17 listopada 2024
trybunna-logo

PO z PiS pod rękę

Rozmowa z Markiem Balickim, byłym ministrem zdrowia, dyrektorem warszawskich szpitali.

Jak ocenia pan to, co dzieje się wokół Centrum Zdrowia Dziecka i protestu pielęgniarek?

Marek Balicki: – Spór został wszczęty około dwa lata temu, więc dla obecnego rządu, który jest u władzy od sześciu miesięcy, nie powinien być zaskoczeniem. A Centrum Zdrowia Dziecka jest placówką o zasięgu krajowym, nadzorowanym przez ministra zdrowia. Więc początkowe dystansowanie się obecnego ministra od bardziej aktywnego wejścia w rozwiązywanie tego problemu było dla mnie zaskakujące. Gdyby to był szpital powiatowy to jest jasne, że minister nie będzie tam jechał, aby rozwiązywać lokalny konflikt.
Druga rzecz to przyczyny tego kryzysu, które obciążają Platformę Obywatelską. Trzy lata temu już były duże problemy finansowe w CZD i już groziło to poważnymi perturbacjami. Dlatego minister Arłukowicz w tej sprawie akurat powinien teraz milczeć, bo nie naprawił sytuacji, a zadłużenie się zwiększyło. To jeden z dość spektakularnych przykładów zaniechań Platformy w zakresie polityki społecznej, w szczególności zdrowia, bo w obszarze służby zdrowia było ich jeszcze więcej niż gdzie indziej. Dotyczą one z jednej strony zmian systemowych, czyli daleko idącej komercjalizacji systemu, która powoduje nieusprawiedliwione nierówności płacowe, nieadekwatną dystrybucję środków itd. Z drugiej – zbyt niskie nakłady publiczne na ochronę zdrowia, czego skutkiem jest mała liczba personelu. Pielęgniarki z Centrum Zdrowia Dziecka mają rację i to taką krzyczącą mówiąc, że jest ich za mało, bo w Polsce jest mniej więcej o połowę mniej pielęgniarek na tysiąc mieszkańców niż średnio w krajach OECD. Jesteśmy na dole tabeli, niewiele lepiej jest z lekarzami. W CZD też prawdopodobnie pracuje za mało pielęgniarek, a na pewno mniej niż w porównywalnych szpitalach w Niemczech lub Anglii.

Co powinien zrobić szef resortu zdrowia?

– Minister powinien aktywnie włączyć się w jak najszybsze rozwiązanie tego konfliktu, tak, aby szpital mógł normalnie pracować. Powinien też przedstawić konkretny plan działań naprawczych, żeby zlikwidować przyczyny tej sytuacji.

Na razie minister stwierdził tylko, że protest jest formą szantażu, a pielęgniarki „walczą o kasę”.

– Jak system jest skomercjalizowany, to wszyscy walczą o pieniądze. Nie ma w tym nic złego, szczególnie, że pielęgniarki w Polsce są dyskryminowane, jeśli chodzi o wynagrodzenia. I to w ostatnich latach się pogorszyło. Nigdy nie byłem zwolennikiem nieprzyjmowania pacjentów, ale to nie zmienia całości sytuacji, że tym bardziej ministerstwo powinno szybciej, aktywnie włączyć się w rozwiązanie problemu.

Komentarz

Centrum Zdrowia Dziecka, to teraz najbardziej krzyczący przykład tego, do czego przez ostatnie 11 lat doprowadziła polityka PO-PiS. Miałabyż rację niesławnej pamięci posłanka PO, która zanim spłakała się w charakterze oszukanej dziewicy wpierw opowiadała kochankowi, jak to będzie się kręcić lody na służbie zdrowia?…
Tylko kilka przykładów pierwszych z brzegu – zapisanych przez reporterów Agencji Informacyjnej Polska Press:
Samodzielny Szpital Wojewódzki im. M. Kopernika w Piotrkowie – porodówka oraz oddział noworodków zamknięte do odwołania. Ciężarne pacjentki są kierowane do innych placówek. Powodem nagłej decyzji są braki kadrowe – dwóch z trzech neonatologów przebywa na zwolnieniu. Szpital wydał komunikat: „W związku z nagłą sytuacją kadrową z dnia 1.06.2016r. Oddział Noworodków i Oddział Położniczo – Ginekologiczny w części położniczej (porody) czasowo zaprzestaje działalności. Ciężarne pacjentki zgłaszające się do Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim po przebadaniu będą kierowane do najbliższej placówki udzielającej świadczeń w tym zakresie”. Jak tłumaczy Aneta Baranowska, zastępca dyrektora szpitala ds. leczniczych szpital nie jest w stanie zapewnić bezpiecznej opieki rodzącym pacjentkom oraz noworodkom. – To bardzo poważna sytuacja i radykalna decyzja, ale w takiej sytuacji szpital został postawiony – dodaje dr Baranowska. Ciężarne pacjentki z oddziału są przekierowywane do innych szpitali m.in. w Piotrkowie i Bełchatowie, podobnie jak kolejne, zgłaszające się do placówki kobiety w zaawansowanej ciąży.

Łódź. Na badanie rezonansem magnetycznym w ramach ubezpieczenia pacjent musi czekać do jesieni. Terminy na listopad wyznaczały wczoraj szpitale im. Kopernika, Barlickiego, a także „Salve”. Na koniec października pojedyncze terminy były jeszcze w „Matce Polce”. – Na fundusz zdrowia w listopadzie, a prywatnie od ręki – usłyszeliśmy w poradni przy ul. Przędzalnianej, która ma podpisaną umowę z NFZ na badanie rezonansem magnetycznym. Szybciej zostaniemy zbadani tylko wtedy, gdy lekarz napisze na skierowaniu „pilne”.

Białystok. Poradnia przy Białówny straciła kontrakt na rezonans magnetyczny. Bo rezonans okazał się nagle… za stary. – Cztery miesiące czekałem na badanie rezonansem magnetycznym. Miałem je mieć już w najbliższy piątek – opowiada, pan Jarosław (nazwisko do wiadomości redakcji). – Niestety, dostałem telefon z rejestracji, że NFZ cofnął kontrakt. Więc badania nie będzie. Pan Jarosław jest po operacji kręgosłupa. Ma dyskopatię. Kilka dni temu, z powodu wielkiego bólu, znów trafił do szpitala. – Ale uczciwie powiedziałem, że moja kolejka na rezonans przypada 3 czerwca. Więc badania mi nie wykonano. Teraz (kiedy kontrakt nagle stracił ważność – red.) boi się, że na następny termin będzie czekał kolejne miesiące. Zresztą nie tylko on, bo w podobnej sytuacji znalazło się kilkuset pacjentów poradni Ortopedia i Traumatologia przy ul. Białówny w Białymstoku. – Kolejkę mieliśmy aż do października – mówi kierownik Jarosław Kostro. – Nie rozumiem tej polityki. Wypowiedzenie umowy dostaliśmy nagle, cztery tygodnie po jej podpisaniu, bez wyjaśnienia. W sprawie odebrania kontraktu interweniował już w Warszawie: w NFZ i Ministerstwie Zdrowia. Czeka teraz na odpowiedź. Na rozwiązanie czekają też pacjenci, którym przepadła kolejka do badania. Według rzecznika NFZ powinni szybko się przepisać…

Czyż w Polsce nie trzeba mieć końskiego zdrowia, żeby chorować? Wieloletnie „eksperymenty” spowodowały tylko masową ucieczką personelu pielęgniarsko-lekarskiego za granicę. Tych, którzy zostali podzieliły pieniądze. Szklana ściana powstała też między białym personelem a pacjentami. Człowiek chory doskonale wyczuwa, kiedy pielęgniarka bądź lekarz traktują go jak człowieka, a kiedy jak fragment procedury. Niestety – bardzo często to procedura staje się królową medycyny. Co z tego, że pojawiała się fantastyczna aparatura, zupełnie nowe możliwości diagnostyczne i medyczne, skoro im jest ich w naszej służbie zdrowia więcej, tym mniej jest w niej serca, za to coraz więcej jest kasy.

red.

Poprzedni

Znowu razem

Następny

Kardiologia przed zawałem