Już niebawem polski orzeł zyska dodatkowe uzbrojenie. Trzy zęby. Pierwszy na Rosję, drugi na Niemców, a trzeci na wszelki wypadek.
Orzeł wzrośnie w siłę, bo „może postać związek mający naprawdę potężne podstawy”. Ponad 800 tysięcy kilometrów kwadratowych i 70 milionów mieszkańców. Oś Warszawa – Kijów. Sojusz Orła i Tryzuba.
Ojcem nowego geopolitycznego tworu jest pan prezes Kaczyński. On podczas ostatniej kijowskiej wyprawy zauważył, że Polacy i Ukraińcy są „jednak z jednego pnia”. I nawet „kiedy jeden mówi po polsku, drugi po ukraińsku, to się rozumiemy”.
Skoro prezes Oś wymyślił, to do jej montażu posłał swego Dworczyka. Pana ministra Michała, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Kawalera zacnego i zawadiakę przedniego. Ten od razu polityków ukraińskich na glebę sprowadził: „Uważacie, że wasze miejsce jest przy stole z największymi krajami UE. I to prawda, jesteście tam. Tyle że nie zauważacie, iż jesteście traktowani nie jako uczestnik obiadu, lecz danie przeznaczone do skonsumowania”. Dlatego dość już biegania w ukłonach do Berlina. Teraz Warszawy się trzymajcie, a godne miejsce przy stole szablą wam wyrąbiemy. „Szansa jest ogromna, choć powtarzam: będzie to szalenie trudne do realizacji, bo nasi wschodni i zachodni sąsiedzi zrobią wszystko, by do takiego sojuszu nie doszło”, zdradza swe sekretne obawy minister Dworczyk w kaczystowskim tygodniku „Sieci”.
Elity PiS od dawna mają kompleks bytu drugorzędnego, lekceważonego w Unii Europejskiej. Mocarstwowa duma nie pozwoliła im pozostać jedynie jednym z kątów Trójkąta Weimarskiego. Dlatego wymyślili alternatywne Trójmorze pod Warszawy przewodem. Wcześniej próbowali zdominować Grupę Wyszehradzką. W międzyczasie powstała Oś Warszawa – Budapeszt planująca obrobienie „brukselskiej stajni”. I lizusowski „Fort Trump”. I sojusz faszyzujących zamordystów z Marine Le Pen, Matteo Salvinim i Viktorem Orbanem.
Ale wojna rosyjsko – ukraińska zmusiła USA, NATO i Unię Europejską do nadzwyczajnej jedności. Pan prezydent Duda i rząd Zjednoczonej Prawicy żwawo przeszli pod komendę prezydenta Bidena. Państwo polskie zostało, używając terminologii filmowej, jednym z producentów podwykonawczych nowej „Zimnej wojny”.
Ale duch knucia w PiS nie zgasnął. Jeszcze się wojna na Ukrainie nie skończyła, a już polskie knuje proponują Ukraińcom nową intrygę. Wojnę na dwa fronty. Militarną z Rosją i polityczną z Niemcami. Szansę na wspólny „historyczny sukces”. W rzeczywistości Oś Warszawa – Kijów ma szanse jeszcze bardziej skłócić Polskę z Rosją, Niemcami, Francją. Z dotychczasowymi węgierskimi sojusznikami. Z panią Le Pen i z panem Salvinim też.
Rosji, Niemiec i Węgier nowa Oś nie wygumkuje. ZA to w dziś bratnich USA władza może się juto zmienić. Na mniej pro ukraińską. Wojna na Ukrainie też nie będzie trwać wiecznie. Przyjdzie czas odbudowy, czas innych producentów podwykonawczych. Kijów ruszy wtedy do Berlina, Paryża, Stambułu, Londynu, Pekinu. Tam będą technologie i kredyty. Samotny, biały orzeł dumnie wyszczerzy pożyczone mu zęby.