zb. prywatne
– Polskie związki zawodowe w poprawny sposób realizują swoją tradycyjną działalność. W ostatnim roku nasi działacze z Konfederacji Pracy wygrywali strajki, a także skutecznie prowadzili negocjacje płacowe. Trudności napotykamy na polu zrzeszania pracowników pracujących w oparciu o niestabilne formy zatrudnienia – mówi Nadia Oleszczuk, działaczka związkowa, współzałożycielka Konfederacji Pracy Młodych, w rozmowie z Małgorzatą Kulbaczewską-Figat.
MKF: Jaka była Twoja droga do zaangażowania związkowego?
Nadia Oleszczuk:Zrozumiałam, że działalność związkowa jest potrzebna, kiedy podjęłam pierwszą dorywczą pracę na stacji benzynowej. Dziesięciogodzinne zmiany, praca w nocy. Ludzie pracujący na stacji po kilka lat byli wyczerpani. Dominowali migranci oraz migrantki ze wschodu, zatrudniani przez agencję pracy, zarabiający poniżej minimalnej stawki godzinowej.
Poczułam sporą niesprawiedliwość i kiedy dowiedziałam się, że jest możliwość dołączenia do związku zawodowego uznałam, że chcę zrobić coś dla poprawy warunków pracy w Polsce. Przyznam niestety, że wcześniej uważałam, że związki zawodowe to anachronizm.
Jesteś młodą działaczką związkową. Można nawet powiedzieć – wyjątkowo młodą, średnia wieku polskich związkowców wynosi obecnie 47 lat. Czy młodzi ludzie nie chcą zapisywać się do tradycyjnych branżowych organizacji związkowcych? Czy to dlatego współtworzysz Konfederację Pracy Młodych?
Tradycyjnie związki zawodowe starają się organizować pracowników w ich środowisku pracy. Kiedyś było to dużo łatwiejsze. W wielkich fabrykach pracownicy ciągle mieli ze sobą kontakt, mogli w codziennych rozmowach omówić swoje problemy czy dyskutować o nich np. na stołówce. Łatwiej było się skrzyknąć, zorganizować i podjąć walkę o lepsze warunki zatrudnienia. W przypadku młodych pracowników oraz pracownic zatrudnianych na niestabilnych formach zatrudnienia (umowy cywilnoprawne, praca na czas określony, bezpłatne staże, samozatrudnienie) oraz z tego powodu często zmieniających miejsce pracy jest to bardzo trudne. Międzyzakładowa organizacja środowiskowa jest możliwością zrzeszania ich omijając wspomniane trudności.
Z tych powodów właśnie, założyłam w 2021 r. związek zawodowy „Konfederacja Pracy Młodych”. Chcemy zrzeszać osoby do 35. roku życia, które pracują w oparciu o wspominane już przeze mnie niestabilne formy zatrudnienia, m.in młode matki, imigrantów, pracowników platformowych, osoby z niepełnosprawnościami, mobbingowane i wykluczane.
Powstała organizacja jest inicjatywą oddolną i stanowi formę wyciągnięcia ręki do wszystkich, niezależnie od formy zatrudnienia. Zapraszamy w nasze szeregi studentów, praktykantów, stażystów, bezrobotnych, biernych zawodowo i każdego, kto chce angażować się w solidarnościową walkę o lepsze warunki pracy.
Faktycznie, średnia wieku polskich związkowców to jest spory problem. 47 lat to dużo. Powiem więcej – co dwudziesty członek związku zawodowego jest już emerytem.
Z czego to wynika? Oczywiście z niepewności na rynku pracy: obecnie normą staje się coraz dłuższa oraz pozbawiona stabilizacji droga zawodowa. Młodzi często zmieniają miejsce pracy, dodatkowo nie znają swoich praw, ich zarobki są niesprawiedliwie zaniżone. Są w niepewnej sytuacji i nie są skłonni do zakładania związków zawodowych lub wstępowania do tych, które już istnieją.
Tymczasem badania pokazują, że najlepiej działające gospodarki świata charakteryzują się wysokim wskaźnikiem uzwiązkowienia, a także wysokim poziomem współpracy między pracownikami a przedsiębiorcami. Prawdziwy dialog społeczny wychodzi na korzyść wszystkim!
Skoro przedstawiciele związków zawodowych to pośrednicy między pracodawcą i pracownikiem, powinni znaleźć się wśród nich młodzi ludzie, którzy dostaną w ten sposób możliwość reprezentacji swojego pokolenia.
Lewicowe poglądy stały się w ostatnich latach bardzo popularne wśród młodzieży, a młodych kobiet w szczególności. Takie deklaracje padają w sondażach. Czy to przekłada się na większe zainteresowanie walką o prawa pracownicze, o sprawiedliwy system społeczny, uczciwe podatki, państwo, które jest po stronie pracującej większości?
W ogóle wzrosło zainteresowanie polityką wsród młodych ludzi. W przedziale wiekowym od 18 do 24 lat jest najwyższe od transformacji i wynosi aż 77 proc.. To wynik z sondażu CBOS z 2020 r. Z danych CBOS wynika też, że młode Polki od lat nie były tak lewicowe.
Co spowodowało tak drastyczną zmianę sympatii politycznych u najmłodszych kobiet?
Niewątpliwie konieczne są porządne badania tej grupy, ale gdybym miała sądzić, to wymieniłabym trzy przyczyny tego skrętu w lewo.
Po pierwsze, wyrok Trybunału Konstytucyjnego, zmuszający kobiety do rodzenia dzieci z wadami letalnymi i de facto delegalizujący aborcję w Polsce, oraz masowe protesty, które po nim nastąpiły. Polki wyszły na ulice nie tylko w Warszawie, Gdańsku czy Poznaniu, ale i w Sieradzu, Kutnie i Szczecinku. Wszechobecność protestu i radykalizm haseł świetnie pokazują skalę oraz głębokość zmiany kulturowej, która się przez ostatnie lata dokonała w Polsce.
Na poparcie poglądów lewicowych przez młode kobiety wpływ mogła też mieć pandemia, która nieproporcjonalnie uderzyła właśnie w kobiety. To na nie głównie spadła opieka nad dziećmi, gdy zamknięto szkoły i przedszkola. To sfeminizowane sektory, takie jak gastronomia, turystyka, branża kosmetyczna i fryzjerska oraz kultura, najbardziej ucierpiały w pandemii, co odbiło się na zatrudnieniu lub zarobkach kobiet – tym łatwiej, że są to sektory, w których umowa o pracę nie jest najpopularniejszą formą zatrudnienia.
Wreszcie lockdown i ekonomiczna niepewność wpłynęły na wzrost przemocy domowej. Pandemia unaoczniła nierówności między płciami i jeszcze pogorszył zawodową, ekonomiczną i rodzinną sytuację kobiet.
Odpowiedzią PiS jest “wzmacnianie tradycyjnej rodziny”, czytaj: patriarchalnej władzy ojca, wypowiedzenie konwencji stambulskiej. Młode Polki, co mnie w ogóle nie dziwi, wolą darmowe żłobki, równe płace, ściganie alimenciarzy i sprawców przemocy domowej, a także refundowaną antykoncepcję i bezpieczną, legalną oraz darmową aborcję dla wszystkich osób potrzebujących.
Wreszcie, ostatnie sześć lat w Polsce to wyraźny wzrost aktywności obywatelskiej na ulicach, a sporą jej część organizowały albo kobiety (Strajk Kobiet, gdzie pojawiały się też postulaty socjalne oraz pracownice), albo młodzież (Młodzieżowy Strajk Klimatyczny).
Uczestnictwo w protestach buduje społeczną świadomość na wielu polach, także tych związanych ze sprawiedliwością społeczną. Wszystkie te aspekty powodują, że kobiety chcą także walczyć o równość na polu ekonomicznym i pracowniczym. Brak tej równości jest zresztą bezpośrednio powiązany z zakazem aborcji.
Jak oceniasz kondycję polskich związków zawodowych? Co działa dobrze, a co można robić lepiej?
Polskie związki zawodowe w poprawny sposób realizują swoją tradycyjną działalność. Przykładowo, jeśli spojrzymy na Konfederację Pracy, w ostatnim roku nasi związkowcy wygrywali strajki, a także skutecznie prowadzili negocjacje płacowe. Trudności napotykamy na polu zrzeszania pracowników pracujących w oparciu o niestabilne formy zatrudnienia.
W przypadku pracy platformowej, czyli np. na Uberze, jest to duże wyzwanie. Praca platformowa oznacza brak fizycznego miejsca pracy oraz elastyczny czas pracy. Co więcej, pracownicy platformowi często uznawani przez platformy za niezależnych wykonawców (a nie osoby zatrudnione), a stosunek łączący je z platformami nierzadko ma z prawnego punktu widzenia charakter relacji między przedsiębiorstwami. Tymczasem w praktyce jest to fikcja, gdyż dwóch równych partnerów biznesowych może ze sobą negocjować, a pracownicy jeżdżący np. jako kurierzy czy taksówkarze nie mają takich możliwości. Nie mają nic do powiedzenia nawet w kwestii stawek, bo te są narzucone przez należącą do platformy aplikację.
Obecne relacje pomiędzy pracownikami a platformami przypominają do pewnego stopnia stosunki obowiązujące w zachodnim kapitalizmie w XIX wieku, zanim wywalczono prawa pracownicze i socjalne. A równocześnie specyfika takiej pracy sprawia, że nadal nie mamy dobrej odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób związki zawodowe miałyby organizować pracowników platform.
W związkach brakuje też kobiet! Kobiety dominują w niepewnych i niskopłatnych zawodach. Jednocześnie wyższe stanowiska decyzyjne pozostają zdominowane przez mężczyzn. Dotyczy to również związków zawodowych, które odgrywają ważną rolę w promowaniu równości płci na rynku pracy. Inicjatywy związków zawodowych powinny koncentrować się na promowaniu kobiet w zarządach związków zawodowych, wprowadzeniu równowagi między życiem zawodowym a prywatnym oraz zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy w miejscu pracy. Ale w tej kwestii akurat powoli jest lepiej.
Związki zawodowe powinny także bardziej skupić się na przeciwdziałania dyskryminacji młodych pracowników. Tworzenie dla nich struktur, w których mogą samodzielnie działać, integrować się jest kluczowe. Struktury młodych powinny mieć swoją reprezentację we władzach związku zawodowego, tak by ich działalność mogła mieć przełożenie na szerszą politykę związku.
Czy obecna ustawa o sporach zbiorowych i inne przepisy, regulujące aktywność związków, sprzyjają związkom czy ograniczają je? Jakich zmian w przepisach, dotyczących związków, życzyłabyś sobie jako działaczka?
Ustawa o sporach zbiorowych niewątpliwie ogranicza działalność związków. Ale to nie wszystko. Ona również utrudnia dostęp do realizacji prawa do strajku w innych kwestiach niż pracownicze.
Podnoszone na demonstracjach zarówno w 2016 jak i w 2020 r. przewodnie hasło „strajku kobiet” mówi wprost o strajku, czyli narzędziu z repertuaru ruchu pracowniczego. Tylko że wcale prawa do faktycznego strajku, czyli powstrzymania się od pracy w proteście przeciwko polityce rządu, nie mamy.
Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych z 1991 r. określa, że strajk może dotyczyć tylko praw i interesów zawodowych. Stroną w sporze zbiorowym może być tylko związek zawodowy i pracodawca. Nie żadne inne organizacje, jak Ogólnopolski Strajk Kobiet. A po drugiej stronie – nie państwo, rząd, organy administracji publicznej czy samorządowej, które mają bezpośredni wpływ na warunki pracy w sektorze publicznym. Strajki o prawa wykraczające poza kompetencje pracodawcy, takie jak system emerytalny czy dostęp do aborcji, nie są możliwe według polskiego prawa. W takich sprawach można zatem manifestować na ulicach, ale pracownice i pracownicy zakładów pracy nie mogą wykorzystać strajku w pracy, jako narzędzia wsparcia kobiet na ulicach.
Co do zmian, na pewno w kontekście ustawy o sporach zbiorowych, niezbędne jest zagwarantowanie prawa do strajku dla wszystkich zatrudnionych, w tym zatrudnionych w organach władzy państwowej, administracji rządowej i samorządowej, sądach i prokuraturze – zgodnie z rekomendacjami MOP i Rady Europy.
W ubiegłym roku głośno było o zwolnieniach z pracy działaczy i działaczek związkowych. Mimo ustawowej ochrony firmy takie jak Amazon, mBank, Netia wyrzucały pracowników, którzy działali w związkach lub nawet niedawno je stworzyli. Co to mówi o polskim rynku pracy?
Zwolnienia działaczek i działaczy pokazują, że działalność związkowa wiąże się z niestety z represjami oraz zagrożeniami, co przekłada się na możliwości – I chęć – zrzeszania się.
Centrum Badań Opinii Społecznej opublikowało raport z badań dotyczący naruszeń praw pracowniczych. W sondażu realizowanym w październiku 2021 r. spytano badanych o naruszenia praw pracowniczych w ich zakładach. Z relacji pracowników wynika, że najczęściej dostrzegany (przez 40 proc.) jest brak możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych lub ich zakładania. Od poprzedniego sondażu sprzed dwóch lat odsetek ten wzrósł o 15 punktów i jest najwyższy z dotychczas rejestrowanych. Zwolnienia w Amazon czy MBanku zdecydowanie się do tego przyczyniły.
Jak polski rynek pracy zmieni się za sprawą napływu uchodźców (a konkretniej uchodźczyń) z Ukrainy? Jakie działania podjęła na ich rzecz Konfederacja Pracy?
Z Ukrainy już przyjechało do nas ponad 2 mln osób. Niedługo na polski rynek pracy może wejść od 250 tys. do 600 tys. pracowników.
Możemy zakładać, że uchodźczynie z Ukrainy będą podejmować pracę w wysoko sfeminizowanych zawodach, które są najgorzej opłacane. Już trafiają na stanowiska związane z pracą opiekuńczą, utrzymywaniem czystości lub niższymi szczeblami administracji (jak portierki, sprzątaczki, bibliotekarki, opiekunki dzieci i osób starszych). Rynek odpłatnych usług pracy domowej jest całkowicie sfeminizowany i sprekaryzowany. Sprzątaniem, gotowaniem i praniem zajmują się już teraz w dużej mierze migrantki zza wschodniej granicy, zwykle pozbawione ochrony prawnej, co wydaje się szczególnie niepokojące w związku z napływem kobiet do Polski z Ukrainy, które podejmują lub chcą podjąć tutaj zatrudnienie.
Organizujemy pomoc z przepisami prawa pracy dla osób z Ukrainy, ale także dla wszystkich osób potrzebujących m.in uchodźców i migrantów z innych krajów. Osoby z Ukrainy często nie znają języka czy podstawowych przepisów prawa pracy., bo i skąd miałyby je znać? Będą zmuszeni zgadzać się na pracę wiążącą się z niesprawiedliwymi czy niestabilnymi warunkami zatrudnienia.
Martwi mnie możliwość bezprawnego wyzysku pracownic oraz pracowników z Ukrainy. Dlatego w takiej sytuacji jako związek zawodowy, chcemy pomagać im bronić swoich praw.
Strajk w Solarisie obserwowała cała Polska. Już po jego zwycięstwie kilka sporów zbiorowych, np. w Pudliszkach czy Nexteer Polska, zakończyło się na etapie rokowań, bo pracodawca zgodził się na podwyżki. Czy to dlatego, że biznes trochę bardziej obawia się zorganizowanych pracowników? Czy mamy do czynienia z ożywieniem w ruchu pracowniczym?
Tak, działalność związkowa (mimo niestety represji z nią związanych, jak w przypadku zwolnień) jest powoli odbudowywana w Polsce oraz coraz więcej pracowników oraz pracownic wychodzi, aby walczyć o swoje prawa, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Biznes obawia się zorganizowanych pracowników, którzy nie zgadzają się na wyzysk czy niskie płace oraz są gotowi negocjować i walczyć. To jasno pokazują nam wygrane strajki, wygrany spór zbiorowy w Pudliszkach oraz zakończone podwyżką negocjacje płacowe w Veolia Zachód sp. z.o. czy w Miejskim Ośrodku sportu i Rekreacji w Zabrzu.