21 listopada 2024
trybunna-logo

Nieszczęsne polskie konstytucje

Polskie konstytucje były dziełem masonów, jakobinów, socjalistów, komunistów i postkomunistów. Przynajmniej te sensowne, pozytywne. Co prawda, nie miały szczęścia, nie zdobywały powszechnego poparcia ani nie budziły posłuchu. O ironio, jedyna, którą przyjęto w referendum, jest ignorowana od następnego dnia po jej zaaprobowaniu.

Święto Konstytucji ustanowiono, by uczcić konstytucję wprowadzoną w trybie zamachu stanu. Konstytucję, która ani razu nie była skuteczna i której wyparł się król, jej orędownik. Konstytucję, którą stawiano sobie za wzór dwieście lat temu, ale która zawsze była martwa.

Jej losy podzieliła następna konstytucja, uchwalona w 1921 roku. Teoretycznie działała przez cztery lata, praktycznie prawie wcale. Była zbyt demokratyczna, zbyt socjalna, zbyt nowoczesna – o wiele nowocześniejsza niż dzisiejsza Nowoczesna. Potem przyszła Bereza Kartuska i proces brzeski.

Kolejną ustawę zasadniczą przygotowali majowi zamachowcy dla swojego Marszałka. Też chyba była przeklęta. Uchwalono ją w kwietniu 1935 roku, a już w maju Piłsudski zmarł i nie zdążył się nią nacieszyć. Jak się okazało, również miała działać przez cztery lata. Wybuchła wojna, rząd uciekł przez Zaleszczyki. Hitlerowcy wprowadzili swoje porządki. Gdy w 1945 roku uciekali przed Armią Czerwoną, razem z nimi maszerowała Brygada Świętokrzyska i inni wyklęci.

Po wielkiej wojnie pojawiła się uchwalona przez partię robotniczą demokratyczna konstytucja raczej nie całkiem demokratycznego państwa, choć może bardziej sprawiedliwego niż to dzisiejsze. Część konstytucyjnych zapisów była martwa, część to były marzenia, a część pozwalała działać nowym władzom.

Konstytucja z 1997 roku jest najładniejsza ze wszystkich polskich konstytucji. Pięknie uchwalona. Przyjęta w referendum, choć większości społeczeństwa wydawała się obojętna. Większe poparcie społeczne zyskał w referendum akces do Unii Europejskiej – może dlatego, że referendum unijne jako jedyne z dotychczasowych trwało dwa dni. Niestety, wszyscy od początku starają się tę konstytucję omijać albo wprost łamać, wczoraj, dziś i zapewne jeszcze nie raz w przyszłości.

Dziś rządzą ci, którzy od zawsze byli tej konstytucji przeciwni. Można powiedzieć, że są wierni sobie, a nie konstytucji, prawu czy innym normatywnym imponderabiliom. Sami wzięli ten narodowy kaduceusz polski i mącą nim wodę. Przy dzisiejszych majsterklepkach od prawa prof. Falandysz mógłby uchodzić za wzór rygoryzmu prawnego.

Czeka nas więc w przyszłości – oby niedalekiej – kolejny proces pisania, uzgadniania i uchwalania konstytucji. Będziemy bogatsi o bolesne doświadczenia i, mam nadzieję, mądrzejsi.

A konkordat trzeba wypowiedzieć.

Poprzedni

Tępy antykomunizm a zmiana pokoleniowa

Następny

Społeczeństwo tresowane

Zostaw komentarz