16 listopada 2024
trybunna-logo

PiS, KO, PSL, Konfederacja przeciw emerytom

Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny opowiedziała się za odrzuceniem projektu nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.

Rozwiązanie przygotowane przez Lewicę zakładało podniesienie najniższej emerytury i renty do 1600 zł, najniższej renty dla osób częściowo niezdolnych do pracy do 1200 zł, zniesienie limitu 30-krotności przy składkach ZUS oraz wprowadzenie pojęcia najwyższej emerytury, która wynosiłaby sześciokrotność minimalnego wynagrodzenia. Co istotne, przeciwko projektowi opowiedzieli się nie tylko posłowie partii rządzącej, ale wszystkie kluby poza Lewicą. Za odrzuceniem projektu głosowało aż 28 posłów, zaledwie czterech było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Posłowie i posłanki, nie tylko PiS-u, ale też opozycji, mogli przecież wnieść dowolne poprawki i rekomendować dalsze prace nad ustawą. Woleli jednak projekt zakładający znaczną pomoc dla najbiedniejszych emerytów i rencistów błyskawicznie odrzucić.

Seniorzy ubożeją

Choć w ostatnich latach mamy do czynienia z szybkim wzrostem gospodarczym, dobrą koniunkturą i niskim poziomem bezrobocia, to rośnie ubóstwo osób starszych. W latach 2016-2018 o blisko 400 tys. wzrosła liczba seniorów żyjących w niedostatku. W 2016 roku było to 33,8 proc. osób w wieku 65+ żyło w gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej minimum socjalnego. W roku 2018 już 37,3 proc. Skokowy wzrost! Równocześnie jeszcze w 2014 roku minimalna emerytura wynosiła 56 proc. płacy minimalnej, a na początku XXI wieku blisko 70 proc. Tymczasem w 2019 roku minimalna emerytura stanowiła już zaledwie 48,9 proc. płacy minimalnej, zaś na ten rok rząd przewidział, że będzie to zaledwie 46,2 proc. Innymi słowy, najniższe emerytury za rządów PiS osiągają rekordowo niskie poziomy. Nawet po przyjęciu rozwiązania Lewicy najniższa emerytura stanowiłaby 61,2 proc. najniższego wynagrodzenia, czyli wciąż znacznie mniej niż w 2001 czy 2002 roku.

Niesprawiedliwy system

Dyskusja nad zniesieniem trzydziestokrotności trwa od wielu miesięcy, ale nie ulega wątpliwości, że utrzymywanie rozwiązania, które pozwala płacić bardzo niskie składki osobom o najwyższych dochodach jest ewenementem w świecie rozwiniętym. W Polsce od wielu lat kwoty przekraczające trzydziestokrotność średniego wynagrodzenia nie są obciążone składkami emerytalnymi. W efekcie osoby o najwyższych dochodach procentowo mają najniższe obciążenia składkowo-podatkowe. Polska to jeden z nielicznych krajów OECD, gdzie stopa zastąpienia, czyli stosunek emerytury do ostatniej pensji, jest niższa dla osób o niskich zarobkach niż dla krezusów. Propozycja Lewicy ma na celu zniwelowanie tej ewidentnej niesprawiedliwości. Trudno pojąć, dlaczego część polityków i partnerów społecznych uważa, że zniesienie zasady trzydziestokrotności byłoby sprzeczne z Konstytucją. Wydaje się, że to raczej jej utrzymanie może pozostawać w konflikcie z ustawą zasadniczą.

Również propozycja wprowadzenia zasady, zgodnie z którą najwyższa emerytura nie mogłaby przekraczać sześciokrotności najniższego wynagrodzenia, wydaje się godna procedowania. Trudno zrozumieć ostry opór wobec tego rozwiązania strony rządowej i organizacji pracodawców, skoro obecny na posiedzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, minister Stanisław Szwed oświadczył, że według jego wiedzy, około 120 osób pobiera emeryturę w wysokości wyższej niż sześciokrotność najniższej ustawowo określonej płacy. A zatem wprowadzenie tego rozwiązania dotyczyłoby bardzo niewielkiej liczby seniorów i w nikłym stopniu ograniczałoby różnice w poziomie emerytur. Niezależnie jednak od oceny rozwiązania zawartego w ustawie, można było nad nim pracować i poddać dalszemu procedowaniu. Okazało się jednak, że gdy chodzi o poprawę sytuacji najbiedniejszych emerytów i niewielką korektę nierówności społecznych, parlamentarzyści PiS, KO, PSL i Konfederacji wspólnie i solidarnie stawiają opór.

Poprzedni

PiS pozbył się posłanki Biejat

Następny

Kłopoty z historią

Zostaw komentarz