22 listopada 2024
trybunna-logo

Marianna a’la PiS

Jarek Ważny

Idą, Duda z Trzaskowskim, na zwarcie. I dobrze. Przynajmniej jest jakieś życie na osiedlu. I szansa, że się lokator Pałacu niebawem zmieni. Rację ma jednak Hanna Gronkiewicz-Waltz wieszcząc, że PiS, w razie niekorzystnego wyniku po drugiej turze, łatwo skóry nie sprzeda i zrobi wszystko, żeby wynik podważyć lub wręcz unieważnić. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy ma w ręku wszystkie sądy i trybunały. Tylko głupi by nie skorzystał.

Naprawdę, wydaje się Wam, że PiS pogodzi się z ewentualną porażka i zaakceptuje wyborczy wynik, jeśli będzie nie po ich myśli? Przecież po drugiej turze, przy takim układzie kart, towarzystwo rzuci na szalę wszystkie swoje siły. Poza tym nie od dziś wiadomo, że nieważne kto głosuje, ale kto liczy głosy. Dziwię się więc odrobinę Platformie i reszcie peletonu, od trzeciego miejsca w dół, że nie podnoszą publicznie argumentów, aby przekonać swoich ludzi do baczniejszego patrzenia na ręce pisowskiemu towarzystwu w komisjach. Owszem, to bardzo szlachetne i wzniosłe, że się ma bezgraniczne zaufanie do demokracji i współbrata, który siedzi ramię w ramię przy urnie, ale czasami można się na nadmiernej ufności przejechać, a miła, starsza pani w swetrze, może okazać się bezwzględnym manipulantem. Warto więc kontrolować, nawet kosztem atmosfery, bo gra idzie o wysoką stawkę. To właśnie tłumaczyłbym swoim ludziom w obwodowych komisjach wyborczych, mężom zaufania, żonom donoszącym obiady w przerwach od wydawania kart. PiS i jego ludzie wiedzą i widzą, że pewne jeszcze dwa miesiące temu zwycięstwo Andrzeja Dudy, wymyka się im z rąk. Kampania grzęźnie. Wysyła się więc prezydenta Andrzeja do Ameryki, żeby się wyciskał z Trumpem w Waszyngtonie, wierząc, że jak się pokaże na zdjęciu z amerykańskim prezydentem, to na pewno mu skoczy w sondażach. Bo od lockoutu pandemicznego, Trump nikogo u siebie nie gościł, ale dla Dudy zrobi wyjątek. Takich mamy kumpli. Ciekaw jestem, ile ta randka tak naprawdę kosztowała PiS i Polskę. Bo głosy Polonii amerykańskiej Trump w wyborach na prezydenta USA niebawem i tak by zebrał, bez potrzeby angażowania pana Andrzeja. Jakby mało było Państwu dowodów na to, że PiS nie cofnie się przed niczym, żeby wynieść na stolec Dudę ponownie, odsyłam do najnowszej propozycji tarczy antykryzysowaej i zapisów nowelizujących słynny artykuł 37a Kk. Przepis dokładnie w tym samym brzmieniu Andrzej Duda odesłał do TK 13 czerwca ub.r. Przepis ów uelastycznia kwestię wymierzania kary więzienia m.in. za pomoc przy usuwaniu ciąży, zniewagę prezydenta, nieumyślny błąd medyczny prowadzący do śmieci pacjenta albo nieumyślne spowodowanie śmierci jako takiej. Środowisko lekarzy bije na alarm. Prawnicy nie pozostawiają na zapisach suchej nitki, krytykując sposób i formę proponowanych zmian. Nie szło przepchnąć przepisu w zeszłym roku, to dopchniemy go w pakiecie tarczowym. Jak nie kijem, to pałką. Widać więc, że PiS nie odpuszcza. Nie zapomina. Jak dojdzie do człowieka na długość ręki, rzuca się do gardła jak pit bull i nie puszcza. Macie jeszcze jakieś wątpliwości, że odpuści walkę po przegranej Dudy? Prędzej zagryzie ten naród, zaszczuje na siebie, ale nie odpuści za nic. Ani o krok. Co do tego, jestem bardziej niż pewien.

Oglądałem w łykend konferencję Rafała Trzaskowskiego w Sorkwitach. Stoją strażacy z OSP, stoi Trzaskowski i jakiś człowiek, najpierw pyta po polsku kandydata na prezydenta, czy może zadać pytanie po francusku, a kiedy kandydat, po francusku, łaskawie się godzi, pytający, po francusku, zadaje pytanie. Kandydat, po francusku, odpowiada. Strażacy stoją i patrzą. Słuchają, co tam mądre państwo ze sobą parlewu. I nic nie kumają. Tak jak ja. Jeśli to była prowokacja, to marna, bo to żadna tajemnica, że Trzaskowski mówi po francusku. Jeśli ustawka, to nad wyraz marna, bo mogli chociaż podstawić kogoś, kto podałby się za dziennikarza z francuskiej redakcji, choć to już nie takie proste. Inna rzecz, że dziennikarze obcojęzyczni, wiedząc, że nie wszyscy ich koledzy po fachu znają po 5 języków, zadają zazwyczaj pytania po angielsku, bo akurat ten język każdy z nich, mores, zna. A polityk aspirujący do funkcji prezydenta kraju powinien. Po co więc człowiek najpierw pyta po polsku, czy może po francusku, skoro zna polski, tego nie wiem. Tzn. wiem. Żeby mógł Rafał Trzaskowski zabłysnąć znajomością. Jeśli był to jednak jakiś prowok przez nikogo nieinstruowany ani nieopłacony, powinien otrzymać odpowiedź, że skoro zna język polski bo się nim posługuje, niech nie struga wariata, że chce się na wsi pod Olsztynem posługiwać francuszczyzną, bo to dopiero nie konweniuje. Chcesz Pan pogadać po francusku, zapraszam na bok po konferencji. I wszystko byłoby zgodnie z protokołem dyplomatycznym. Edward Gierek rozmawiał bez tłumacza z dwoma francuskimi prezydentami, a przed ludem mówił po naszymu, i każdy jeden rozumiał.

Poprzedni

Niżej już się chyba nie da

Następny

O tarczę 5.0 – tarczę społeczną

Zostaw komentarz