16 listopada 2024
trybunna-logo

Modlitwy o deszcz

Nieszczęścia chodzą parami. Mamy ponowny wybuch pandemii i zarażony niemocą rząd. I jeszcze rewolucję godnościową młodego pokolenia Polaków, które odmawia legitymacji władzy elitom PiS.

Dziś nietrudno krytykować ten rząd i związane z nim elity. Każdy już widzi, że premier i jego ministrowie nie przygotowali planów na powrót pandemii. Przeciwnie, przez ostatnie pół roku okłamywali obywateli, usypiali ich w błogim poczuciu kolejnego, polskiego sukcesu. Od społeczeństwa oczekiwali jedynie poklasku za to, że u nas lepiej jest niż tej „lewicowo, liberalnej Europie”. Teraz przestraszone elity PiS proponują nam pośpieszną, iście wojenną mobilizację i ponad partyjną zgodę narodową. Zgodę in blanco, bo rząd nadal nie przedstawił kompleksowego, strategicznego planu reakcji na pandemię. Za to co kilka dni słyszymy z ust pana premiera Morawieckiego obietnice, że niebawem „postaramy się zaproponować rozwiązania”. Co jedynie dowodzi, że rząd dalej ich nie ma, reaguje reaktywnie i chaotycznie.
A kiedy już proponuje nam te ”rozwiązania” to każe czekać na ich podstawy prawne, na stosowne rozporządzenia. Co dowodzi, że ten rząd nie ma fachowego, sprawnego zaplecza eksperckiego. Nie ma wystarczającej grupy kompetentnych i sprawnych ekspertów, bo ten rząd i elit PiS nie konsultują się, nie rozmawiają z poszkodowanymi przez pandemię. Ani nawet z potencjalnymi sojusznikami w walce z nią.
Nie rozmawiają z lekarzami, tylko straszą ich kontrolerami wojskowych grup operacyjnych. Patrolami zmobilizowanych „terytorialsów”, którzy będą przetrząsać szpitale w poszukiwaniu zajętych, choć nadal istniejących jako wolne w administracyjnych wykazach, łóżek szpitalnych. Nie rozmawiają z nauczycielami, którzy nie zostali przygotowani w czasie ostatnich wakacji na kolejne nauczanie zdalne. Nie rozmawiają z przedsiębiorcami, tylko obwieszcza im kolejne ograniczenia działalności produkcyjnej. I na osłodę obiecuje kolejne „tarcze antykryzysowe”. Nie rozmawiają z pracownikami, bo elity PiS brzydzą się ideowo wszelkimi związkami zawodowymi, bo to przecież jedynie „przejawy lewactwa”. Zaś mieniący się związkiem zawodowymi NSZZ ”Solidarność”, kierowany przez Piotra Dudę, polityka o mentalności kościołkowego ministranta, skupia się głownie na obronie zakazu handlu w niedzielę.
W czasie swych pięcioletnich rządów elity PiS nigdy nie konsultowały swych planów z obywatelami. Zawsze obwieszczały nam kolejne „Dobre zmiany” i oczekiwały jedynie należnego poklasku. Tak było kiedy ogłaszali program 500+, likwidację niezależnych sądów, przekop Mierzei Wiślanej, wojnę kulturową z LGBT, czy kolejny zakaz aborcji. Teraz, pod wpływem narastającej pandemii, poklasku nie oczekują. Chcą jedynie „zrozumienia” dla swych działań. Redukcji licznych protestów społecznych do sfery Internetu.
Klucz w kodeksie
Od dwóch tygodni nieprzerwanie na ulicach polskich miast protestują polskie kobiety przeciwko odebraniu im podstawowych praw ludzkich. W odpowiedzi na te protesty jaśniepan prezes, wicepremier Kaczyński wezwał partyjne i nacjonalistyczne bojówki do obrony kościołów przed protestującymi kobietami. Uznał, że budynki kościelne są uosobieniem zagrożonego „likwidacją narodu polskiego”.
Wizja takiej obrony narodu polskiego przed Polkami jest tak paranoiczna, że nadaje się jedynie do programu kabaretowego. Ale dowodzi ona stanu dekadencji umysłowej i rozkładu politycznego elit PiS. Rozłamu politycznego wśród rządzących. To z szeregów tych elit słyszymy wezwanie pana premiera Morawieckiego do samoograniczenia protestów. I z tych samych szeregów słyszymy groźby pana ministra edukacji Przemysława Czarnka, który chce wyrzucać ze szkół i uczelni wyższych wszystkich przeciwnych obierania im praw ludzkich. To ze związanych z elitami PiS mediów, zwłaszcza TVP i Polskiego Radia, codziennie słyszymy plugastwa i opluwanie protestujących kobiet. Oraz zachęty kierowane do władz, by użyły rozwiązań siłowych. Obserwujemy tam codzienne fale kłamstw.
Pamiętacie jak 20 października paski TVP Info zaroiły się od oskarżeń pod adresem opozycji, która nie chcąc bez poprawek i dyskusji głosować nad nowelizacją ustawy covidowej miała „narażać zdrowie Polaków”? Bo głosując w Sejmie doprowadziła do odroczenia o jeden dzień zaplanowanych obrad. Ten jeden dzień miał być kolosalną różnicą między życiem a śmiercią. Skutecznością i sprawczością państwa, a „obstrukcją” podłej opozycji. „Jeśli nie możesz pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj. Politykierstwo wygrało dziś ze zdrowiem”, grzmiał wtedy minister zdrowia, Adam Niedzielski.
Minęły równo dwa tygodnie i nagle rząd uznał, że nie ma się co spieszyć. A kierownictwo PiS przełożył obrady Sejmu dopiero na 18-19 listopada. Zamknęli parlament, najwyższą władzę w państwie, czyli zamknęli sobie możliwości działania. Tylko dlatego, aby zamknąć możliwość działania opozycji parlamentarnej. Teraz ten pełen niemocy rząd prosi demonstrujące kobiety aby same zamknęły się w domach. Taki apel miałby odrobinę sensu, gdyby na czele rządu stał powszechnie szanowany polityk, a nie osoba uważana za notorycznego kłamcę. Gdyby jakieś polityczne rozwiązanie zaproponował niedawny „Naczelnik Państwa”, pan prezes Kaczyński. Ten jednak po swym paranoicznym wezwaniu prawicowych bojówek na pomoc upadającej władzy, zaszył się teraz tchórzliwe w swym politycznym bunkrze.
A przecież można by ostudzić nastoje protestujących Polek. Zamiast oszukańczych, martwych już w chwili poczęcia, inicjatyw podobnych do propozycji pana prezydenta Duda, można by, ba dobry początek, usunąć z kodeksu karnego karalność aborcji. Niech będzie nadal formalnie zakazana, skoro nadal rządząca większość parlamentarna jest za zakazem aborcji. Ale niechaj przestanie być czynem karalnym. Skoro takiego karania nie chce większość ankietowanych i protestujących.
Taka inicjatywa polityczna mogłaby ostudzić zradykalizowane nastroje Polek. I wielu Polaków też.
Bez wątpienia studzeniu społecznych nastojów sprzyjałyby niezbędne zmiany w TVP i Polskim Radio. Nie można przecież ustami pana premiera wzywać do samo ograniczania się rewolucji godnościowej dokonywanej w młodej generacji Polek i Polaków i jednocześnie szczekaczkami rządowej telewizji codziennie plugawić godność Polek i Polaków. Skoro rząd chce naprawdę stworzyć warunki do politycznego rozwiązania konfliktu społecznego, dotworzenia minimum ładu społecznego, to musi usunąć tych, którzy ów ład naruszają. Konflikty społeczne stale podgrzewają.
Jeśli ten rząd i elit PiS chcą spokoju społecznego, to muszą zaprezentować program walki z pandemią i propozycje wychodzenia z kryzysu gospodarczego. Zaproponować nowe priorytety rozwojowe. Przestać opowiadać banialuki o prestiżowych, niezwykle kosztownych zbrojeniach, bo dzisiaj to zaraza zabija tysiące Polaków, a nie wykreowana przez media PiS wojna z Rosją. Warto też zrezygnować z faraonowych projektów, jak przekop Mierzei Wiślanej, zweryfikować plany budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Rządzące elity PiS, a także opozycja parlamentarna, powinny wreszcie uświadomić sobie, że po ustąpieniu zarazy nie będzie powrotu do poprzedniej rzeczywistości. Nie może być, żeby „było tak jak było”, o czym marzy wielu wyborców Platformy Obywatelskiej. Nie będzie też powrotu do „Dobrej Zmiany”, do IV Rzeczpospolitej wymarzonej przez elit PiS.
A przyszłą Polskę będą tworzyć protestujący teraz na ulicach i ich rówieśnicy zbierający się pod hasłami „Ja nie strajkuję”. Tymczasem rząd myśli magicznie, marzy aby w przyszłości było tak jak przed zarazą. I pewnie teraz modli się o obfite opady listopadowego deszczu. Aby spadające z niebios zimno skłoniło Polki do pozostania w domach. Aby wszystko jakoś samo się rozwiązało.

Poprzedni

Groźne odpady swobodnie wjeżdżają do Polski

Następny

Niekończąca się historia

Zostaw komentarz