20 listopada 2024
trybunna-logo

Pedofila goń!

Minister Ziobro postanowił upublicznić rejestr najgroźniejszych pedofilów i gwałcicieli, którzy odsiadują kary pozbawienia wolności, bądź ich wyroki jeszcze się nie zatarły.. Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości można obejrzeć ich zdjęcia, poznać personalia, datę urodzenia oraz miejsce zamieszkania.

Jaka będzie skuteczność upublicznienia tych danych, jeżeli chodzi o obniżenie liczby przestępstw seksualnych wobec małoletnich poniżej 15. roku życia? Żadna. Ludzie nie znają nazwisk wszystkich sąsiadów z osiedla, ulicy czy bloku, a imiona też nieczęsto. Wygląd też bardzo łatwo zmienić. Czy teraz gospodarz Anioł będzie chodził po domach i pytał o imię, nazwisko i datę urodzenia? Wątpię.
Co ma wynikać, poza faktem ujawnienia „tu mieszka pedofil” (nikt nie jest zobowiązany mieszkać pod adresem swojego zameldowania), z upublicznienia rejestru? Czy uświadomieni sąsiedzi będą śledzić przestępcę dzień i noc, jeździć za nim samochodem/komunikacją miejską/latać samolotem, sprawdzając bez przerwy, co robi? Nierealne. Lepiej im się będzie żyło ze świadomością, że za ścianą mieszka pedofil? Ja uważam, że żyło by im się jeszcze lepiej, gdyby mieli pełną świadomość, że za inną ścianą mieszka złodziej, za kolejną przestępca gospodarczy, dalej facet nie płacący ZUS, a piętro niżej alimenciarz, a na parterze pani, która pracuje w agencji towarzyskiej. Taaaak, społeczeństwo „ma prawo wiedzieć”. Wówczas nam wszystkim będzie się żyło wyśmienicie. Do momentu, kiedy Ziobro nie wpadnie na pomysł upublicznienia czegoś o nas samych. „Tu mieszka komunista”. „Tu mieszka Żyd”. „Tu mieszka chory na AIDS”. Ludzie mają prawo wiedzieć!
Państwo ceduje na obywateli obowiązek zapewnienia ochrony dzieci przed przestępstwami o charakterze pedofilskim, równocześnie odbierając prawo do powrotu przestępcy do społeczeństwa, a wy się cieszycie. Następnie będziecie się cieszyć, kiedy państwo, uzasadniając tę decyzję m. in. potrzebą obrony prawych obywateli przed grasującymi pedofilami, wprowadzi swobodny dostęp do broni palnej. Następnie będziecie się cieszyć z wprowadzenia kary śmierci. Następnie odkryjecie, że niepostrzeżenie znaleźliście się w państwie totalitarnym, a sąsiad za ścianą nadal molestuje córkę na przemian z gwałceniem żony, ale „o tym się nie mówi, bo to rodzinne sprawy”.

KOMENTARZ

Ziobro zjadł swój ogon

Ministerstwo Sprawiedliwości upublicznieniem rejestru „najgroźniejszych” przestępców seksualnych strzeliło sobie samobója i powinno uświadomić to sobie równie szybko, jak szybko odtrąbiło sukces.
W Małopolsce niektórzy przeczytali rejestr bardzo dokładnie. Wtem! Odkryli, że na liście hańby jest m.in. Marek K., pracownik Domu Kultury w Wolbromiu. Mężczyzna rzeczywiście był karany. Do placówki został skierowany na staż z Urzędu Pracy. Był „zaangażowanym pracownikiem, kochał pracować w drewnie, od niego wychodziło wiele inicjatyw, jak budowa karmników czy ławek przed Domem Kultury” – powiedzieli o nim stropieni pracodawcy, kiedy zgłosiła się do nich „Gazeta Krakowska” po tym, jak mężczyzna został namierzony.
Akcja rozegrała się błyskawicznie. Rodzice podopiecznych Marka K., którymi zajmował się w Domu Kultury, poinformowali dyrekcję. Dyrektor ogłosił na Facebooku, że nie ma wyboru, musi Marka K. zwolnić. Uznano go za pedofila.
We wtorek 2 stycznia po południu nagłówki krzyczały: „Jest już pierwszy sukces rejestru Ziobry! Wystarczył jeden dzień!”. Tylko, że niezupełnie.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Marek K. został skazany w 1991 roku w Olsztynie m.in za dwa gwałty, w tym jeden ze szczególnym okrucieństwem. W akcie oskarżenia nie ma jednak żadnej informacji o tym, że pokrzywdzonymi były dzieci. Ponoć ofiary miały ukończone 20 lat.
– Marek K. otrzymał karę łączną, która wyniosła 6 lat pozbawienia wolności i 3 lata pozbawienia praw publicznych. Oprócz gwałtów, został też skazany m.in. za rozbój – powiedział Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie ds. karnych Olgierd Dąbrowski-Żegalski.
Teraz policja sprawdzi, czy Dom Kultury naruszył prawo, zatrudniając Marka K. Cała sprawa jest jednak, najdelikatniej rzecz ujmując, śmierdząca. Jeżeli głównym powodem niepokoju dla rodziców dzieci uczęszczających na warsztaty prowadzone przez Marka K. miała być jego rzekomo pedofilska przeszłość, to rejestr powoduje tylko niepotrzebną panikę oraz nagonkę na człowieka, który ma prawo do resocjalizacji po odbyciu kary.
Potwierdzają się wątpliwości ekspertów: Polskie Towarzystwo Seksuologiczne uważa bowiem pomysł Ziobry za nieskuteczny. Krytycznie na temat upublicznienia danych skazanych za przestępstwa seksualne wypowiedział się również Adam Bodnar. Według Rzecznika Praw Obywatelskich takie napiętnowanie drastycznie zmniejsza szansę na terapię i powrót do normalnego życia w społeczeństwie.

(WK)

Poprzedni

Z kim do wyborów?

Następny

Polacy wciąż klepią biedę