W 1956 r. na Węgrzech popularne było hasło „Lengyelország példát mutat, kövessük a magyar utat”, co w rymowanym, acz nie dosłownym, tłumaczeniu oznacza „Polska jest przykładem, Węgry pójdą jej śladem”. Po latach role się odwróciły. To Węgry stają się dla Polski przykładem do naśladowania.
Jak zauważa szewc Fabisiak, powyższe odnosi się do polityki wewnętrznej, jednak co do zagranicznej to nie już za bardzo. W odróżnieniu od polskiej politycznej amatorszczyzny Viktor Orbán jest zawodowcem i prowadzi własną a nie amerykańską politykę zagraniczną. Zawodowiec to również pragmatyk mający na uwadze interesy i potrzeby własnego kraju. I tak jest w przypadku Orbána, choć jego ksenofobiczne i antyimigranckie stanowisko musi budzić sprzeciw z czysto humanitarnego punktu widzenia. Różnice pomiędzy władzami węgierskimi i polskimi są szczególnie widoczne w odniesieniu do stosunków z Rosją. Orbán w relacjach z Moskwą kieruje się nie antyrosyjską obsesją, lecz zrozumieniem tego, że na dobrych stosunkach z sąsiadem można więcej zyskać niż stracić. Przy współpracy z Rosją na Węgrzech buduje się elektrownię atomową. Szewc Fabisiak nie jest zwolennikiem energetyki jądrowej uważając, że ewentualna nawet parominutowa awaria takiej elektrowni spowoduje o wiele groźniejsze skutki niż systematyczne podtruwanie atmosfery węglowymi spalinami. Zatem naszym naddunajskim bratankom należy jedynie życzyć bezawaryjnej pracy atomowego dostarczyciela energii. Kolejnym przejawem węgierskiego pragmatyzmu jest podejście do najważniejszego obecnie problemu tj. walki z wirusową pandemią. Podczas gdy nasi decydenci pospołu z ich europejskimi odpowiednikami biadolili, skądinąd słusznie, nad zmniejszeniem dostaw szczepionek zaakceptowanych przez Europejską Agencję Leków, to Orbán nie oglądając się na agencyjne rekomendacje ściągnął z Rosji tamtejszą szczepionkę Sputnik V. Wyszedł z racjonalnego założenia, że lepiej dać się ludziom szczepić rosyjskim preparatem niż czekać aż zaakceptowani przez agencję dostawcy uporają się ze swoimi produkcyjnymi problemami.
Orbán nie obcyndala się również jeśli chodzi o stosunki z Ukrainą. Nie potępił przyłączenia Krymu do Rosji w odróżnieniu od tych rządów, w tym oczywiście polskiego, które owo przyłączenie nazywają aneksją. Węgierski premier potrafi kalkulować i wie, że bardziej mu się opłacają dobre stosunki z silną Rosją niż ze słabnącą Ukrainą – zauważa szewc Fabisiak. Ponadto umie zadbać o interesy mieszkającej na Ukrainie węgierskiej mniejszości poddanej nacjonalistycznym naciskom ze strony władz w Kijowie. Nie podoba się to specjaliście od prywatyzacji a obecnie europodeputowanemu Januszowi Lewandowskiemu, który taką politykę nazwał wbijaniem noża w plecy Ukrainie. Ze strony polskiej nikt Ukrainie noża nigdzie nie wbija i w związku z tym olewa się sytuację mieszkających tam Polaków.
O Orbánie stało się ostatnio głośno z racji trójstronnego spotkania tracących unijny grunt polityków z Węgier, Włoch oraz Polski. Liczni komentatorzy zwracają uwagę na fakt, iż chwilowo zawieszona a faktycznie wysiudana z europarlamentarnej chadeckiej frakcji o nazwie Europejska Partia Ludowa, mającej z Węgierską Republiką Ludową tyle wspólnego co Viktor Orbán z Jánosem Kádárem, rządząca na Węgrzech partia FIDESZ musi sobie znaleźć w PE odpowiedni przyczółek a nie szpanować posłami niezrzeszonymi. Szuka zatem popleczników i znalazła ich w postaci przywódcy Ligi Północnej Matteo Salviniego i reprezentującego PiS Mateusza Morawieckiego. Być może do tego szacownego grona dołączy jeszcze kolejny unijny prawicowy konserwatysta, mianowicie lider Słoweńskiej Partii Demokratycznej i obecny premier Słowenii Janez Janša wobec którego pięć partii opozycyjnych wystąpiło o wszczęcie procedury impeachmentu. Wprawdzie premierowi w kutym udało się przeżyć wniosek o votum nieufności jednak teraz nie będzie to już takie pewne. Jego centroprawicowa rządząca koalicja dysponuje bowiem równą połową parlamentarnych mandatów a w ostatnich miesiącach kilku posłów odeszło z obozu rządzącego. W przypadku odsunięcia słoweńskiego premiera od władzy może on się decydować na podłączenie się do bloku Orbána. Słoweński parlament ma 60 dni na rozpatrzenie wniosku o impeachment co oznacza, że Viktor Orbán musi jeszcze poczekać co najmniej dwa miesiące na rozbudowę swojej stajni.
Polskich komentatorów bardziej podniecają dobre stosunki Orbána z Rosją niż polityczny program owych trzech panów, co – zdaniem szewca Fabisiaka – ma większe znaczenie niż stosunki zewnętrzne mające wymiar drugorzędny. Natomiast polityczne credo wspomnianych tu polityków daje dużo do myślenia ile ktoś potrafiłby wyciągnąć z tego wnioski a nie jedynie kultywować antyrosyjskie fobie. Otóż generalna linia programowa FIDESZ, Ligi Północnej i PiS zakłada tworzenie państwa a także, jak wynika z ich ambicjonalnych przechwałek, całej Europy na powrocie do XIX-wiecznego modelu opartego o konserwatywne zasady ówcześnie rozumianego chrześcijaństwa, gdzie najważniejsze są tradycyjne wywodzące się z chrześcijaństwa wartości wśród których można by się doszukać takiej choćby wartości jak usytuowanie kobiety na pozycji kucharki-wychowawczyni. Taka wizja jednak w daleko mniejszym stopniu interesuje naszych rodzimych komentatorów niż dywagacje nad czy tym promoskiewskiemu Orbánowi uda się zawrzeć trwa sojusz z antyrosyjskim Kaczyńskim i jakie to może mieć konsekwencje dla przyszłości Unii Europejskiej. Szewc Fabisiak uważa, że raczej znikome jako że znikomy jest wpływ tych panów na unijną rzeczywistość.