24 listopada 2024
trybunna-logo

Lechy niezgody

W Warszawie jednak będzie Aleja Kaczyńskiego. Więcej, gotowe są już projekty dwóch pomników zmarłego prezydenta. Za chwilę stolica zmieni się w wielki trybut dla bohatera PiS.

Wojewoda Zdzisław Sipiera wygrał tę bitwę – i wszystko wskazuje na to, że niestety również wojnę. Po tym, jak zmienił nazwy 50 ulic, w stolicy zawrzało, a radni Platformy Obywatelskiej stwierdzili, że tak być nie może – i po tym, jak niezadowoleni mieszkańcy zorganizowali pikietę pod urzędem wojewódzkim, postanowili zaskarżyć zarządzenie Sipiery do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Ale to nie koniec: zdekomunizowana Al. Armii Ludowej, którą jeszcze przed nabraniem przez zarządzenie wojewody urzędowej mocy Mapy Google zmieniły na dumną Lecha Kaczyńskiego bolała ich szczególnie. 11 stycznia przegłosowali uchwałę, aby aleja upamiętniająca jednego z pisowskich bliźniaków stała się „Trasą Łazienkowską”. Uchwała przeszła w Radzie Warszawy właśnie głosami radnych PO. Za uchwałą zagłosowało 31 radnych, przeciwko było 24, a jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Ale raban podnieśli radni PiS. Powołali się na najnowszą nowelizację ustawy dekomunizacyjnej z 14 grudnia, według której zachodzi m.in. konieczność wyrażenia zgody przez IPN i wojewodę na ponowną zmianę nazw zdekomunizowanych ulic (oraz skrócenie czasu do końca marca 2018 r. na usunięcie pomników upamiętniających komunizm lub inny ustrój totalitarny).
Sipiera oburzony stwierdził, iż jest to akt polityczny (jakby nie był nim wybór akurat takiego patrona dla jednej z największych stołecznych arterii).
– Nie rozumiem, dlaczego radni PO nie czekając na decyzję sądu, podjęli uchwałę, żeby nie honorować akurat tylko tej jednej osoby – prezydent RP i prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Odbieram to jako decyzję polityczną, bo inaczej odbierać tego nie można. Podważanie honorowania takich osób jak Lech Kaczyński jest postępowaniem niegodnym. Bo nie ma wątpliwości, że jest to osoba godna upamiętnienia w przestrzeni miejskie – pieklił się na spotkaniu z mediami. – Poczynania PO świadczą o braku woli do dekomunizacji. Na Mazowszu ze 103 decyzji na Warszawę przypadło 50. Wszystkie te 50 zostało zaskarżonych do sądu administracyjnego. Czy chodzi o zostawienie starych nazw, czy może o coś innego? Proszę władze Warszawy, by zostało to wyartykułowane.
Zapowiedział też, że wyda kolejne zarządzenie zastępcze, które przywróci Warszawie wzgardzonego Lecha:
– Wzywam prezydenta Warszawy i radnych PO do zaprzestani tych praktyk. I skoro oddaliście decyzje w moje ręce, bo mieliście na to 12 miesięcy i nie przeprowadziliście dekomunizacji, to teraz to uszanujcie. Nie zawaham się wydania decyzji zastępczej, żeby skończyć ten żenujący spektakl i przywrócić aleję Lecha Kaczyńskiego. Chciałbym, żeby ład i porządek był w Polsce przestrzegany!
Ale to nie koniec „zaleszania” Warszawy! Oto Komitet Społeczny Budowy Pomników poinformował o ostatecznym wyborze dwóch projektów pomników upamiętniających prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ofiary katastrofy rządowego samolotu w 2010 roku!
Jak podał Onet, „projekty wybierało powołane przez komitet trzynastoosobowe jury, składające się przede wszystkim z historyków sztuki. Przewodniczącym jest prof. dr hab. Tadeusz J. Żuchowski z UAM w Poznaniu. W składzie są też architekci, tacy jak Piotr Walkowiak z warszawskiej pracowni ADD, a także Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim, byłym rzeczniku praw obywatelskich, i Maciej Łopiński, dawny bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego”.
A najśmieszniejsze jest to, że wszyscy udają, że nie mają pojęcia, gdzieżby te pomniki mogły stać. Czyżby w okolicy Placu Piłsudskiego, który przypadkiem, nagle, mimochodem, znalazł się pod władaniem Zdzisława Sipiery, głównego „zaleszacza”?
Parę puścił Jacek Sasin, udając, że dopiero wpadli w PiS-ie na ten pomysł: – – Zwietrzyliśmy pewną szansę w tym, że administracja rządowa, wojewoda, przejął w bezpośrednie władanie Plac Piłsudskiego i te najbliższe przyległości tego placu – wygadał się 18 stycznia telewizji internetowej wpolsce.pl. – Chcemy zdążyć przeprowadzić przynajmniej część spraw przed 10 kwietnia. Cały czas pamiętamy to oczekiwanie pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, żeby pomniki stanęły na 10 kwietnia. Chcemy, żeby przynajmniej w przypadku pomnika ofiar tragedii smoleńskiej, to oczekiwanie spełnić.
Prezes natomiast twardo zapowiada, że 96. rocznica będzie ostatnią na Krakowskim Przedmieściu, ale warunkiem jest właśnie postawienie Lechowi dwóch pomników.
Sasin, odpowiedzialny za pomniki, niestety już teraz przebąkuje, że mogą się nie wyrobić na 10 kwietnia. Prócz tego twierdzi: – Mamy bardzo duży problem z tymi pomnikami (…) jeśli chodzi o relacje z warszawskim samorządem, który nie wykazuje tutaj ani krzty dobrej woli w tej sprawie.
Zapewne miał ma myśli to, że nie da rady ustawić nic pod Pałacem Prezydenckim. Okolice Traktu Królewskiego formalnie bowiem wciąż należą do miasta i nie będzie tego stanu rzeczy łatwo zmienić.

Poprzedni

Głos lewicy

Następny

Być albo nie być