„Prowadzimy dialog z Chinami w zakresie sieci 5G, jednak wobec partnerów chińskich podkreślamy, że wszyscy dostawcy tej technologii będą musieli w Polsce spełnić krajowe wymagania zgodne z zaleceniami UE”, zadeklarował podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej komisji spraw zagranicznych pan wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
Taka deklaracja padła podczas zwołanego na wniosek posłów Lewicy posiedzenia komisji dotyczącego priorytetów polskiej polityki zagranicznej związanej z cyber bezpieczeństwem. A mówiąc ludzkim językiem posiedzenia poświęconego konieczności określenia terminu wyboru przez państwo polskie dostawcy technologii 5G. Rozstrzygnięciu coraz bardziej pilnemu. Za które ten rząd odpowiada.
Życie w czasach pandemii rozbudziło, i tak już wielkie, zapotrzebowanie na usługi internetowe. Więcej przecież pracujemy on- line w domu, coraz więcej kupujemy za pomocą sklepów internetowych, częściej spotykamy się podczas wideo- konferencji. Studenci i uczniowie zaczynają się już przyzwyczajać do wideo nauki.
Rośnie zatem zapotrzebowanie na szybkie, wysokiej jakości połączenia internetowe. Gwarancje takich możliwości daje technologia 5G. Jednocześnie wraz z rozwojem życia w technologiach cyfrowych rośnie też potrzeba zwiększenia cyber bezpieczeństwa. Nie chcemy przecież być okradani korzystając z bankowości internetowej. Nie chcemy być śledzeni, podsłuchiwani i podglądani przez nasze telefony komórkowe i inne łączniki z cyber światem.
Jeszcze dwa lata temu wybór dostawcy 5G wydawał się oczywisty. Najbardziej realną, najlepszą technologicznie i najbardziej atrakcyjną cenowo była oferta chińskiego koncernu Huawei. Tak wszyscy uważali do czasu, kiedy prezydent USA Donald Trump ogłosił wojnę gospodarczą z Chinami.
Na jednego z najważniejszych wrogów tej zastępczej wojny wyznaczono koncern Huawei. Oskarżono go o tajną zmowę z chińskimi służbami wywiadowczymi. O produkowanie i podstępne sprzedawanie sprzętu umożliwiającego skuteczne szpiegowanie jego użytkowników. Zagrażającego światowemu cyber bezpieczeństwu.
Po fali takich oskarżeń i kampanii medialnych administracja USA zaczęła naciskać na swoich sojuszników aby zrezygnowali z ofert chińskiego koncernu. Podczas ubiegłorocznej wizyty w Polsce sekretarz stanu USA Mike Pompeo wymusił na polskim premierze Mateuszu Morawieckim podpisanie umowy o polsko- amerykańskiej współpracy przy tworzeniu sieci 5G. Ponieważ w Polsce trwały kampanie wyborcze polski premier uległ amerykańskiemu naciskowi.
Minął rok i okazało się, że amerykańska umowa pozostała na papierze. Polsko- amerykańskiej sieci 5G nie ma. Bo zaprzyjaźnione z administracją USA firmy nie dysponują tak kompletną, nowoczesną i korzystną cenowo technologią jak wyklęty przez prezydenta Trumpa chiński koncern.
Pic i nic
W efekcie takiego służalczego wspierania kampanii prezydenta Trumpa polska gospodarka nie posiada nowoczesnej technologii. Ważnego impulsu do rozwoju gospodarczego, potrzebnego w czasach pandemii. Jeśli wierzyć ekspertyzie brytyjskiej firmy analitycznej Assembly Research, już samo wykluczenie firmy Huawei z polskiego rynku telekomunikacyjnego może kosztować naszą gospodarkę 4,8 mld euro, czyli około 22 mld zł. Bo taka decyzja zakłóciłaby działalność obecnych operatorów sieci komunikacyjnych. Dalsze straty finansowe wiązałyby się z opóźnieniem budowy sieci 5G.
Parlamentarzystów Lewicy, zwłaszcza posła Andrzeja Szejnę, zaniepokoiły nie tylko polskie opóźnienia w tworzeniu sieci 5G. Pojawiły się też nieoficjalne informacje o tworzeniu w Polsce regulacji prawnych umożliwiających wykluczanie dostawców sprzętu telekomunikacyjnego z polskiego rynku ze względów enigmatycznie brzmiącego „bezpieczeństwa”. Takie informacje wywołały już liczne wątpliwości ekspertów Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, Fundacji Digital Poland i innych instytucji zajmujących się rynkami telekomunikacyjnymi i cyber bezpieczeństwem. Informacje o polskich projektach zaniepokoiły też Radę Europejską postulującą potrzebę tworzenia jednolitego rynku cyfrowego w całej Unii Europejskie. Gdyby polski rząd forsował podobne przepisy, to opóźniłby wprowadzenie sieci 5G nie tylko w naszym kraju, też w innych państwach UE.
We wnioskach po posiedzeniu w dniach 1-2 października Rada Europejska przypomniała, że pandemia przyśpieszyła postulowaną potrzebę transformacji cyfrowej w Europie. Bez niej w Unii nie będzie transformacji ekologicznej, nowych miejsc pracy, wzmocnienia globalnej konkurencyjności firm z UE. Rada Europejska zastrzegła, że cyberbezpieczeństwo powinno się opierać na przyjętych w styczniu 2020 roku regulacji zwanych „ 5G Toolbox”. A wszyscy potencjalni dostawcy muszą być poddawani „ocenie opartej na wspólnych, obiektywnych kryteriach”.
Tymczasem w Polsce pojawił się pomysł, aby o wykluczeniu przyszłego dostawcy arbitralnie decydowało rządowe Kolegium ds. Cyberbezpieczeństwa. Dodatkowo owo Kolegium mogło by też zmusić obecnych operatorów telekomunikacyjnych do rezygnowania z już używanego sprzętu i oprogramowań dostawcy uznanego za „niebezpiecznego”. Czyli wykluczyć napiętnowanego dostawcę z polskiego rynku. Na polskim rynku 5G liczą się trzy firmy. Posiadający technologię 5G Huawei i pracujące nad nimi Ericsson i Nokia. Zatem nie trudno zagadnąć, że takie rozwiązania wykluczyłoby chińskiego potentata.
Równi i równiejsi
Pan wiceminister Wawrzyk zapewnił Sejm, że Polska będzie współpracować nadal „zarówno z USA jak i wszystkimi partnerami NATO, w zakresie sieci 5G i jej bezpieczeństwa”. Wśród partnerów i rozmówców na temat „bezpiecznego łańcucha dostaw” wymieni państwa UE, NATO, a także Australię, Japonię i Republikę Korei.
I dodał, że „Polska prowadzi także dialog z Chinami, czyli najszybciej rozwijającą się dużą gospodarką świata i dostawcą zaawansowanych technologii także w obszarze 5G. Śledzimy z uwagą chińskie inicjatywy w tym obszarze”. Przypomniał, że takie podejście wpisuje się w strategię działań innych państw UE.
„Polska w budowie systemu 5G nie zamierza nikogo dyskryminować, wykluczać ani też stosować podwójnych standardów. Wierzymy, że nasze relacje z Chinami opierają się na realnych możliwościach rozwoju, wzajemnie korzystnej współpracy w wielu obszarach gospodarki”, zadeklarował pan minister Wawrzyk.
Popularny powszechnie telefon komórkowy przypomina popularny od tysięcy lat nóż. Nożem można zabić, ale też można pokroić burgera, wegańskiego rzecz jasna. Telefon komórkowy może być służyć do komunikowania i do szpiegowania jego właściciela. Nóż można tak zaprojektować by trudniej było nim zabić. Podobnie jest z telefonem. Można ograniczyć jego funkcje szpiegowskie.
Czas pokaże czy wśród rządzących obecnie elit politycznych zwycięży rozsądek i poszanowanie dalekosiężnych polskich interesów, czy kampanijny, służalczy poklask.
Na razie odpowiedzialny za rozwój Polski rząd próbuje odpowiedzieć na zadawane pytania.