17 listopada 2024
trybunna-logo

Naprzód po nowe porażki!

Recepta na odrodzenie lewicy według Jakuba Majmurka.

Człowiek chodzi po ulicy, mija innych ludzi nie zwracając na nich uwagi, zatopiony w myślach o fatalnej sytuacji lewicy nie tylko przecież w Polsce, ale i na świecie, bezemocjonalnie patrzy w ekran telewizora i nawet nie wie, że może w każdym z tych miejsc otrzeć się o geniusza, który o tu, we własnym rękawie ma receptę na odrodzenie się lewicy w Polsce. Co tam odrodzenie – to recepta na potęgę i bezapelacyjne zwycięstwo lewicy z PiS-em. Przedstawił ją niedawno na łamach niezawodnej „Gazety Wyborczej”.
Już tytuł mówi nam wiele: „Kobiety, geje i zasiłki. Tak wygramy z PiS”. Następnie tytuł jest wyjaśniany. Majmurek jest zdania, że nie ma co walczyć z PiS na hasła socjalne. I tak się nie uda, ponieważ, łojezu, łojezu, „dziś Kaczyński dominuje wśród osób o niskich dochodach, z mniejszych ośrodków i gorzej wykształconych, czyli elektoratu, który tradycyjnie zagospodarowywała lewica, a który dziś w całym zachodnim świecie coraz wyraźniej skłania się ku populistycznej prawicy”. Czyli koniec, nie ma co się szarpać, skoro PiS jest skuteczny i, co gorsza, wiarygodny. Ale nie wolno tracić nadziei. „Czy to oznacza, że lewica jest w perspektywie najbliższych lat przegrana? Niekoniecznie. Obok socjalnego, lewica ma bowiem jeden front, na którym można sporo ugrać – obyczajowy (…) Jeśli lewica nie chce zostać znowu wypchnięta z Sejmu, to musi powalczyć jednocześnie jako siła wolnościowa i socjalna. Partia socjalu i genderu, punktująca Kaczyńskiego za złamanie socjalnych obietnic i formułująca program wolnościowy, jakiego nikt inny wiarygodnie nie podniesie”.
To genialne w swej prostocie. Lewica, od początku lat 70. biorąca w dupę na wszelkich frontach, ma dziś, według Majmurka, tylko jedno ważne zadanie: zostać w tym samym miejscu, w którym tkwi od tamtego czasu właśnie. Z gwarancją kolejnych porażek.
Cały stary świat się chwieje, symptomy jego upadku widoczne są okiem gołym i nieuzbrojonym nawet dla ludzi słabo zorientowanych w meandrach współczesnej polityki, coraz więcej społeczeństw zadaje sobie fundamentalne pytania, ale to nieważne dla publicysty Jakuba Majmurka. Pragnie on, by lewica broń Boże nie przejawiała żadnej aktywności, ma stać, gdzie od dziesięcioleci stoi i na stojąco zdycha, a wszystko będzie dobrze. Nie przychodzi do głowy autorowi, że skoro zdesperowani ludzie zadają sobie ważne dla nich pytania, to ten, kto na te pytania da im przekonującą odpowiedź, może uzyskać ich poparcie i zaufanie.
A pytania są istotne: jaka powinna być dominująca forma własności środków produkcji? Na jaki system bezpieczeństwa międzynarodowego postawić, skoro dotychczasowy jedyne co zagwarantował, to ciągłe wojny i konflikty? Co trzeba zrobić, by światowy system gospodarczy nie poddawał się spekulacjom? Jak zwalczać wszechwładzę ponadnarodowych korporacji, podporządkowujących sobie całe państwa? To tylko niektóre.
Od lat lewicowi publicyści wskazują, że lewica nie odgrywa żadnej roli i nie potrafi przeciwstawić się neoliberalnej prawicy, ponieważ została zepchnięta na ich pole, w ich przestrzeń pojęciową i używa ich narracji. I jeżeli tego nie zmieni, nie zaproponuje swojego opisu świata, to nie czeka jej nic innego, jak tylko powolne umieranie. Tak, sfera obyczajowa, wprost dotykająca praw człowieka, jest i będzie niesłychanie ważna w walce o nowa rzeczywistość. Ale ograniczanie się tylko do niej jest nieskuteczne.
Idzie o to, by zmieniać świat, nieprawdaż? A Majmurek chce go tylko wyklepywać.

Poprzedni

Wstawanie z kolan

Następny

Wydatkowanie na cele

Zostaw komentarz