Przyszedł czas decyzji. Ale tu nie chodzi o ułożenie list wyborczych i kształt kampanii wyborczej. Tu idzie o przyszłość naszego kraju i naszych dzieci. Czy będziemy żyli w demokratycznym, praworządnym kraju, czy też populistycznej autokracji? Nie miejcie złudzeń. Jeszcze cztery lata rządów PiS-u, a nie poznacie swojego kraju. To będzie państwo zamordyzmu ideologicznego i kulturowego, trzymanych za pysk przedsiębiorców i wszechwładnych służb bezpieczeństwa. Państwo koncesjonowanej lewicy i prawicy, z systemem wyborczym zapewniającym zwycięstwo partii rządzącej, bez samodzielnych samorządów i fasadowym życiem politycznym.
Po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wszystko jest możliwe.
To będzie także państwo bez przyjaciół zewnętrznych. Wrogów będziemy mieli blisko, a sojuszników daleko za oceanem. Wracamy więc do II Rzeczypospolitej z tragicznym finałem września 1939 roku. Po agresji Rosji na Ukrainę nie ma już trwałych i pewnych granic w Europie. Żadnemu państwu nie jest nic dane na zawsze. Kto o tym nie pamięta, ten nic nie rozumie ze współczesnego świata i problemów globalizacji. Co gorsza, opacznie rozumie własna historię i nie pozwala wyciągać z niej wniosków.
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest partią polskiego patriotyzmu i polskiej odpowiedzialności. Rządziliśmy w Polsce przez 8 lat, przez 10 lat mieliśmy swojego prezydenta. Można nam zarzucić wiele rzeczy, ale nigdy, w najmniejszym stopniu, nie można nam zarzucić, że naraziliśmy na jakiekolwiek ryzyko interes narodu i i państwa polskiego. Wręcz przeciwnie, to podpis polskiego prezydenta widnieje pod aktem akcesji do NATO; a podpis polskiego, eseldowskiego premiera – pierwszego przewodniczącego naszej partii – widnieje pod aktem akcesji do Unii Europejskiej. To my daliśmy państwu nowoczesną Konstytucję i plan Grzegorza Kołodki, który przestawił 25 lat temu polską gospodarkę na tory rozwoju gospodarczego, służącego do dziś państwu i ludziom.
Nasze dziedzictwo zobowiązuje. To nie jest tak, że jest kolizja pomiędzy ideą socjaldemokracji a dobrem państwa i narodu polskiego. To wartości współistniejące, wzajemnie się wspierające. Nie rezygnujemy z budowania demokratycznego społeczeństwa równości i sprawiedliwości społecznej, państwa respektującego wszystkie prawa człowieka i obywatela, cywilizacji opartej na twórczym wykorzystanie różnic , jakie dzielą nas jako ludzi, jako jednostki. Obojętnie: kobieta czy mężczyzna, wierzący i niewierzący, Polak czy Białorusin, Ślązak i Kaszub, hetero czy homoseksualista – wzbogacając nasze życie społeczne służy tej samej ojczyźnie. Nikomu nie chcemy zaglądać do mózgów i do sypialni, do książek, które czyta i filmów, które ogląda i wiar, które wyznaje. Każdego chcemy i będziemy oceniać wedle tego co robi w domenie publicznej, co robi dla wspólnego, narodowego i państwowego interesu.
Ale w tym wszystkim musimy trzymać się ziemi, trzymać się realiów. Nie możemy obiecywać wszystkim powszechnej szczęśliwości, rozdawać wirtualnych miliardów, udawać, że najważniejszym segmentem gospodarki jest przemysł drukujący banknoty.
Populizm progresywny jest tak samo groźny jak populizm prawicowy. Polityka uprawiana tylko po to, aby zostać premierem jest polityką bez wartości. Abstrahowanie od realiów hasłem „to nie nasza wojna” jest brakiem odpowiedzialności. Nie można być miłym dla wszystkich – nie wszyscy na to zasługują.
To prosta droga do greckiego wariantu, za który zapłacą najuboższe warstwy społeczeństwa. Wzrost zamożności społeczeństwa prowadzi przede wszystkim przez wzrost wynagrodzeń za pracę, a nie poprzez rozdawnictwo zasiłków. I temu problemowi warto poświęcić więcej niż dotychczas uwagi.
To się może dokonać tylko w warunkach pokoju społecznego, wiemy jak to zrobić , mamy doświadczenie Okrągłego Stołu. My nie będziemy wywoływać wojen domowych i kreować nowych podziałów społecznych. To co chcemy odwojować – od kościoła, od krezusów wzbogaconych na pracy ludzkiej, od propagandzistów oszukujących ludzi i polityków nie dbających o państwo – zrobimy nie odwołując się do przemocy, usłużnych prokuratorów i lizusowatych urzędników państwowych. Bez odwoływania się do populizmu, wytwarzającego iluzję, że wszystko da się łatwo zrobić. Takie postawy nie służą Polsce, ani naszej lewicowej sprawie.
Rok 2019 przyniesie zasadnicze rozstrzygnięcia w sprawie naszej polskiej przyszłości. Przed nami wybory. Pierwsze – do Parlamentu Europejskiego – rozstrzygną ważne kwestie. Jedna z nich – to zatrzymanie populizmu prawicowego: nacjonalizmów i rewindykacji historycznych. Od ich wyniku zależy, czy ograniczymy wpływ na Europę tych wszystkich, którzy chcieliby powrotu do Europy jako kontynentu narodowych egoizmów, waśni i sporów jako żywo przypominających Europe weimarską. To ta Europa zrodziła faszyzm i II wojnę światową, ze skutkami której walczyło cztery pokolenia Europejczyków. Takie powtórki z historii nie chce chyba nikt z nas. Wokół takiej idei musimy zorganizować wszystkie siły polityczne w Polsce. Oprócz narodowców, którzy chcą iść z Putinem przeciw Europie i oprócz partii rządzącej, która chce tego samego i pomocy szuka u Donalda Trumpa.
PSL, PO, Nowoczesna, Zieloni, SLD Lewica Razem – mamy takie samo stanowisko. Jak najwięcej posłanek i posłów musi wziąć odpowiedzialność za Europę. Wspólnie, razem musimy wziąć odpowiedzialność za Europę!
My chcemy iść razem z Europą. Pragniemy dalszej integracji, jesteśmy gotowi rozpocząć proces przyjmowania euro, a wraz z nim europejskich standardów wynagrodzeń i polityki socjalnej. Będziemy walczyć o europejską płacę minimalną; oczekujemy, iż Polska dołączy do unii bankowej, pragniemy budowy europejskiej armii.
Więcej Polski w Europie i więcej Europy w Polsce – to nadal nasze hasło. Jeśli tak – to stawiamy sobie dwa cele: utrzymać, a nawet powiększyć reprezentację SLD w Parlamencie Europejskim i wzmocnić Partię Europejskich Socjalistów, formację której cele zbieżne są z naszymi.
Droga ku temu – moim zdaniem – prowadzi poprzez szeroką koalicję sił proeuropejskich w Polsce. Chcemy iść razem, ale pod własnymi znakami i do macierzystych frakcji ideowych. Skoro wróg jest jeden, to musi walczyć z nim jedna armia. A w niej rozmaite wojska, ale z tą samą myślą przewodnią. Trzeba wygrać i wiemy jak to zrobić. Potrzeba nam woli współpracy i poczucia lojalności, czytelnych zasad i dobrego porozumienia uwzględniającego niezbędna konieczności, ale wykorzystującego każdą szansę. Widzę możliwość takiego porozumienia.
Dlaczego Donald Trump i PiS wygrywają wybory? Ponieważ potrafią zmobilizować różne, czasem przeciwstawne grupy pod jednym sztandarem. My też mamy takie wartości!!! Unia Europejska, Konstytucja, praworządność, nowoczesność, tolerancja i demokracja! Mamy ludzi, którzy to reprezentują: premierów Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Belkę oraz wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego Bogusława Liberadzkiego, Janusza Zemke, Jerzego Wenderlicha, Małgorzatę Sekułę-Szmajdzińską, Marka Balta, Andrzeja Szejnę, Riada Haidara i Katarzynę Piekarską.
Wierzę, że SLD ma tak silną tożsamość i historię, iż nie zniknie w tym bloku. Polska nie rozmyła się w Unii Europejskiej, a Sojusz nie rozmyje się w bloku walczącym o dobrą przyszłość dla naszych dzieci!!!
Jeśli wygramy te walkę, to tę zasadę chcielibyśmy utrzymać także w wyborach krajowych, jesienią 2019 roku. Rozstrzygną o tym członkowie naszej partii w referendum, ale aby miało ono sens wpierw trzeba wygrać w maju.