16 listopada 2024
trybunna-logo

Kornel Morawiecki i inni

Marszałek senior polskiego Sejmu, ojciec premiera, Kornel Morawiecki, wypowiedział się ostatnio w mediach na temat relacji Polski z Rosją. Namawia on syna, aby zaprosił do polski prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina i tak, jak to czynią przywódcy innych krajów (USA, Niemcy, Węgry i inni), porozmawiał normalnie o wzajemnych stosunkach z naszym największym sąsiadem ze Wschodu. Fakt ten jest niezwykłym wyłomem z obowiązującej narracji i świadczyć może o tym, że trwa przygotowywanie otumanionego przez rządową propagandę społeczeństwa do zwrotu w stosunkach Polska-Rosja.
Faktem jest jednak, że znaczny odsetek Polaków odrzuca oficjalną rusofobię i popiera z różnych względów podjęcie dialogu i współpracy z Rosją. Dotyczy to szczególnie środowisk biznesowych, także ludzi kultury, nauki, studentów. Nie rozwija się turystyka. Można odnieść wrażenie, że stoją nam na przeszkodzie niezrozumiałe zobowiązania wobec Ukrainy i jeszcze mniej zrozumiała poprawność „najlepszego ucznia w klasie NATO”, które chyba nie tego od nas oczekuje.
Kilkakrotnie na tych łamach pytałem, czemu Polska ma mieć gorsze stosunki z Rosją niż np. USA, czy Niemcy. Nie doczekałem się odpowiedzi, ale ona jest, kołacze się w umysłach wielu Polaków, dla których niezrozumiała jest sytuacja, gdy Polska na własne życzenie nie uczestniczy w dialogu międzynarodowym i rezygnuje z roli partnera na rzecz pozycji trzeciorzędnej, co sprowadza nas do statusu państwa przyfrontowego. Symbolem tego statusu był sierżant prowadzący w defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego w dniu 15 sierpnia oddział naszego największego sojusznika w regionie. Nie jestem pewien, czy właściwie odczytali to rządzący dziś Polską.
Nie ulega wątpliwości, że aktualny stosunek władz Polski do Rosji zrodził się w wyniku trwającej konfrontacji globalnej w walce o przywództwo światowe i kalkulacji, że parasol ochronny USA da nam stabilizację przy nieprzyjaznej polityce Rosji i niektórych innych rzekomych przyjaciół. Elementem wspomagającym były skutki tragicznej katastrofy pod Smoleńskiem z 2010 roku, która cały czas stanowi paliwo polityczne dla partii rządzącej. Świat jednak poszedł do przodu, utrwala się wielobiegunowy układ interesów pomiędzy mocarstwami, USA mają przemawiającego innym językiem prezydenta. Myślenie kategoriami zimnej wojny, która praktycznie zakończyła się w roku 1989 nie ma dziś uzasadnienia. Rozpoczynanie kolejnej zimnej, albo co najgorsze, gorącej wojny prowadzić nas może do zagłady. Kto to zaryzykuje?
Polska leżąca pomiędzy dwoma mocarstwami: Rosją i Niemcami powinna głównie z nimi układać swoje interesy. Zbigniew Brzeziński, doradca kilku prezydentów USA, już po przełomie 1989 roku, w swych publikacjach wielokrotnie pisał, że interesy Polski z USA nie są tożsame. Stwierdził, że „…interesy Polski i Stanów Zjednoczonych są zbieżne, ale nie tożsame, a Polska jest krajem o znaczeniu regionalnym, który w związku z tym powinien mieć własną perspektywę geostrategiczną i nie ograniczać się do popierania we wszystkim Stanów Zjednoczonych. Polska będzie więcej znaczyć w Waszyngtonie z dobrymi stosunkami z Niemcami i z Rosją, a zwłaszcza z silną pozycją w Unii, a tej nie będzie można osiągnąć bez dobrych stosunków polsko-niemieckich”.
Warto zastanowić się nad pewnymi sformułowaniami Seniora Morawickiego wygłoszonymi w ostatnich dniach. – Czy między władzami obu krajów nastąpi reset i będzie możliwe spotkanie Putina z prezydentem i premierem np. w Polsce? – pyta Morawiecki. Jestem za zbliżeniem relacji Polski z Rosją. Dlaczego nie ma spotkania polskich władz z prezydentem Rosji?! To jest konieczne. To jest nasz polski, ale i europejski interes. Powinniśmy dążyć do wielkiej Europy z Rosją…”.
Polskie elity nie odpowiedziały sobie po roku 1989 na wiele pytań dotyczących zmian w Europie i raczej wygodnie jest im akceptować niezrozumiałe i prymitywne myślenie o Europie środowisk konserwatywnych i neoliberalnych w USA. Podstawowe pytanie dotyczące Federacji Rosyjskiej dnia dzisiejszego jest takie: czy jest ona kontynuatorką tradycji Cesarstwa Rosyjskiego, które zakończyło swój żywot w roku 1917, czy może kontynuuje tradycje państwa powstałego po roku 1917 – bolszewickiej Rosji. Odpowiedź na tak postawione pytanie określić może strategię państwa polskiego i wyznaczyć nasz interes narodowy na Wschodzie. Dziś naszego postępowania politycznego wobec Rosji – jak można sądzić – nie wyznacza żadna tego typu kalkulacja, a wyłącznie „kompleks smoleński”.
Polska lewica niebawem wejdzie w kolejną kampanię wyborczą: w roku 2019 mamy wybory do Parlamentu Europejskiego oraz do Sejmu i Senatu. Znaki czasu wskazują, że orientacja na współpracę w regionie i ułożenie na nowo stosunków z Rosją ma istotne znaczenie dla przyszłości naszego kraju. Chciałbym wierzyć, że stać nas będzie, aby niebawem, w oparciu o racjonalne przesłanki, określić fundamenty naszych interesów i naszej polityki na Wschodzie.

Poprzedni

Zachęcanie przez zawstydzanie

Następny

A gdyby tak zakazać reklamy?

Zostaw komentarz