5 marca, w Zamościu, mieście rodzinnym Róży Luksemburg, Lewica zorganizowała happening z okazji 150 rocznicy urodzin swojej, najbardziej znanej, mieszkanki. Na Rynku Wielkim, naprzeciwko kamienicy, w której Róża Luksemburg przyszła na świat.
Wszystko zaczęło się o 14, choć już na kwadrans przed, na zamojskiej starówce zaczęli pojawiać się pierwsi zainteresowani. Ostatecznie obchody zgromadziły kilkudziesięciu członków i sympatyków Lewicy z miasta. To i tak całkiem niezły wynik, zważywszy na środek dnia pracy i dojmujący chłód, potęgowany przez wiatr, który cały czas towarzyszył zebranym.
Przybyłych powitał Janusz Kupczyk, zamojski radny klubu Lewicy. W pierwszych słowach przywołał postać solenizantki. Mówił o historii ruchu robotniczego i wpływie myśli i prac Róży Luksemburg na jego kształt. Po nim głos zabrał poseł Jacek Czerniak. Wspomniał m.in. o prezentyzmie, kierunku analizy historycznej, polegającym na ocenie zdarzeń, faktów, poglądów i ocen z przeszłości ze współczesnej perspektywy. To właśnie za jego pomocą pisowska władza rozprawia się z niewygodną dla nich historią, w tym z Różą Luksemburg, a pozwala gloryfikować zbrodniarzy strzelających do bezbronnych, zwanych dumnie „żołnierzami wyklętymi”. Swoją drogą, warto w tym miejscu przypomnieć, że dzień pamięci żołnierzy wyklętych ustanowił, w trakcie trwania swojej kadencji, prezydent Bronisław Komorowski. Na koniec kilka słów do zebranych skierował, zaproszony przez organizatorów, prezes polskiej filii fundacji Róży Luksemburg, dr Holger Polit.
Po części oficjalnej działacze, radni i zaproszeni goście, rozdali mieszkańcom, którzy tego dnia przechadzali się po starówce, 150 czerwonych róż. Złożono również pamiątkowy wieniec pod domem rodzinnym Róży Luksemburg. Pamiątkowa tablica, którą odsłonięto w 1979 r, a którą trzy lata temu zdemontował prezydent miasta Andrzej Wnuk, na wniosek ówczesnego wojewody, Przemysława Czarnka, spoczywa do dziś w magazynie zamojskiego magistratu.