Jeżeli ktokolwiek twierdził, że Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło dobrą zmianę na polskim rynku pracy, to sytuacja w Polskich Liniach Lotniczych LOT powinna radykalnie zmienić to przekonanie.
PLL LOT to spółka skarbu państwa bezpośrednio podległa premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Tymczasem odkąd PiS przejął władzę, to nie tylko nie nastąpiła poprawa warunków pracy u narodowego przewoźnika, ale doszło do ich radykalnego regresu. Rządzący spółką od ponad dwóch lat Rafał Milczarski na masową skalę łamie prawo pracy i prowadzi brutalną wojnę ze związkami zawodowymi.
Zarząd spółki za jeden ze swoich głównych celów przyjął przerzucenie możliwie dużej liczby pracowników na samozatrudnienie, choć stewardessy i piloci, którym narzucono założenie własnych firm, mają dokładnie takie same obowiązki jak ci, którzy posiadają umowy etatowe. Zatrudniając w ten sposób, firma wprost łamie Kodeks pracy, który narzuca obowiązek zatrudnienia etatowego, gdy jest określone miejsce i czas pracy oraz podległość służbowa. Na dodatek pracownicy na samozatrudnieniu są rejestrowani przez spółkę córkę PLL LOT – LOT Crew, która zdaniem Państwowej Inspekcji Pracy jest niezarejestrowaną agencją zatrudnienia. W praktyce to oznacza, że LOT Crew funkcjonuje nielegalnie.
Prezes od wielu miesięcy mobbinguje działaczy związkowych, a na dodatek zwolnił dyscyplinarnie liderkę Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, Monikę Żelazik. W ten sposób złamał przepisy ustawy o związkach zawodowych, która narzuca obowiązek uzyskania zgody przez organizację związkową na zwolnienie chronionej liderki. Prezes tej zgody nie dostał, ale liderkę zwolnił. PIP orzekł, że prawo zostało złamane, nałożył na firmę mandat – prezes mandatu odmówił, a prawo wyśmiał.
Milczarski od niedawna wydaje duże pieniądze na pozwy przeciwko związkowcom. Za krytykę działań PLL LOT firma podała mnie do sądu, chcąc 200 tys. zł rekompensaty. Za groźby strajkiem w kwietniu bieżącego roku spółka oczekuje od związków zawodowych prawie 1,8 mln zł. Zastraszanie ma więc też swój bardzo materialny wymiar, a koszty procesów poniesie oczywiście firma, a nie jej prezes.
Skala represyjnych działań ze strony prezesa firmy i determinacja pracowników były tak silne, że związkowcy zdecydowali się na rozpoczęcie akcji strajkowej. Kilka tygodni wcześniej zarządowi udało się zablokować strajk w oparciu o postulowane przez związki przywrócenie regulaminu wynagrodzeń, więc ruszył legalny strajk w obronie zwolnionej Moniki Żelazik. Niestety okazało się, że była to okazja do kolejnej fali bezprawnych, a niekiedy po prostu okrutnych działań ze strony zarządu.
Dzień po rozpoczęciu strajku zarząd firmy wyrzucił protestujących z budynku PLL LOT, zablokował możliwość korzystania z toalet, zakazał używania płacht chroniących przed deszczem. Nie wydano też zgody na stosowanie koksowników, które chroniłyby pracowników przed zimnem.
Spółka podjęła też szereg bezprawnych działań, chcąc spacyfikować strajk. Zarząd naciska na pracowników, aby wbrew prawu, skracali zwolnienia lekarskie. Jednocześnie w kilku przypadkach firma wysłała do pracy pracowników bez obowiązkowych strojów służbowych czy pozbawionych części uprawnień do lotów. W wyniku permanentnych gróźb ze strony prezesa, w kilku przypadkach dla uczestników strajku była potrzebna pomoc lekarza, a raz musiała przyjechać karetka.
Wreszcie, prezes firmy zaprosił liderów związkowych na negocjacje. Jak one wyglądały? Okazało się, że prezes Milczarski zaprosił związkowców tylko po to, aby wręczyć im zwolnienia dyscyplinarne, co jest niezgodne z ustawą o związkach zawodowych, która zakłada, że chroniony lider związkowy może być zwolniony tylko po uprzedniej zgodzie swojej organizacji związkowej. Mimo to prezes Milczarski chciał wręczyć zwolnienia, a gdy liderzy związkowi nie chcieli ich przyjąć, zaczął szarpać przewodniczącego Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych, Adama Rzeszota i nie chciał wypuścić go z budynku. W tym samym czasie na skrzynki mailowe szeregowi związkowcy dostawali zwolnienia dyscyplinarne, również bez zachowania procedur i przy złamaniu ustawy o związkach zawodowych.
Od 4 września bieżącego roku Kancelaria Premiera i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego mają stenogram z wypowiedzi Rzeszota, który wskazywał na spadek bezpieczeństwa samolotów PLL LOT. Do dzisiaj ABW nie odniosła się do zarzutów związkowca, a zarząd firmy brutalnie naciskał na niego, aby wycofał się ze swoich wypowiedzi. Gdy tego nie zrobił, otrzymał naganę.
Bezprawie w PLL LOT trwa. Premier już wielokrotnie otrzymywał apele i listy od związkowców, aby przywrócił praworządność w państwowej firmie. Bez skutku.