PiS znalazł nowego wroga. Związki zawodowe. Te polskie, nie niemieckie, ani transpłciowe. Skoro w Polsce brakuje już węgla, cukru, chrustu, a przede wszystkim pieniędzy w portfelach, to powinno zabraknąć też strajków.
Świat pracy nie może protestować teraz przeciwko tej władzy. Warcholić, jątrzyć, judzić. Tracić czas potrzebny mu na zbieranie opału, ocieplanie mieszkań, zaciskanie zębów.
Dlatego rząd szykuje projekt ograniczający prawa związków zawodowych. Dzięki niemu wiele organizacji związkowych straci możliwości legalnej organizacji strajków. Zakazane będą też strajki solidarnościowe. Bardzo skuteczne w wywieraniu presji. Popularne w państwach zachodniej Europy, gdzie związki zawodowe są powszechnymi i uznanymi obrońcami praw pracowniczych.
Zresztą już teraz obowiązujące prawo silnie je ogranicza. Można solidarnościowo zastrajkować jedynie w interesie pracowników, którzy prawa do strajku nie mają. Nowy projekt sprawi, że nie będzie można strajkować w obronie urzędników administracji państwowej, skarbówki, policji czy wojska. To sprawi, że ci pracownicy będą skazani na łaskę elit PiS.
„Celem rządu wydaje się pacyfikacja bojowych, niezależnych od władzy związków w spółkach Skarbu Państwa, np. w Poczcie Polskiej i w państwowych instytucjach, jak ZUS albo Krajowa Administracja Skarbowa. W państwowych podmiotach często te mniejsze związki walczą o pracowników, większe zaś żyją w zgodzie z finansującą je spółką”, skomentował dla „Gazety Wyborczej” Piotr Szumlewicz ze Związkowej Alternatywy.
Za dni parę, przy okazji kolejnej rocznicy Porozumień Sierpniowych, rządzące elity PiS gromko przypomną swój „solidarnościowy” ethos i rodowód. Swoje wielkie, historyczne zasługi dla budowy „wolnej Polski”.
Odkurzą bohaterskiego, koniecznie „świętej pamięci”, Lecha Kaczyńskiego, herosa krajowego antykomunizmu i aktywnego współorganizatora ówczesnych strajków. Solidarnościowych rzecz jasna!
„Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się!” – takie zawołanie wypisano w 1980 roku na transparencie wiszącym nad bramą strajkującej Stoczni Gdańskiej.
Tamten strajk robotnicy wygrali, bo mieli za sobą setki innych polskich zakładów pracy strajkujących wtedy solidarnościowo ze Stocznią.
To dzięki tamtym solidarnościowym strajkom ówczesna władza zgodziła się podpisać Porozumienia Sierpniowe, dzięki którym polscy pracownicy zyskali prawo do strajków, także solidarnościowych. A także ówczesny Niezależny, Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.
Przed Sierpniowymi Porozumieniami prorządowe media nie informowały o „strajkach”, bo to słowo było zakazane, tylko o „nieuzasadnionych przerwach w pracy”.
Ciekawe czy teraz TVPiS i inne prorządowe media znów zaczną obrzydzać nam te przyszłe „nieuzasadnione przerwy”?