21 listopada 2024
trybunna-logo

Libkowe bajki o inflacji

Straszenie nas spiralą inflacyjną przez liberalnych ekonomistów to strachy na lachy.

Chcemy niższej inflacji, to trzeba ograniczyć zyski firm, które są głównym wektorem inflacji. Zyski polskich przedsiębiorstw w 2021 roku wzrosły o 91,4 proc. rok do roku do 222,5 mld zł. Mówimy tutaj o astronomicznej ilości gotówki, na której siedzi biznes.

Tymczasem w mediach głównego nurtu wciąż „eksperci” powtarzają jak mantrę, że trzeba odebrać pieniądze mniej zamożnym, bo to oni nakręcają inflację. „Zabrać 13-tki i ograniczyć 500+” grzmią ekonomiści w TVN. Koszt 500+ w 2021 stanowi jedynie 10 proc. łącznej sumy zysków zagarniętych przez firmy w Polsce. Tymczasem pracownicy tych firm nie mają gdzie mieszkać i nie mają za co jeść. Biznes uczynił z polskich pracowników niewolników, bo mu na to pozwoliliśmy. Mamy najbardziej śmieciowy rynek pracy w Europie i drugi najwyższy współczynnik umów tymczasowych w UE. W Polsce w październiku 2021 r. zaledwie 5,5 proc. Polaków ogółem, a 10,5 proc. pracowników należało do związku zawodowego. Odsetek ten jest stały od dekady. Dla porównania w Szwecji w 2019 roku wyniósł 65,2 proc. Biznes nie może się nacieszyć, jak Polaków się łatwo łupi.

Rozwiązanie jest. Poprzez opodatkowanie zysków firm stawką 95 proc. od zwyżek, Roosevelt zahamował inflację podczas II wojny światowej. My tymczasem mamy rząd chroniący wielki kapitał i mamy opozycję, która nie jest w stanie wyartykułować alternatywy.

Poprzedni

Nie hulałem, a i tak mam mniej jeść

Następny

Słodki problem