Najpierw pielęgniarki z Lublina zaczęły masowo odchodzić na przedłużające się L4. Teraz tę strategię zastosowały ich koleżanki z Biłgoraja. To najwyraźniej jedyny sposób, aby zmusić pracodawców do refleksji nad tym, że ich wynagrodzenia w tym regionie należą do najniższych w Polsce.
Lublinowi się udało: wywalczył 1000 zł podwyżki. Ale szpital udawał, że problemu nie widzi. Dopiero kiedy na zwolnienia poszło 20 procent załogi, dyrekcji zaświtało w głowie, że może chodzić o podwyżki.
Na spotkaniach z pracownikami pojawiały się głosy od pielęgniarek, że ich wynagrodzenia są za niskie i że chcą podwyżek. Nie dostałem jednak żadnego oficjalnego komunikatu dotyczącego np. proponowanych kwot – tłumaczył się w mediach dyrektor Tomasz Kwiatkowski.
Niedomyślni
Ale ze strony pielęgniarek wygląda to nieco inaczej:
– Ponad 130 pielęgniarek z biłgorajskiego szpitala ma 1700–1800 zł brutto zasadniczego wynagrodzenia i to są już kwoty po dodaniu tzw. zembalowego. Wcześniej było to nawet 1400 zł brutto. To jedne z najniższych zarobków pielęgniarek w woj. lubelskim – mówiła Maria Olszak-Winiarska, przewodnicząca Zarządu Regionu Lubelskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Ale wypowiedzi dyrektora każą przypuszczać, że i tak o on uważa się tu za najbardziej pokrzywdzonego: – W związku z nieobecnością części pielęgniarek w pracy byliśmy zmuszeni do zamknięcia oddziału chorób wewnętrznych i przeniesienia pacjentów na inne oddziały, a także wstrzymania zabiegów planowych i pobytów diagnostycznych. Musimy się też posiłkować personelem z sąsiednich szpitali, a także z nocnej i świątecznej opieki. Jest to smutna sytuacja. Powiem szczerze, że widok pustych łóżek i szpitala jest jednym z najbardziej przykrych widoków dla lekarza.
Smutny widok
Bardzo smutnym widokiem dla wykwalifikowanego pracownika jest również przelew w wysokości 1700 zł, mogę się założyć.
– Wynagrodzenia są regulowane ustawą. Trudno mówić o jakichkolwiek podwyżkach, bo spółka jest w stanie upadłości i nie może zaciągać żadnych zobowiązań – oświadczył dyrektor. W poniedziałek 18 czerwca odbyło się spotkanie z udziałem przedstawicieli władz województwa, starosty i NFZ. Przekonywano pielęgniarki, że „działają na szkodę szpitala”. Był też syndyk zarządzający placówką.
Zapomnijcie o podwyżkach
– Proszę się uspokoić i wrócić do pacy wykonujemy kontrakt i to jest najlepsza droga do tego, żeby udało nam się szpital płynnie przeprowadzić przez ten trudny okres – apelował do pielęgniarek.
Starosta też nie widział nadziei na podwyżki: – To prosta droga do likwidacji szpitala, który jest przecież bardzo potrzebny w Biłgoraju. Zależy nam na tym, żeby on funkcjonował. Ale przy ograniczonej ilości oddziałów automatycznie ograniczamy ilość procedur, a co za tym idzie zmniejszają się środki z NFZ. Należy wykonywać więc jak najwięcej procedur, a do tego potrzebni są pracownicy.
Porozumienia nie ma. Pielęgniarki apelują ze swojej strony o racjonalizację płac. A dyrekcja czeka na uprawomocnienie się wyroku o upadłości. Wtedy, jak podaje lokalna prasa, zaistnieje szansa, że szpital zostanie przejęty np. przez starostwo powiatowe.