16 listopada 2024
trybunna-logo

„Miłość polsko- ukraińska pod anty ruską banderą

Rok 2020 będzie niezwykle ważny dla naszych ukraińskich sąsiadów. Już 7 lutego 2019 Rada Najwyższa Ukrainy wpisała do Konstytucji zapis o strategicznym dążeniu Ukrainy do członkowstwa w NATO i Unii Europejskiej. Przyjęto go entuzjastycznie jako sygnał do wymarszu ku europejskim, demokracjom parlamentarno- gabinetowym i Atlantyckiej wspólnocie wojskowej. No i pożegnanie z „ruskim mirem” oraz putinowską „Demokracją suwerenną”.
Paryż mrozi
Rok 2020 kiepsko się zaczął dla proeuropejskich, ukraińskich aspiracji. Unię Europejska opuściła Wielka Brytania, tradycyjna orędowniczka rozszerzenia Unii, przede wszystkim przyjęciu sześciu państw bałkańskich. Ale w starej Unii Europejskiej zwyciężyła doktryna francuskiego prezydenta Macrona – „Najpierw pogłębienie, potem rozszerzenie”. Co oznacza, że zanim Unia Europejska nie zreformuje się, to nowych państw przyjmować nie będzie. Przynajmniej szybko nie powinna. Takiej „czarnej polewki” zakosztowała właśnie Macedonia Północna i Albania. Dwa państwa o łącznej liczebności 6,5 miliona obywateli. Bardzo zaawansowane w reformowaniu swego prawa tak, aby pasowało do unijnego. Porównując unio europejskość Macedonii i Albanii z ukraińską, nietrudno zauważyć, że Kijów pozostaje w tyle pro unijnego peletonu. I jeśli nie przeprowadzi reformy samorządowej i agrarnej w tym roku, to zdecydowanie umocni się na ostatniej pozycji.
Obie reformy obiecywał już nowy prezydent Ukrainy w czasie swej zeszłorocznej wizyty w Paryżu. Jednakich realizacja nie jest łatwa. Do tej pory ziemia rolna na Ukrainie jest własnością państwa. Uprawiają ją, zwykle w formie wielkich farm i latyfundiów, prywatni dzierżawcy. Jeśli ziemia ta zostanie sprywatyzowana w formie latyfundiów, to grupa ukraińskich oligarchów umocni się jeszcze bardziej. Jeśli do prywatyzacji dopuszczeni zostaną zagraniczni inwestorzy, co politycy ukraińscy obiecywali, to zagoszczą tam chińscy panowie magnaci oraz amerykańskie, globalne koncerny produkujące żywność na skalę przemysłową. Już teraz lobby rolnicze z Unii Europejskiej obawia się ukraińskiej konkurencji. Jeśli po przyszłej reformie agrarnej ukraińskie rolnictwo zdominują giga latyfundia, to przyszła Ukraina będzie kłopotem dla przyszłej, wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej.
Reforma samorządowa, polegająca na decentralizacji władzy, na pewno przybliży Ukrainę do Unii Europejskiej. Pozwoli sąsiadującym, europejskim regionom jeszcze lepiej współpracować z dotychczasowymi ukraińskimi partnerami. Z drugiej strony taka decentralizacja władzy w regionach może sprzyjać legitymizacji władzy pro rosyjskich separatystów z regionów Donbasu i Ługańska. Tam gdzie państwo ukraińskie już teraz kontroli nie ma, a po takiej reformie tym bardziej kontroli może nie mieć.
Zatem pytanie: Robić reformę rolną aby oddalić się od modelu rolnictwa w Unii Europejskiej i robić reformę samorządową aby przybliżyć Donieck do Rosji?, pozostaje gorzkim i fundamentalnym.
Donbas pas
Równie gorzka jawi się przyszłość kontrolowanego obecnie przez prorosyjskich separatystów terytorium. W czasie Forum dyskutowano o problemach odbudowy regionu Donbasu, zwłaszcza tej 1/3 jego terytorium nadal zajętego przez separatystów. Zgodzono się, że odbudowa dawnego systemu ekonomicznego Donbasu nie ma już sensu. Tradycyjne hutnictwo i węgiel kamienny to technologie przeszłości. Dodatkowo ten separatystyczny region jest teraz systematycznie dewastowany, rozkradziony, dekapitalizowany. Nie ma tam cywilnej gospodarki, jest „dziki kapitalizm wojenny”. Nie ma też wystarczających kadr dla przyszłej, cywilnej gospodarki. I dodatkowo regionowi grozi katastrofa ekologiczna, bo wszelka infrastruktura od lat przestała być modernizowana. Dlatego z roku na rok znaczenie gospodarcze Donbasu będzie spadać, a koszty jego odbudowy będą coraz droższe. Dziś Kijów deklaruje, że odbuduje gospodarczo Donbas, ale już jako inną, nowoczesną strukturę gospodarczą. Trudno w te deklaracje uwierzyć, bo przecież cała Ukraina wymaga systemowego euro remontu. Dlatego Donbas ma szanse stać się kolejnym zacofanym, peryferyjnym regionem podobnym Naddniestrzu czy Abchazji. Niestety bez regionalnych koniaków, bez Morza Czarnego. Za to z wydobywanym tam węglem sprzedawanym w Polsce rządzonej przez PiS.
Bolszewika goń
Elity PiS, obecne na Forum, deklarowały, że ich Partia jest najbardziej pro ukraińską formacją polityczną w IV Rzeczpospolitej. Czyniły to wielokrotnie ustami pani wicemarszałek Małgorzaty Gosiewskiej, pana wicemarszałka Ryszarda Terleckiego oraz innymi, już mniej utytułowanymi. Te deklaracje miłości elit intelektualno- politycznych PiS nie zostały potwierdzone przez odpowiednich rangą polityków ukraińskich.
Bo w tym roku reprezentacja ukraińskiej Rady Najwyższej zbojkotowała zaproszenia do wspólnych aktów miłości podczas Forum. Może dlatego pan marszałek Terlecki wiele gorzkich i twardych słów o swoich ukraińskich partnerach rzekł raczył.
Zebrani na Forum europejscy politycy i eksperci uznali, że stosunki polsko- ukraińskie na poziomie najwyższych władz politycznych są złe. Od pięciu lat nie było przecież wizyty polskiego premiera na Ukrainie. I choć PiS uważa się za partię pro ukraińską, to politycy ukraińscy uważają PiS za formację jawnie anty ukraińską. Cierpliwie czekają, aż PiS straci w Polsce władzę.
A na poziomie samorządów, uczelni i instytucji kulturalnych współpraca jest dobra, czasem znakomita. Podobnie jest ze współpracą gospodarczą. Kiepsko bywa na poziomie dużych przedsiębiorstw, bardzo dobrze jest na szczeblu średniego i małego biznesu.
Najsilniej elity polityczne PiS i Ukrainy łączy wezwanie do walki z Rosją. W tym roku podczas Forum można było usłyszeć krytykę polityki Rosji znacznie częściej niż w latach poprzednich. Elity polityczne rządzące Polską i Ukrainą planują zacieśnienie współpracy wojskowej Ukrainy z NATO, aby przeciwstawić się Rosji. No i wedle zasady „Najpierw członkowstwo w NATO, potem w UE”.
Planują wspólne protesty przeciwko blokowaniu Morza Azowskiego i okupacji Morza Czarnego przez Rosję. Umiędzynarodowienie konfliktu pomiędzy Tatarami i Rosjanami na Krymie. Bojkot ekonomiczny Krymu i portu w Noworosyjsku. Wspólny antyrosyjski front propagandowy w zachodniej Europie. Planują też wielkie, uroczyste wspólne obchody zwycięstwa polsko- ukraińskiego w wojnie 1920 roku z Armią Radziecką.
Tu jednak strona polska wkracza na pole wspólnej polityki historycznej. Pole usiane gęsto, tradycyjnymi minami. Nie wiem, czy uda się stronie polskiej ustąpić wystarczająco dużo pola dla strony ukraińskiej. Sojusznika drugorzędnego, ale też na polu polityki historycznej wielce ambitnego.
Czas po obchodach Bitwy Warszawskiej pokaże, czy pogoń za nieboszczykiem bolszewikiem stanie się mową viagrą dla współczesnej miłości polsko- ukraińskiej?
PS. We wtorek 18 lutego o godzinie 17:00 w lokalu „Kuźnicy” przy Al. Słowackiego 44 (parter) w Krakowie odbędzie się spotkanie z Piotrem Gadzinowskim, redaktorem naczelnym „Dziennika Trybuna”.. Zapraszamy , zapraszamy!

Poprzedni

Proszę państwa to wstyd!

Następny

Lokalna społeczność staje się twierdzą w walce z epidemią w Chinach

Zostaw komentarz