-logo

Podróż w czas PRL

Czy można zmienić swą tożsamość. To pytanie narodziło się we mnie po pierwszomajowej wycieczce starym czerwonym autobusem marki Ikarus po Koszalinie.

Będąc przewodnikiem tej wycieczki wskazywałem jej uczestnikom na dokonane – szczególnie w okresie minionych trzydziestu lat – zmiany symboliki w przestrzeni publicznej miasta. Przypomniałem o usuniętych bądź przeniesionych w inne miejsca pomnikach wzniesionych w czasach PRL-u, oraz nazwy ulic, które zmieniono.
Tę swoistą podróż w przeszłość rozpocząłem pomnika BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY usytuowanego w parku im. Książąt Pomorskich noszącego w okresie PRL-u nazwę Przyjaźni Polsko Radzieckiej. Pomnik zaś, do roku 2013, stał w sercu miasta, tj. przy ratuszu na Rynku Staromiejskim, który w czasach PRL-u zwał się placem Bojowników PPR (Polskiej Partii Robotniczej). Postawiono go tu w roku 1965 na znak radości pierwszych polskich mieszkańców Koszalina, że nie tylko przywrócili go do funkcjonowania po zniszczeniach wojennych (40 proc. centralnej zabudowy w 1945 leżała w gruzach), ale znacznie rozbudowali, uczynili piękniejszym aniżeli był w momencie, kiedy doń przybyli, a co najważniejsze tchnęli weń polskiego ducha.
Od tamtego czasu wizerunek pomnika był obok herbu był używany przy różnych okazjach jako znak identyfikacyjny Koszalina. Był obiektem, przy którym chętnie robiono sobie pamiątkowe zdjęcia. Najczęściej czyniły to świeżo poślubione pary małżeńskie. Tak, czy inaczej, w najgorszych przypuszczeniach nie było miejsca na obawę, że po zmianach ustrojowych w naszym państwie, pomnik BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY zostanie usunięty z serca miasta. O takim zamiarze w sposób bardzo wyraźny dowiedziałem się po raz pierwszy 21 stycznia 2008 r. po przeczytaniu w „Głosie Koszalińskim” artykułu Marzeny Sutryk pod proroczym tytułem „Plac nas podzieli”. Dziennikarka informując o decyzji władz miasta w sprawie przeniesienia pomnika BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY w rejon amfiteatru w związku z przebudową placu przed ratuszem, zacytowała wypowiedzi osób się temu sprzeciwiających. Mieczysław Załuski, radny lewicowej opozycji, były wiceprezydent Koszalina wyraził przekonanie, że „będzie burza wokół tej sprawy”. „Mnie oburzają – powiedział – przymiarki do pozbycia się pomnika”. Bardziej dosadnie swoje oburzenie wyraził Edward Szornak, prezes zarządu okręgowego Związku Inwalidów Wojennych w Koszalinie: „Co to w ogóle za pomysł?! Nie widzę rozsądnego powodu, aby przenosić pomnik. A że ktoś gada, że on jest komunistyczny? Tylko durnie tak mówią, a nie ludzie poważni! Jestem antykomunistą, ale powiem tak: nie wszystko było wtedy złe”.
Natomiast stanowisko władz miasta w sprawie przeniesienia pomnika w pełni poparł Artur Wiśniewski, ówczesny radny miejski PiS: „Ja bym dla pomnika znalazł inne miejsce, a plac przeznaczył wyłącznie na rekreację. Ten monument nie dodaje uroku i zapewniam, że nic do tego nie ma polityka”.
Od momentu ukazania się artykułu Marzeny Sutryk pt. „Plac nas podzieli” kwestia pomnika BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY stała się na długi czas tematem nr 1 w koszalińskich mediach. W listach od czytelników najczęściej dominował pogląd, że nie powinno się go usuwać z placu przed ratuszem. Według mojej oceny sprawę przeważyła akcja zasłonięcia pomnika zużytymi billboardami, zorganizowana 12 października 2011 r. przez grupę osób pod przewodnictwem skandalizującego artysty Roberta Knutha. W artykule zamieszczonym w elegancko wydanym periodyku pn. „Kultura Koszalińska, almanach 2011”, pomnik BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY określił mianem „bubla”, obiektu „fałszującego historię” i „ stojącego na drodze ciernia, bolesnego, rozdrapującego, rany, siejącego, niechęć i odrzucenie tych, którzy byli przed nami”.
Akcja Roberta Knutha wywołała gwałtowny sprzeciw wielu koszalinian, ale nie był to sprzeciw nie na tyle masowy, by odwieść prezydenta Piotra Jedlińskiego od decyzji przeniesienia pomnika BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY z Rynku Staromiejskiego w okolice amfiteatru. On sam oficjalnie problem ten potraktował, jako nie mający związku z przekonaniami ideowymi, czemu dał wyraz między innymi w wywiadzie udzielonemu Piotrowi Polechońskiemu dziennikarzowi „Głosu Koszalinskiego”: „Chcę ten pomnik ochronić i przyczynić się do tego, aby jeszcze długie lata stał w Koszalinie i był odwiedzany przez osoby, dla których jest on ważny. Podkreślam, że ja go nie chcę zniszczyć. My pomników nie burzymy. Chcemy go przenieść i to nie gdzieś na peryferie miasta, ale w jedno z reprezentacyjnych miejsc. I robię to właśnie z szacunku dla osób, dla których ten pomnik jest symbolem ich pracy na rzecz odbudowy Koszalina. A dlaczego nie może on nadal stać na Rynku Staromiejskim? Powód jest jeden. Planowana przebudowa i niemożność wkomponowania pomnika w nowy kształt Rynku. Innymi słowy przebudowa jest powodem, a nie pretekstem do jego usunięcia. Co do protestów to oczywiście każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie i to szanuję. Rozumiem też, że lewicowi działacze chcą przy tej okazji zbić kapitał polityczny. Wszystkim chciałbym tylko przypomnieć jakie protesty towarzyszyły przenosinom na cmentarz komunalny pomnika, który wyrażał wdzięczność Armii Radzieckiej i stał na placu zwycięstwa. Tymczasem z perspektywy tych kilku lat, które minęły od tamtych wydarzeń, jasne jest, że była to dobra decyzja. Ci co chcą mogą zapalić przy pomniku świeczkę w miejscu, gdzie takie świeczki się pali, a miasto zyskało plac do organizacji patriotycznych uroczystości, na którym stanął pomnik Józefa Piłsudskiego, co pięknie wpisało się w dziejową sprawiedliwość. I już żadnych protestów w tej sprawie nie słyszę. („My pomników nie burzymy. Rozmowa z Piotrem Jelińskim, prezydentem Koszalina”, „Głos Koszaliński”, 7 września 2012 r.)
To, że „protestów w tej sprawie” prezydent Piotr Jedliński „nie słyszał”, nie oznacza, że takowych nie było. Osobiście byłem autorem wielu z nich. Podczas tegorocznej manifestacji pierwszomajowej pod pomnikiem BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY jego defekty konstrukcyjne (górną część jest przechylona i widoczne są tam lekko szpecące, ale nieistniejące wcześniej spojenia), po przeniesieniu na nowe miejsce, porównałem do śladów po podcinania gałęzi na której siedzimy.
Nie ja pierwszy doszedłem do tej konstatacji. 10 grudnia 2002 r. w nieistniejącym już dzienniku „Goniec Pomorski” ukazała się – podpisana pseudonimem „wisz” notatka następującej treści: „Dlaczego jest oficjalnie zapomniany? Czy za to, że głosi hasło –BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY? Ktoś może zapytać: gdzie? Oczywiście na tych ZIEMIACH; A może w głowach kołacze nam myśl, że JUŻ NIE BĘDZIEMY i po cichu szykujemy się do wielkiego odwrotu? Jeden tylko problem – w którą stronę świata? Zanim ten dylemat rozstrzygniemy, pytanie do ojców miasta; czy pomnik wróci do łask?”
Pomnik BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY wrócił do łask. Nie tylko ugrupowania lewicowe składają przy różnych okazjach pod nim wiązanki kwiatów, ale również przedstawiciele władz miasta. Szczególnie honorowany jest od 10 maja 2014 roku, kiedy został ustanowiony Dzień Pioniera, na pamiątkę przybycia do Koszalina pierwszej zorganizowanej 500 osobowej grupy osadników z Gniezna. W ten sposób –dla wielu obecnych koszalinian – zmieniła się niezauważalnie symboliczna wymowa pomnika. Nie upamiętnia on już – jak to było napisane na zabranej z niego kamiennej tablicy – „XX rocznicy wyzwolenia Koszalina” przez armię radziecką” lecz tylko żołnierzy polskich, którzy walczyli od stycznia do marca 1945 roku o Ziemię Koszalińską (prochy z ziemią z miejsc tych walk, były i są umieszczone pod płytą pomnika). Na marginesie warto zauważyć, że w ubiegłym roku zmieniono interpretację nazwy koszalińskiej ulicy 4 marca. Do tego czasu oznaczała ona dzień wyzwolenia Koszalina przez wojska radzieckie w roku 1945, obecnie datę koronacji króla Władysława Jagiełły.
Zmiana ustosunkowania do przeszłości niewątpliwie wpływa na kształt naszej tożsamości. Powinniśmy ją rozwijać a nie ograniczać. 10 maja 1945 roku nie byłoby szans na tworzenie początków polskiego Koszalina przez 500 osobowa grupę pionierów przybyłych z Gniezna, gdyby wcześniej Koszalin nie został wyzwolony czy też zdobyty (jak kto woli) przez żołnierzy armii radzieckiej.

Poprzedni

Już jest za późno

Następny

48 godzin świat

Zostaw komentarz