16 listopada 2024
trybunna-logo

Lewica ma receptę na pandemię

– Obawialiśmy się scenariusza włoskiego w Polsce, ale dzisiaj rząd pisze scenariusz polski, ponieważ zmarnował ostatnie pół roku. Chaos, niekompetencja oraz brak pomysłu jak wyjść z sytuacji kryzysowej – to rządu PiS-u, który doprowadził ochronę zdrowia na skraj upadku – mówił w imieniu Lewicy Krzysztof Gawkowski na konferencji prasowej, podczas której socjaldemokraci ponownie próbowali przemówić rządzącym do rozsądku.

Parlamentarzyści Lewicy nie obiecywali, że dzięki ich propozycjom pandemia szybko się skończy. Zbyt wiele zaniedbał ten rząd, zajmując się w wakacje walką z genderem i promowaniem Andrzeja Dudy, ale też zbyt duże straty ponosiła przez lata niedofinansowana służba zdrowia. Jeśli konsekwentnie ignoruje się apele o poprawę sytuacji pielęgniarek czy ratownictwa medycznego, trudno się dziwić, że w godzinie próby tych ludzi, ofiarnie pracujących, jest po prostu za mało. I nie tylko ich.
– Chaos w ochronie zdrowia pogłębia się z dnia na dzień – alarmował poseł Gawkowski. Przypomniał, że Lewica stale zgłasza różne pomysły i propozycje usprawnień w walce z pandemią. Dotyczą one zarówno spraw stricte związanych z organizacją szpitali czy testowania na koronawirusa, jak i środków wspierania pracowników, którzy tracą dotychczasowe zajęcie oraz małych przedsiębiorców tracących źródło utrzymania z powodu zamykania konkretnych branż. Większość propozycji socjaldemokratów przechodzi jednak zupełnie bez reakcji. Czy tylko dlatego, że wychodzą z konkurencyjnego obozu politycznego?

Mimo to Lewica znowu przedstawiła cztery możliwe działania, które w jej przekonaniu należy wdrożyć. Od rządu zależy, czy z tych gotowych propozycji skorzysta.

Sanepid i call center

Inspekcja sanitarno-epidemiologiczna znalazła się, co logiczne, na pierwszej linii walki z koronawirusem. Dołożono jej dodatkowe zadania, ale nie dołożono pracowników ani środków. Pieniądze dla sanepidu nie znalazły się nawet podczas ostatniej nowelizacji budżetu. Efekty były niestety do przewidzenia.

– Pracownicy sanepidu odbierają po 500 telefonów dziennie, a i tak nie można się do nich dodzwonić. Osoby zakażone, osoby na kwarantannie, dyrektorzy szkół i innych instytucji w przypadku, kiedy pojawi się zakażenie, nie wiedzą, co robić. Brakuje informacji, brakuje decyzji. Śledztwo epidemiologiczne utyka w martwym punkcie, a mogłoby zminimalizować rozprzestrzenianie się COVID-19 – tłumaczyła posłanka Magdalena Biejat.

Parlamentarzystka nie przyłączyła się do rzesz internetowych komentatorów, wyśmiewających sanepid. Wezwała, by wesprzeć go inaczej.
– Skorzystajmy z usług firm call-center i pracowników w nich pracujących, co znacząco wsparłoby sanepid. Tego typu firmy mają odpowiedni sprzęt oraz know-how. Nie trzeba będzie nikogo szkolić Szacujemy, iż przeznaczenie 30 proc. zasobów tego typu firm, dałoby nam od 5 do 10 tysięcy stanowisk konsultacyjnych – powiedziała Biejat.

Błyskawiczne testy

– Wiele punktów pobrań w całej Polsce, cały czas jest czynne przez 2-3 godziny dziennie. Czekać na test czasem trzeba wiele dni – wskazała posłanka Katarzyna Kotula. Zasugerowała, by prywatne i wojskowe laboratoria również zaczęły testować na koronawirusa, by błyskawicznie mona było ustalić, czy osoba z objawami cierpi na Covid-19, czy „tylko” na grypę lub inną infekcję.

– Lewica proponuje, aby istniała gwarancja fizycznej wizyty w podstawowej opiece zdrowotnej w przeciągu 24 godzin od wyniku testu. Pacjenci, którzy nie chorują na koronawirusa także potrzebują pomocy – podsumowała.

Teleporadnie

To rozwiązanie skierowane do osób na kwarantannie, ale także do wszystkich innych chorych, którzy mogą potrzebować pomocy. Przecież wraz z pandemią koronawirusa nie zniknęły inne schorzenia.

– Porad mogliby udzielać lekarze, którzy z różnych powodów nie mogą być na pierwszej linii walki z koronawirusem i nie mogą mieć kontaktu z osobami zarażonymi COVID-19 – wyjaśniła Katarzyna Kotula.

Zaangażować szpitale prywatne

Na taki ruch zdecydowała się podczas pierwszej fali pandemii m.in. Hiszpania. Podporządkowała prywatną służbę zdrowia i jej placówki służbie państwowej. Klub Lewicy sugeruje, by postąpić podobnie.

– Dzisiaj zobowiązane do niesienia pomocy są państwowe szpitale, oparte z jednej strony o samorządy, a drugie o państwo. Pozostają szpitale prywatne, które posiadają personel i sprzęt, ale pomimo dobrych kontraktów z NFZ pomocy nie udzielają. Proponujemy zwiększyć zaangażowanie prywatnych placówek – powiedział poseł Jan Szopiński. – Te w których istnieją oddziały OIOM-u, powinny zostać zaangażowane do walki z koronawirusem; pozostałe powinny wesprzeć leczenie osób zmagających się z innymi chorobami.

Parlamentarzysta zwrócił uwagę, że już teraz do mediów przebijają się wstrząsające historie pacjentów, którzy zgłosili się do lekarza, ale zanim zostali przyjęci – zmarli. Coraz więcej słychać również o wyczerpywaniu się miejsc w szpitalach i niedostatku respiratorów. Zaangażowanie placówek prywatnych i ich sprzętu mogłoby pomóc choć w minimalnym stopniu.
Lewica walczy również, poprzez zgłoszenie odpowiedniej poprawki do nowej ustawy covidowej, o wycofanie się z wprowadzonej w tym roku zmiany art. 37a kodeksu karnego. To zapisy, które nakłaniają sądy do częstszego pozbawiania praw do wykonywania zawodu: lekarzy, pielęgniarek, ratowników oraz laborantów. Lewica podkreśla, że personelowi medycznemu należy się teraz wsparcie, nie straszenie konsekwencjami karnymi.

Poprzedni

Niedostrzeżony wirus egoizmu

Następny

Stop bredniom!

Zostaw komentarz