Magdalena Biejat z Lewicy jeszcze kilka dni temu celnie punktowała zaniedbania rządu na polu walki z ubóstwem i wspierania seniorów. 16 stycznia posłowie PiS odwołali ją ze stanowiska przewodniczącej komisji polityki społecznej i rodziny.
Stanowisko to Biejat otrzymała wcześniej zgodnie z parlamentarnym obyczajem, który nakazuje zostawić kierowanie częścią komisji w rękach opozycji.
O tym, czy PiS zdecyduje się naruszyć obyczaj i złamać wcześniejsze ustalenia z innymi klubami, spekulowano jeszcze przed Nowym Rokiem. Dla części parlamentarzystów katolicko-narodowej prawicy nie do przyjęcia były przekonania Magdaleny Biejat, która – chociaż sama ma niemal idealną tradycyjną rodzinę – mówi otwarcie o potrzebie zalegalizowania związków partnerskich i o prawie do przerywania ciąży.
W ostatnich dniach działaczka Lewicy Razem dostarczyła kolejnych argumentów „na niekorzyść”. W debacie nad emeryturami i sytuacją polskich seniorów celnie i stanowczo wskazała zaniedbania rządu na tym polu, mówiąc na sali plenarnej o rosnącej skali ubóstwa wśród najstarszych Polek i Polaków. Wykazała, że rozwiązania wdrożone na ich rzecz przez PiS są zaledwie ruchami pozorowanymi.
Żenujące uzasadnienie
Głosowanie nad odwołaniem Biejat odbyło się 16 stycznia rano. Jako bardziej odpowiednią kandydatkę na przewodniczącą parlamentarzyści PiS wskazali dotychczasową wiceprzewodniczącą komisji Urszulę Rusecką, której sylwetkę prezentowaliśmy na łamach „Dziennika Trybuna”. To katolicka fundamentalistka, która uzasadniała w Sejmie potrzebę bezwzględnego zakazu aborcji cytatami z matki Teresy.
Podając uzasadnienie wniosku o odwołanie przewodniczącej PiS nie miał jednak dość odwagi, by jasno powiedzieć, o co chodzi. Zamiast tego sprawozdawczyni Teresa Wargocka zarzucała lewicowej posłance brak doświadczenia w parlamencie i wynikającą z tego nieumiejętność organizowania prac komisji. „Przez miesiąc od dnia powołania nie podjęła obowiązków przewodniczącej komisji”, „wykazała się brakiem umiejętności brakiem pracy zespołowej” – mówiła.
– Spośród wszystkich 18 komisji, kierowanych przez PiS, tylko dwie komisje spotykały się częściej niż komisja polityki społecznej. A aż 10 komisji kierowanych przez PiS spotkało się mniej niż pięć razy, czyli dwa razy mniej niż komisja rodziny, która spotkała się dziesięć razy – ripostował jej przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Warto przypomnieć, że również w poprzedniej kadencji Sejmu niektórymi komisjami kierowały debiutantki. Nikt ich z tego powodu nie odwołał… no ale przecież nie były to działaczki lewicowe.
Bo Lewiatan był przeciw
Jeszcze bardziej kuriozalne były inne „argumenty” przywołane przez PiS. Posłanka Wargocka zarzuciła Biejat, że jej poglądy w kwestii modelu rodziny „nie są podzielane przez większość społeczeństwa”. Zupełnie jakby miało to cokolwiek do rzeczy – posłanka otrzymała kierownictwo w komisji na mocy międzyklubowych ustaleń, w momencie ich zawierania wszyscy, łącznie z PiS, świetnie wiedzieli, jakie postulaty w sprawach praw kobiet i równości małżeńskiej zapisano w programie Lewicy.
Najbardziej absurdalnie, a poniekąd strasznie zabrzmiały jednak jej uwagi w sprawie projektu ustawy o emeryturach minimalnych, złożonego przez Lewicę, a wczoraj odrzuconego właśnie na komisji polityki społecznej dzięki zgodnym głosom PiS i PO. Otóż na niekorzyść Biejat miało świadczyć to, że miał on negatywną opinię Konfederacji Przedsiębiorców i Pracodawców Lewiatan. Tak, taki argument naprawdę padł z ust reprezentantów „prospołecznej” partii.
W dodatku – skandal! – Biejat zarządziła pracę nad projektem w sprawie emerytur po 50 dniach od jego złożenia w Sejmie. W ocenie posłów PiS był to „zbyt szybki” termin.
Wynik głosowania był w zasadzie przesądzony. 19 głosów za odwołaniem, 12 – przeciw. Teraz przewodniczącą komisji będzie, zgodnie z wolą rządzącej partii, Rusecka.
Tępe i prymitywne działanie
Przebieg porannego posiedzenia w komisji podsumował celnie Włodzimierz Czarzasty.
– Wy myślicie „i tak was przegłosujemy”. To tępe i prymitywne działanie i pokazywanie siły. Będziemy przegrywali głosowania, ale będziemy wszędzie o waszych siłowych rozwiązaniach informowali dzień i noc. Mam dosyć tego, że jeśli ze strony Lewicy jest kompromis, uśmiech, to z drugiej strony, partii rządzącej, jest prymitywna siła – skomentował wicemarszałek Sejmu i przewodniczący SLD.
Lewica mimo wszystko zamierza nadal zgłaszać w Sejmie socjaldemokratyczne projekty ustaw i krytykować z takich pozycji PiS-owskie udawane państwo dobrobytu. – PiS boi się Lewicy, boi się Biejat, bo wie, że walczymy o sprawiedliwość społeczną. Lewica się PiSu nie boi. Walczymy dalej – zadeklarowała na Twitterze Marcelina Zawisza.