Co my robimy tą bazą? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo!
– Dzisiejszy dzień jest historyczny, ponieważ to jest dopiero początek – tą bazą rozpoczynamy realizację dużego projektu. Zaczynamy od KL Auschwitz, ale w dalszych planach mamy rozwinięcie tej bazy również o inne niemieckie, nazistowskie obozy koncentracyjne – nie posiadał się ponad 4 lata temu z dumy prezes IPN Jarosław Szarek.
Baza, o której mówił to spis esesmanów, odbywających służbę w obozie Auschwitz-Birkenau. IPN chwali się, że to pierwsze i jedyne tego typu opracowanie na świecie. Ale najprawdopodobniej nie ostatnie.
– Mając bazę danych członków załogi KL Auschwitz będzie nam łatwiej rozmawiać z przedstawicielami różnych instytucji za granicą, które widząc rezultaty naszych działań, chętniej udostępnią nam swoje materiały – piał z radości IPN-owski prokurator Łukasz Gramza.
Różne instytucje za granicą na pewno zainteresuje esesman Adamczyk Joachim. Dzięki bazie IPN światowy dorobek intelektualny znacząco pójdzie w górę. Szczególnie dzięki kompletowi informacji dotyczących Adamczyka Joachima. Data urodzenia – brak danych. Miejsce urodzenia – brak danych. Obywatelstwo – brak danych. Wykształcenie – brak danych. Zawód – brak danych. Jakiekolwiek inne informacje – brak danych. Z jednym wyjątkiem. Adamczyk Joachim był SS-Schütze, znaczy szeregowym w dniu 21.09.1944.
– Opracowana baza jest dużym postępem – wyjaśniał prokurator Gramza na konferencji prasowej, dodając, że lista w znacznym stopniu pomaga w ustaleniu okoliczności hitlerowskich zbrodni.
Bo spis esesmanów jest tylko jednym z etapów śledztwa oświęcimskiego. Tego, które rozpoczęło się w 2011 roku i dotyczy zbrodni popełnionych przez Niemców na terenie obozu. Co prawda wcześniej też prowadzono śledztwo, ale rozpoczęło się po II wojnie światowej i trwało do 1954 r. kiedy rozwiązano Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Zaś kolejne tego rodzaju instytucje nie miały uprawnień oskarżających. A IPN ma. I jak widać, nie waha się z nich korzystać.
– Na użytek śledztwa IPN chce zdobyć jak największą wiedzę. Chce również, by społeczeństwo było świadome historii – twierdził prok. Waldemar Szwiec, naczelnik Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie.
Społeczna świadomość historii wzrośnie na pewno. I na dodatek będzie łatwa do zapamiętania. Tak jak wszystko co można wyczytać z IPN-owskiej listy o esesmanie zapisanym jako Abert. Wiele go łączy z Adamczykiem (Data urodzenia – brak danych. Miejsce urodzenia – brak danych. Obywatelstwo – brak danych. Wykształcenie – brak danych. Zawód – brak danych. Przynależność do NSDAP – brak danych. Przynależność do Allgemeine SS – brak danych. Numer w organizacji SS – brak danych. Zawodowa lub rezerwowa służba w SS – brak danych. Służba w SS-Verfügungstruppen, Totenkopfverbände, Waffen-SS – brak danych. Przynależność do innych organizacji – brak danych. Służba w wojsku do 1920 – brak danych. Służba w armiach innych państw – brak danych. Służba w Reichswerze, Wehrmachcie – brak danych. Ordery odznaczenia i medale – brak danych.), jednak tym co go wyróżnia jest brak imienia.
– Ta baza jest odpowiedzią na mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych”. Proszę bardzo, pokazujemy załogę, kim była ta załoga funkcjonariuszy SS. Co więcej, pokazujemy to w internecie, w takiej skali, w jakiej nikt wcześniej tego nie zrobił – nie mógł się nachełpić prezes Szarek.
Lista powstała dzięki pracy prof. Aleksandra Lasika, historyka i socjologa z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Lasik miał te dane od 1982 roku, bo gromadził je do napisania doktoratu. A ponieważ w 2014 r. krakowski IPN powołał naukowca na biegłego w śledztwie dotyczącym zbrodni popełnionych w KL Auschwitz-Birkenau to Lesik wsiąkł na dobre w struktury Instytutu. Zaś jego dokonania naukowe przeszły najśmielsze oczekiwania. Teraz ma już dane ponad 25 tys. osób stanowiących załogi różnych obozów koncentracyjnych.
Jak choćby Adolfa Aloisa z Birkenbrück, o którym wiadomo, że od 11.10.1942 do 15.01.1943 miał stopień SS-Oberscharführera, a od 04.12.1943 do listopada 1944 SS-Hauptscharführera. No i jeszcze to, że ponieważ urodził się 15-01-1894, to najprawdopodobniej już nie żyje.
Ale fakt nieżycia przez esesmana Adolfa nie zwalnia śledczych z IPN od prowadzenia przeciw niemu śledztwa. Wszak zgodnie z ustawą o IPN – śmierć sprawcy nie tamuje biegu postępowania.
Lista liczy 8502 wpisy. Spośród wymienionych w niej osób, żyje może kilkadziesiąt. Najmłodszy esesman na liście, którego datę urodzin dało się znaleźć urodził się w 1928 r.
Baza pod tytułem „Załoga SS KL Auschwitz” powstała na potrzeby śledztwa i pierwotnie miała nie być publikowana. IPN-owska prokuratura uznała jednak, że ma być upubliczniona, „ponieważ daje możliwość lepszego poznania historii, służy celom edukacyjnym, wskazuje sprawców, ale pomaga też śledczym dotrzeć do ofiar i świadków”. A co najważniejsze, dane esesmanów przyspieszą to, na czym śledztwo w Auschwitz się koncentruje – „zlokalizowaniu wszystkich miejsc, w których wokół obozu i na jego terenie złożono popioły pomordowanych”.
Z całą pewnością pomoże w tym to, co widnieje w bazie i dotyczy esesmana o nazwie Adam. A w jego przypadku można mieć tylko niezachwianą pewność wynikającą z wiary w kompetencje IPN, że był esesmanem. Bo nie wiadomo o nim dokładnie nic. Nawet tego – czy Adam to imię, czy nazwisko.
Gdy IPN opublikował listę, sądzić można było, że brakujące dane będą wpisane jak najszybciej. Po czterech miesiącach nic się nie zmieniło. Równie dobrze baza mogłaby zatem liczyć kilkadziesiąt tysięcy imion, nazwisk, albo pseudonimów wziętych z kosmosu.
Teoria falsyfikacji Karla Poppera mówi, że aby obalić twierdzenie naukowe należy znaleźć choćby jeden przykład taki koncept obalający. Lista z Auschwitz takich przykładów na brak naukowej rzetelności IPN daje dziesiątki.
IPN uchodzi za wyrocznię w decydowaniu na podstawie resztek archiwów o przyszłości, teraźniejszości albo tylko dobrym imieniu tysięcy zmuszanych do lustracji osób – do których teraz doszła armia pracowników skarbówki – i można iść o każdy zakład, że polska policja historyczna w wyrokowaniu o esbeckości, jest tak samo rzetelna jak w przypadku esesmanów z Oświęcimia.
Za chwilę prezesa Szarka nie będzie, ale baza zostanie. I ko kres dni będzie świadczyć o tym, że Instytut Pamięci Narodowej, jest wszystkim potrzebny jak woda, powietrze, a nawet chleb. A, zeby było jeszcze śmieszniej, baza przez cztery lata się nie zmieniła. Nie doszedł do niej nikt z innego obozu. Widać esesman z Auschwitz-Birkenau zrobił swoje.