16 listopada 2024
trybunna-logo

Mury miały runąć, a ciągle rosną

wikimedia.org

Słynna pieśń Jacka Kaczmarskiego ze słowami „A mury runą runą” staje się coraz bardziej nieaktualna. Litwa co prawda nie postawiła muru, ale zaczęła instalowanie zasieków z drutu kolczastego na granicy z Białorusią po to, by zapobiec przybywaniu stamtąd imigrantów.

Tym samym – jak zauważa szewc Fabisiak – sojusznicze wobec USA państwo postępuje wręcz odwrotnie niż Stany Zjednoczone, gdzie prezydent Joe Biden nakazał wstrzymanie budowy muru na granicy z Meksykiem ponieważ, jak oświadczył prezydencki rzecznik, nowa administracja odziedziczyła po swoich poprzednikach „niehumanitarny system imigracyjny”. Tak więc Stany Zjednoczone znoszą bariery graniczne mimo tego, że na ich teren przedostało się tylko w maju bieżącego roku ponad 180 tys. emigrantów. Tymczasem na Litwę z terenu Białorusi w ciągu ostatnich dwóch miesięcy przeszło około 1 500 osób, czyli w skali miesięcznej ponad 200 razy mniej. Jednak w Wilnie już biją na alarm, wygłaszając pompatyczne mowy, jakoby ów napływ imigrantów, ilościowo nieporównywalny z liczbą uchodźców przybywających choćby do Grecji o goszczących miliony uchodźców Turcji i Libanie nie wspominając, miałby oznaczać atak na całą Unię Europejską.

Koszt budowy zasieków ma wynieść 41 mln euro, przy czym przegrody mają zostać umieszczone na odcinku 550 km, co stanowi większą część liczącej 680 km granicy z Białorusią. Jak można łatwo wyliczyć jeden kilometr zasieków będzie kosztować ok. 74,5 tys. euro Nawet odliczając koszty towarzyszące, które prawdopodobnie obejmą także wycinkę drzew na gęsto zalesionych terenach przygranicznych, to i tak wychodzi na to że, cena pęczka drutu jest na Litwie niebotycznie wysoka. – dochodzi do wniosku Szewc Fabisiak. Widocznie jednak państwo litewskie jest na tyle bogate, że stać je na odrutowanie granicy.

Władze w Wilnie tłumaczą, iż działania Mińska polegające na sprowadzaniu – głównie z Iraku, lecz także z kilku innych krajów arabskich i Afganistanu – emigrantów a następnie umożliwianie im przechodzenie na stronę litewską są odwetem na unijne sankcje skierowane przeciwko Białorusi. Są to prawidłowe wnioski. Jednakże – jak zauważa szewc Fabisiak – w polityce podobnie jak w fizyce prawidłowością jest to, że akcja wywołuje reakcję. Oczywiście na reakcję można się zżymać, tym niemniej należy ją brać pod uwagę podejmując jakąś akcję.

Białoruś bynajmniej nie wypiera się tego, że organizuje przerzut emigrantów na Litwę. Łukaszenka tłumaczy to swoisty sposób. Stwierdził mianowicie, że emigranci nie chcą przybywać do Białorusi, lecz do „ oświeconej, ciepłej i przytulnej Europy” i tym samym – jak wnioskuje szewc Fabisiak – należy im w tym pomóc. Abstrahując od intencji, jakimi kierował się Łukaszenka, to z jego argumentacją trudno jest się nie zgodzić. Wszak to do Europy, a nie w odwrotnym kierunku zmierzają tysiące emigrantów i uchodźców, którzy chcą poprawy swojego losu, jak również chronią się przed działaniami zbrojnymi i represjami.

W tym kontekście blokada litewsko-białoruskiej granicy nabiera nieco innego wymiaru. Stawiając graniczne zasieki Litwa nie tylko znacznie utrudnia, lecz wręcz uniemożliwia jej przekraczanie nie tylko emigrantom z Bliskiego Wschodu, lecz także obywatelom Białorusi pragnącym opuścić swój kraj w obawie przed represjami ze strony tamtejszej władzy. Zwraca na to uwagę bynajmniej nie probiałoruskie, lecz jak najbardziej państwowe Litewskie Narodowe Radio i Telewizja. Przypomina, że w sytuacji, gdy Białoruś zamknęła granice z Polską i Ukrainą. to właśnie granica z Litwą stwarzała do tej pory jedyną możliwość wydostania się z Białorusi. Oczywiście pozostaje jeszcze otwarta granica z Rosja, jednak – jak zauważa szewc Fabisiak – nie jest to kierunek preferowany przez niechętnych władzy Białorusinów.

Wspomniane wyżej litewskie źródło cytuje wypowiedzi dwóch osób, które z powodów politycznych wyemigrowały z Białorusi przedzierając się przez granicę z Litwą. Jedna z nich – Olga Pawłowa pełniła rolę jednej z koordynatorek kampanii wyborczej Swietłany Cichanouskiej. Druga osoba to Andriej Szarenda, który był trzymany w areszcie a po jego opuszczeniu jest ścigany listem gończym za niestawienie się na rozprawie sądowej. Obydwie te osoby podkreślają, że blokując granicę z Białorusią litewskie władze praktycznie uniemożliwiły politycznym opozycjonistom wydostanie się na zewnątrz. Takie są jednak skutki, gdy uprawia się politykę na zasadzie: najpierw zrób a później pomyśl – podsumowuje szewc Fabisiak.

Poprzedni

Już liczą medale na igrzyskach

Następny

Autonomia i niezależność Kościoła katolickiego jako narzędzia utrwalania panowania ideologii narodowo-katolickiej w sferze światopoglądowej

Zostaw komentarz