Jarek Ważny
Jeden poseł mnie pyta, co ja sądzę o lex TVN, a ja mu na to, że zasadniczo to się nawet trochę cieszę, bo zawsze mnie o cieszy, kiedy się jakiś mały grajek próbuje się postawić Amerykanom, tylko nie bardzo wiem co ma z tego wynikać, kiedy kupujemy w tym samym czasie amerykańskie czołgi. Ale pomysł sam w sobie nie głupi, bo jakby się przyjrzeć regulacjom medialnym w państwach zachodu, to okazuje się, że nie za taki pluralizm Wałęsa skakał przez płot.
W Niemczech ongiś próbowała wejść na rynek stacja RTL, nadająca z Luksemburga. Pobyła, pobyła, ale się zmyła. Od tego czasu w Reichu istnieją tylko niemieccy nadawcy. O innej, niż brytyjskiej własności względem mediów pisanych i elektronicznych, na Wyspach nikt nawet nie śni. Podobnie w Szwecji czy Norwegii. Nie jest bowiem tak, jak wmawiał nam przez lata naczelny ekonom, że kapitał nie ma narodowości. Każdy, średnio rozgarnięty obywatel już dziś wie, choćby przez empirię, że jest zupełnie odwrotnie. W mediach tak samo. Media ponadto są na tyle specyficznym biznesem, że prócz rozrywki, dostarczają też informacji, a te odpowiednio pozycjonują i komentują. I nikt mi nie powie, że własność nie ma tu nic do gadania. Zresztą, wystarczy popatrzeć i porównać przekazy tych i owych. Bezstronności nigdy w mediach nie uświadczymy, ale przynajmniej można by się do niej zbliżać. Z tego punktu widzenia, działania nasz czy węgierskie, oczywiście, mogą być obśmiane, jako konsekwentne kroczenie w stronę putinowskiej Rosji, jeno niech pierwej każdy jeden krytykant spojrzy obiektywnym okiem na Zachód. Tam żadne, szanujące się społeczeństwo i rząd nawet nie śni o tym, żeby tak ważny odcinek jak media, oddać na pastwę wolnego rynku, gdzie może go sobie zakupić kto chce; jak chce, kształtować dyskurs i manipulować opinią. A w każdym, państwowym działaniu idzie wszak o to, żeby działać zgodnie z narodowym interesem. Żeby ludziom przychylić nieba, lub przynajmniej, oddalić odeń piekielny krąg. Swoim ludziom, nie cudzym. I choćby nie wiem jak Zachód był proludzki, empatyczny i otwarty, to każde państwo starej Unii gra na siebie. Jeśli oczywiście ma mądrych przywódców, a większość ma. Po co jest Nord Stream? Żeby podkurwić Kaczyńskiego i Amerykę? Nie, jest po to, żeby Niemcy płacili taniej za gaz, a reszta Europy niech się buja. Gdybym był Niemcami, robiłbym dokładnie tak samo.
Z drugiej strony, co podnoszą krytykanci repolonizacji mediów, i po części mają rację, istnieje groźba, że przejmując kontrolę nad prasą, radiem i telewizją, uczyni się z nich pas transmisyjny władzy względem obywateli, jak to było za komuny. Wszyscy będą tłuc to samo, jak dziś TVP, której na trzeźwo oglądać nie sposób. Rzeczywiście, jest taka szansa. Dziś już czyści się na potęgę redakcje lokalnych gazet przejętych przez Orlen, zastępując dziennikarzy z doświadczeniem, swoimi. Niektórzy ubiegają gilotynę i rzucają papierami sami z siebie. Czego by jednak nie mówić o prasie drukowanej, siła jej rażenia jest dziś cokolwiek średnia. I będzie coraz mniejsza, czy tego chcemy, czy nie. Naturalnie, dla demokracji i walki o prawdę to zła wiadomość, ale z punktu widzenia mocy propagandowych, nie oszukujmy się, kilka odkupionych od Niemca gazet, PiS-owi wyborów nie wygra. O telewizję jednak należy się bić, bo pogłoski o jej rychłej śmierci, są, jak na razie, mocno przesadzone. Zakładając, że PiS-owi uda się obłaskawić amerykańskich panów i dopchną kolanem deal z przejęciem TVN-u, zastanawiam się, jak powinna wyglądać dalsza rozgrywka i polityka względem stacji. Wywalić wszystkich niepokornych i zastąpić ich narybkiem od Rydzyka, to trochę, nawet jak na PiS, zbyt łopatologiczne. Istnieje ryzyko, że naród się w tym połapie. Gdybym dowierzał, że w partii rządzącej są ludzie, którzy potrafią manewrować na styku biznesu i miękkiej dyplomacji bez nahaja przy pasie, postawiłbym parę groszy na to, że od paru miesięcy trwają zaawansowane rozmowy z kierownictwem stacji, w jaki sposób przeprowadzić na antenach aksamitną rewolucję przekazu, tak, żeby w oczach człowieka który ogląda „Szkło kontaktowe” i ceni za rzetelność Monikę Olejnik, trochę zyskać. A to jest do zrobieni. Wymaga czasu i pieniędzy, ale idzie to uczynić, oczywiście pod warunkiem, że biorą się za to profesjonaliści, a nie Marek Suski z Jackiem Sasinem. Wystarczy spojrzeć na przykład Polsatu, który przeszedł na pozycje bardzo umiarkowane, zmieniając, w zasadzie z miesiąc na miesiąc, ostry, antyrządowy kurs.
Kończąc wątek polskich mediów, które winne polskimi zostać, pragnę jedynie na koniec złożyć serdeczne kondolencje zarządowi Nowej Lewicy i Włodzimierzowi Czarzastemu, za to, że na naszych oczach grzebie dorobek tych kilkunastu procent z ostatnich wyborów. Usuwanie niewygodnych rywali za pomocą podpisu na glejcie? Donald Tusk by się nie powstydził. Ja się jednak wstydzę. Za to co widzę. Dobrze, że żadna telewizja tego nie pokaże…