Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie protestuje przeciwko planowanym przez rząd cięciom w służbie cywilnej. To przerzucanie odpowiedzialności za kryzys na pracowników administracji, którzy nawet w pandemii realizują swoje zadania na sto procent.
Rządowa „tarcza antykryzysowa” miała pomóc w walce ze zbliżającym się kryzysem, a przesunęła jego ciężar na barki administracji rządowej – twierdzą członkowie komisji zakładowej OZZ „Inicjatywa Pracownicza” przy RDOŚ w Lublinie. Nowe prawo dopuszcza do masowego zwolnienia urzędników. Zostawia otwartą furtkę do zwalniania wszystkich, w tym pracowników mających specjalistyczną wiedzę, gruntowne przygotowanie i wieloletnie doświadczenie. W ten sposób osoby, które od lat służą społeczeństwu, za chwilę mogą stracić pracę. Jako związek zawodowy nie możemy na to pozwolić!
Sprawne państwo w czasie pandemii
W ustawie wchodzącej w skład „tarczy” rząd przyznaje, że zasada sprawiedliwości społecznej wymaga, aby całe społeczeństwo uczestniczyło w kosztach kryzysowej sytuacji. „Nie rozumiemy, dlaczego w ramach owej sprawiedliwości cięcia etatów mają dotyczyć jedynie pracowników służby cywilnej. Tym bardziej, że administracja nawet w pandemii realizuje swoje zadania na sto procent.” – argumentują członkowie komisji przy RDOŚ.
Korpus służby cywilnej zatrudnia blisko 120 tys. osób. Służba cywilna ma być gwarantem sprawnie funkcjonującego, nowoczesnego państwa. Mimo to zarobki w urzędach są bardzo niskie. Przeciętne wynagrodzenie w ponad 60 procent urzędów służby cywilnej nie przekracza 5 tys. zł brutto. W 2019 roku po raz pierwszy od 10 lat urzędnicy doczekali się podniesienia kwoty bazowej. Rząd zapowiadał kolejne podwyżki. Kryzys sprawia, że te obietnice odchodzą w zapomnienie.
Dyrekcje Ochrony Środowiska zagrożone
Na zwolnienie narażeni są m.in. pracownicy Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska. To urzędnicy, którzy specjalizują się w zarządzaniu ochroną przyrody, np. obszarami Natura 2000. Należy do nich także kontrola procesów inwestycyjnych. Żadna budowa drogi, linii kolejowej, spalarni odpadów, gazoportu, oczyszczalni ścieków, elektrociepłowni, składowisk odpadów, inwestycji OZE itp. nie odbędzie się bez pozwolenia środowiskowego. Epidemia koronawirusa nie sprawi, że przepisy związane z ochroną środowiska przestaną istnieć. Redukcje etatów doprowadzą do braku właściwej ochrony przyrody w naszym kraju. Spowodują również, że Polska przestanie wypełniać międzynarodowe zobowiązania w zakresie ochrony przyrody.
Regionalne Dyrekcje nie mogą pozwolić sobie na redukcję zatrudnienia. Chętnych do pracy, głównie ze względu na niskie zarobki, już brakuje. Wskaźnik fluktuacji (odejść) kadry w RDOŚ wynosi 13 procent. Nic dziwnego: wynagrodzenie brutto w regionalnych dyrekcjach kształtuje się bowiem (dane za rok 2019 r.) na poziomie 3622 zł brutto (zasadnicze, czyli podstawa) i 5590 zł brutto (całkowite, czyli pensja wraz z premiami, dodatkami itp.).
Skąd wziąć pieniądze?
Jest jeden sposób na zwiększenie finansowania urzędów. Budżet państwa mogłyby wspomóc kary finansowe nakładane na przedsiębiorstwa, które tworzą fatalną dokumentację środowiskową. Takie sytuacje są nagminne. Urzędnicy muszą tłumaczyć pracownikom firm i korporacji, jak mogą poprawić błędy w dokumentacji z powodu swojego rażącego nieprzygotowania. W ten sposób biznes przerzuca odpowiedzialność na urzędy. Pracownicy RDOŚ mają przez to jeszcze więcej pracy, która przecież nie mieści się w ich obowiązkach. Kary nałożone na nierzetelne firmy ukróciłyby te praktyki i zasiliły budżet państwa w lepszy sposób, niż zapowiadane zwolnienia.
Namawiamy rząd, by wycofał się z pomysłu redukcji zatrudnienia w służbie cywilnej. Tylko w ten sposób zapewnimy sprawne funkcjonowanie aparatu Państwa – tak potrzebne w czasie pandemii.