Sąd Okręgowy w Warszawie wziął na wokandę sprawę Pawła B., byłego wiceszefa Biura Ochrony Rządu. W 2010 roku był odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa ważnych polityków w trakcie dwóch lotów do Rosji. Pierwszy z nich odbył się 7 kwietnia, a na pokładzie znajdował się ówczesny premier Donald Tusk. Kolejny lot miał miejsce 10 kwietnia z prezydentem Lechem Kaczyńskim i innymi ważnymi osobami.
Sąd uznał winę Pawła B. – W okresie od 18 marca 2010 r. do 10 kwietnia 2010 r. w Warszawie, będąc funkcjonariuszem publicznym, nie dopełnił ciążących na nim obowiązków, z tytułu pełnienia funkcji zastępcy szefa BOR – poinformowała Agencję Informacyjną Polska Press Katarzyna Kisiel, rzecznik prasowy sądu.
Ponadto w nienależyty sposób sprawował on nadzór służbowy nad procesem planowania, organizacji i realizacji działań ochronnych w ramach obu wizyt zagranicznych. Przez swoje zaniedbania Paweł B. spowodował realne niebezpieczeństwo dla premiera Donalda Tuska, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych osób z nimi podróżujących.
Były generał BOR otrzymał karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 10 tys. złotych grzywny i 5 lat zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych związanych zapewnianiem bezpieczeństwa osobom publicznym. Sąd zaznacza jednak, że orzeczenie nie jest prawomocne.
O zabranie głosu poproszono Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS. – Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej wyroków – powiedział polityk w trakcie krótkiego spotkania z dziennikarzami. Jak zwykle pan prezes nie bardzo przejmuje się tzw. imponderabiliami. Każdy widzi, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości i takie „życzenie” wyrażone publicznie, może brzmieć, jak obstalunek. Nie mówiąc już o tym, że w fatalnym świetle stawia sąd, który orzekał w sprawie Pawła B.