W najbliższych dniach PIS na posiedzeniu Sejmu podda pod głosowanie uchwałę o powołaniu sejmowej komisji śledczej ws. afery Amber Gold. Będzie liczyła 9 osób, 5, to będą posłowie PiS. Przewodniczącą komisji będzie najprawdopodobniej Małgorzata Wasserman.
W marcu tego roku rozpoczął się proces przeciwko prezesowi spółki Amber Gold Marcinowi P. i jego żonie Katarzynie P., którzy są oskarżeni m.in. o oszustwo znacznej wartości i pranie brudnych pieniędzy. Akt oskarżenia z Prokuratury Okręgowej w Łodzi wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 r.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji – od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku – które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych pieniędzy. Prokuratura wszczęła śledztwo. Zdaniem śledczych spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a właściciele bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku. Klienci przy zawieraniu umów byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy – zapewniano ich, że za pieniądze kupowane będzie złoto, srebro lub platyna. Obok oszustwa znacznej wartości oskarżonym zarzuca się także pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów parabanku. Oskarżeni wielokrotnie przelewali je na różne konta bankowe, m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów.
Ostatecznie zainwestowane pieniądze przed upadkiem spółki odzyskało zaledwie ok. 3 tys. z prawie 19 tys. klientów.
Ale Amber Gold, to nie tylko parabank, to także inne interesy. M.in. linia samolotowa. Prasa prawicowa od chwili wybuchy afery nie ma wątpliwości, że Amber Gold mógł wyrosnąć w Gdański tylko dzięki układom z Platformą Obywatelską, która wówczas rządziła tym miastem niepodzielnie. Gdy jeszcze okazało się, że z jedną z firm należących do Amber Gold współpracował syn Donalda Tuska, wszystko dla oponentów premiera stało się jasne. Jak się wydaje, zadaniem komisji śledczej będzie więc procesowe udokumentowanie, tego, „co i tak wszyscy wiedzą”. Wszyscy w PiS, oczywiście.